Będą mandaty za strefę. Zapłacą kierowcy starszych aut

Znak strefy czystego transportu
Znak strefy czystego transportu
Źródło zdjęć: © WP | Szymon Jasina
Tomasz Budzik

08.10.2024 13:30, aktual.: 08.10.2024 13:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Póki co za naruszenie zasad wjazdu do warszawskiej strefy czystego transportu nie zapłacił jeszcze żaden kierowca. To ma się jednak zmienić już w październiku. Tymczasem pojawiają się głosy, że mimo strefy do centrum stolicy wrócił smog. Cóż, to dość skomplikowana kwestia.

1 lipca 2024 r. ruszyła pierwsza w Warszawie strefa czystego transportu. Nie będę pisał o panujących zasadach, bo to zostało wytłumaczone w naszym tekście o stołecznej SCT. Rzecz w tym, że do pilnowania przestrzegania reguł pozyskano jedną mobilną kamerę czytającą numery rejestracyjne pojazdów. Efekt? W ciągu nieco ponad miesiąca - do 8 sierpnia 2024 r. udało się sprawdzić 209 pojazdów. Nie da się tego nazwać inaczej niż porażką.

Niebawem wszystko ma się zmienić. Jak informowała "Gazeta Wyborcza", w październiku ruszyć ma wręczanie mandatów kierowcom, którzy wjeżdżają do strefy samochodami niespełniającymi jej wymogów. Z czasem powinna poprawić się jakość powietrza w centrum stolicy. Tylko co to znaczy?

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Niedawno GW informowała, że mimo powołania strefy do stolicy wrócił smog. Czy jest to dowód na nieskuteczność strefy? Sprawa jest dość skomplikowana. Nie będzie odkryciem Ameryki stwierdzenie, że samochody nie są głównym czynnikiem odpowiedzialnym za powstawanie każdego ze składowych zanieczyszczeń powietrza, zwyczajowo określanych jako smog.

W 2022 r. Europejska Agencja Środowiska opublikowała dane dotyczące zanieczyszczeń powietrza na Starym Kontynencie. Z danych AEŚ wynikało, że spaliny pojazdów mają największy wpływ na obecność w powietrzu tlenków azotu (NOx), mających fatalny wpływ na zdrowie układu oddechowego i krążenia. Pojazdy odpowiadają za ok. 37 proc. emisji NOx.

Motoryzacja ma też duży, szacowany na 23 proc., wpływ na poziom zawieszonych w powietrzu sadzy. Najważniejszym czynnikiem jej powstawania jest już jednak ogrzewanie budynków (37 proc.). W przypadku tlenku węgla (CO) pojazdy odpowiadają za ok. 18 proc. emisji. W przypadku pyłów PM 2,5 i PM10 transport odpowiada za powstawanie każdego z nich mniej więcej w 9 proc.

Smog, rozumiany jako zanieczyszczenie powietrza o zróżnicowanym charakterze, będzie wciąż występował w strefach czystego transportu. Nikt zresztą nie obiecywał, że stanie się inaczej. Będzie tak po prostu dlatego, że transport kołowy odpowiada w dużej mierze tylko za niektóre zanieczyszczenia. Nie oznacza to jednak, że tworzenie stref nie ma żadnego sensu.

Może go mieć, jeśli w ten sposób uda się znacząco obniżyć zawartość tlenków azotu (NOx) w powietrzu. Według raportu EAŚ w 2020 r. dwutlenek azotu przyczynił się do 49 tys. przedwczesnych zgonów mieszkańców Europy. Nie jest to sprawa błaha, więc w dyskusji o strefach i ich sensie warto posługiwać się precyzyjnymi argumentami, zamiast odwoływać się do tzw. chłopskiego rozumu.