Porażka ratusza. "Posypały się mandaty"? Liczby wywołują śmiech

Warszawa wprowadziła strefę czystego transportu i po pierwszym miesiącu wiadomo, jak nowe prawo się sprawdza. Działa ono tak samo, jak w przypadku pierwszej, mikroskopijnej, krakowskiej strefy: nie za bardzo.

Znak D-54 oznaczającym wjazd do strefy czystego transportu
Znak D-54 oznaczającym wjazd do strefy czystego transportu
Źródło zdjęć: © Autokult | Szymon Jasina
Mateusz Lubczański

08.08.2024 | aktual.: 08.08.2024 11:42

"W wyniku wspólnych działań Straży Miejskiej i Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie od 1 lipca do 5 sierpnia br. przeprowadzono kontrolę 209 pojazdów, które nie znajdowały się w rejestrze ZDM jako zwolnione z zakazu wjazdu do Strefy Czystego Transportu" – informuje mnie referat prasowy Straży Miejskiej. To mniej niż 6 "trujących" samochodów dziennie. Trujących, czyli według przyjętego prawa z silnikiem benzynowym, starszych niż 27 lat (lub niespełniających normy Euro 2) lub ponad 19-letnich "dieselków".

Przeczytaj więcej o zakazie wjazdu do centrum Warszawy:

Czyżby mieszkańcy nagle przesiedli się do nowszych aut lub unikają centrum? Nic podobnego. O ile pomysł wykorzystania miejskiego monitoringu pojawił się na samym początku wprowadzania prawa (co byłoby logiczne), organy odpowiedzialne za kontrole posiadają dość ograniczone możliwości ich przeprowadzania.

Kontrole takie prowadzone są w oparciu o wskazania kamery mobilnej, będącej na wyposażeniu Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie. Nie są do tego celu wykorzystywane kamery miejskiego monitoringu.

Referat Prasowy Straży Miejskiej m.st. Warszawy

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dokładnie – jednej kamery mobilnej, która po raz pierwszy została wykorzystana do kontroli kierowców i ich pojazdów na początku lipca. Miało to miejsce na ulicy Tatarskiej, trzy minuty jazdy autem od głównego budynku Warszawskiej Straży Miejskiej. "W wyniku przeprowadzonych kontroli strażnicy nie nakładali mandatów karnych" – informuje wydział prasowy. Kara za piąty wjazd do strefy (cztery pierwsze "się nie liczą") wynosi 500 zł.

Strefa czystego transportu, przynajmniej przez pierwszy miesiąc, okazała się niewypałem. Tak samo jak pierwsza, krakowska, ustanowiona na Kazimierzu, gdzie obejmowała kilka ulic. Kraków próbował wprowadzić kolejną, tym razem idąc "na całego", tworząc strefę wewnątrz obwodnicy. Jednak sądy stwierdziły, że prawo zostało wprowadzone w sposób wadliwy, dlatego po prostu jest nieważne.

Być może liczba "trujących" samochodów (i mandatów) będzie większa, gdy od 2026 roku warunki wjazdu do strefy staną się bardziej rygorystyczne – obejmą osoby odprowadzające podatki w Warszawie, jak i samochody wyprodukowane przed 2000 (benzyna) lub 2009 (diesel) rokiem. Być może do tego czasu miasto zainwestuje też w dodatkowe kamery. Być może.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (45)