Dakar 2021 na półmetku. Świetna postawa Polaków, Przygoński w czołówce
Choć Nasser Al-Attiyah wygrał trzy z sześciu etapów Dakaru, to liderem na półmetku jest jego 13-krotny zwycięzca Stephane Peterhansel. Najlepszy polski rajdowiec Kuba Przygoński, który po raz pierwszy w Rajdzie Dakar jedzie Toyotą Hilux w barwach Orlen Teamu, jest czwarty. Mamy też polskich liderów w klasie SSV.
08.01.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:59
Rajd Dakar 2021 to kolejna odsłona rywalizacji dwóch koncepcji budowania rajdowej terenówki. Toyota Hilux ma napęd na cztery koła i 400-konny wolnossący silnik benzynowy V8. Samochody przygotowane przez Toyota Gazoo Racing wygrały do tej pory cztery z sześciu etapów – trzykrotnie triumfował Al-Attiyah, raz ta sztuka udała się Ginielowi de Villiers.
Na prowadzeniu jest jednak stary wyjadacz Peterhansel, który jedzie pojazdem typu buggy przygotowanym przez zespół X-Raid – ma napęd na tył i silnik Diesla, a w ramach "rekompensaty" za brak napędu 4x4 ma większy skok zawieszenia i system automatycznego pompowania kół. To właśnie te dwie konstrukcje na półmetku Dakaru mają największe szanse na zwycięstwo w kategorii samochodów, a pierwsza czwórka klasyfikacji generalnej to dwa mini i dwie toyoty.
All-Attiyah traci do Peterhansela niespełna 6 minut. W takim rajdzie to tyle co nic, zwłaszcza w połowie rajdu. Trzecie miejsce zajmuje Carlos Sainz (Mini), który do lidera ma już 40 minut straty. Ubiegłoroczny triumfator wygrał dwa etapy, ale czwartego dnia popełnił błędy nawigacyjne, do tego przebił koło i teraz musi liczyć na błędy rywali, by włączyć się do walki o zwycięstwo. Czołową czwórkę zamyka Polak Kuba Przygoński (Toyota).
Przygoński z etapu na etap coraz wyżej
Kuba Przygoński pilotowany przez Timo Gottschalka zaczął rywalizację w Rajdzie Dakar od 7. lokaty na pierwszy etapie, ale od tego czasu systematycznie przesuwa się w górę stawki. Już drugiego dnia był 5., a po najtrudniejszym do tej pory 5. etapie wskoczył na 4. pozycję, którą przed dniem przerwy utrzymał. Jego strata do lidera to godzina i nieco ponad 11 minut, a do trzeciej lokaty brakuje mu nieco ponad pół godziny.
Polak jedzie dobrym tempem i jak dotąd omijają go awarie. W tym roku przesiadł się do Hiluxa i to wydaje się być strzał w dziesiątkę, bo auto jest w pełni niezawodne. Przygoński ma szansę nie tylko wyrównać swój najlepszy dakarowy rezultat (4. miejsce w 2019 roku), ale też powalczyć o wyższe. Zwłaszcza, jeśli któreś mini ulegnie awarii lub Sainz znów się pogubi.
W pierwszej połówce rywalizacji największym wyzwaniem okazał się etap z Rijadu do Al-Kajsuma, w którym do pokonania było 456 km odcinka specjalnego.
- To był bardzo trudny nawigacyjnie etap – wspomina Przygoński. - Na samym początku zgubiliśmy się w kanionie i musieliśmy zawracać. Spotkaliśmy tam Carlosa Sainza. Potem goniliśmy czołówkę w strasznym kurzu i znów się pogubiliśmy, ale po 200 km wreszcie złapaliśmy rytm i zaczęliśmy gonić. Adrenaliny było aż nadto! – relacjonuje kierowca Toyoty.
Na morderczym piątym etapie rywalizację zakończyli m.in. polscy motocykliści Adam Tomiczek (kontuzja) i Jacek Bartoszek (awaria).
Polacy w Rajdzie Dakar w gronie faworytów do zwycięstwa
Choć najbardziej interesującą nas kategorią są samochody terenowe, to nie można pominąć obecności w klasie SSV polskich załóg, zwłaszcza, że są w gronie pretendentów do zwycięstwa.
Aron Domżała pilotowany przez Macieja Martona zajmują 1. miejsce w klasyfikacji generalnej, choć z nieistotną przewagą nad Austinem Jonesem pilotowanym przez Gustavo Gugelmina. Świetnie radzą sobie także Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Na półmetku zajmują 5. miejsce z ledwie 36-minutową stratą do liderów.
Najlepszym polskim zawodnikiem na dwóch kołach po sześciu etapach jest Maciej Giemza, który zajmuje 19. miejsce, a dobrze radzi sobie też nastoletni debiutant Konrad Dąbrowski (39. lokata). W tej kategorii liderem na półmetku jest Toby Price, ale to tylko umowny lider, bo aż 6 zawodników ma stratę mniejszą niż 5 minut.
Na 8. pozycji w klasyfikacji quadów jedzie Kamil Wiśniewski. Do lidera, którym jest Nicolas Cavigliasso traci jednak aż 4 godziny, więc bez dużej porcji szczęścia i pecha rywali nie ma na razie szans na wygraną.
Karawana łapie oddech i pojedzie dalej
Sobota to czas na odpoczynek dla zawodników, ale przed mechanikami jest mnóstwo pracy, bo muszą przygotować pojazdy na drugi tydzień dakarowych zmagań. Zwłaszcza na dwa pierwsze dni, kiedy planowany jest tzw. etap maratoński, co oznacza, że pomiędzy niedzielnym a poniedziałkowym ściganiem zawodnicy dbają o swoje maszyny sami, a asysta serwisu jest zabroniona. Kierowcy i piloci są zdani na siebie oraz na części zamienne, które zabiorą ze sobą. Tu liczy się przede wszystkim niezawodność maszyn i ostrożność kierowców podczas jazdy. Poważna awaria lub uszkodzenie pojazdu na etapie maratońskim oznacza koniec szans na dobry wynik w rajdzie.
Maratoński etap może być kulminacyjnym momentem Rajdu Dakar, ale jeszcze dużo rywalizacji przed nami. Do przejechania jest jeszcze ponad 3,6 tys. km, z czego blisko 2,4 tys. km stanowią odcinki specjalne. W drugim tygodniu rywalizacji dakarowa karawana ruszy z Hail i przez Sakakę dotrze do Neom nad Morzem Czerwonym, a następnie wzdłuż linii brzegowej pomknie do Dżuddy, gdzie 15 stycznia zaplanowano uroczystą ceremonię mety.