"Aston Martin podwoi wyniki w Polsce", mówi mi manager operacyjny marki na Europę. I zdradza, jak tego dokona
Aston Martin w ostatnich latach jest na fali. Widać to także w Polsce, gdzie niegdyś bardzo niszowa marka radzi sobie coraz lepiej. Filippo Bellanti, manager operacyjny firmy na Europę, podczas spotkania w Warszawie zdradza mi, czemu ta brytyjska firma zawdzięcza swój obecny sukces i jakie będą jej następne kroki.
Niedawna prapremiera Astona Martina DBX w Warszawie była dla mnie okazją do zasięgnięcia z pierwszej ręki informacji nie tylko o samym aucie, ale i o tym, co obecnie dzieje się w tej brytyjskiej firmie i jakie są jej kolejne plany. Jak widać choćby już po samym wejściu na rynek przełomowego SUV-a DBX, dzieje się naprawdę wiele. Wszystko uporządkował i wyjaśnił mi Filippo Bellanti, manager operacyjny marki na Europę, a więc najważniejsza osoba w Astonie Martinie z perspektywy polskiego rynku.
Na początek spytałem go, skąd w ogóle tak duża aktywność tej brytyjskiej marki w ostatnich latach.
– Gdy pod koniec 2014 roku do Astona Martina dołączył nowy szef Andy Palmer, rozwinął wielki plan nazwany "Planem na drugie stulecie". Zakładał on, że od 2016 roku będziemy co rok pokazywać jeden nowy model przez kolejne siedem lat – opowiada Bellanti. – Pierwszym modelem z tego planu było DB11. Następne były Vantage i DBS Superleggera. Obok nich pojawiły się też niewliczone w ten plan specjalne projekty, które wykonujemy wraz z naszymi partnerami: Red Bullem i Zagato. Efektem tych prac jest między innymi hiperauto Valkyrie, które można określić jako bolid Formuły 1 przeznaczony na drogi – wylicza.
Zobacz także
Na tym kończą się modele, które zostały wprowadzone do sprzedaży do tego momentu, więc Bellanti wymienia dalej.
– W marcu pokazaliśmy nasze kolejne auto sportowe wyprowadzone z projektu Valkyrii, czyli Valhallę, która wystąpi w kolejnym filmie z serii Jamesa Bonda. To będzie nasz samochód numer 5, czyli zostają jeszcze dwa. Tymi dwoma będzie kolejny SUV i limuzyna, które będą sprzedawane pod wskrzeszoną specjalnie dla nich marką samochodów luksusowych Lagonda. Marka ta była niegdyś blisko powiązana z Astonem Martinem i znów chcemy nadać tym dwóm wielkim nazwom wyjątkową relację. W ten sposób zamkniemy nasz siedmioletni cykl.
– A co przez kolejne siedem lat? – pytam.
– Przez kolejne siedem lat będziemy pracować nad cyklicznym zastępowaniem tych modeli ich nowymi generacjami – wyjawia przedstawiciel firmy.
DBX: Aston Martin na polskie warunki
W tym roku Brytyjczycy żyją premierą SUV-a DBX, który na nasze drogi dotrze w maju 2020 roku. Jak informowałem we wcześniejszym tekście, pierwsi polscy klienci złożyli już swoje zamówienia mimo ceny rozpoczynającej się od około miliona złotych. Pierwsze sygnały z rynku sugerują, że DBX jest modelem, który może zmienić losy tej marki. Tak jak Cayenne zmieniło kiedyś losy Porsche, a potem Levante zmieniło Maserati, a Urus – Lamborghini.
Bellanti tłumaczy, co jest w takich SUV-ach tak ważnego.
– DBX był nam potrzebny, ponieważ otwiera przed nami zupełnie nową grupę odbiorców, a ich przed nowymi sposobami korzystania z astona martina. Jest to w końcu pełnowartościowy SUV, z którego może korzystać cała rodzina. Do tej pory nasi klienci, którzy byli zadowoleni z samochodów sportowych, szukając samochodu na co dzień zwracali się do innych marek. Teraz już nie muszą od nas odchodzić. Co dla nas bardzo ważne, tym modelem będziemy w stanie otworzyć się także na kobiety, dla których do tej pory nasza oferta nie była aż tak atrakcyjna – przyznaje szczerze.
Pozostaje jeszcze kwestia klimatu na naszej szerokości geograficznej. Jak twierdzi Bellanti, to nawet ten problem, a nie tak bardzo stopień zamożności społeczeństwa, ogranicza potencjał rynkowy modeli oferowanych przez egzotyczne marki.
– Polska jest teraz na fali. Z naszych analiz wynika, że bogaci się on teraz w wysokim tempie, ale z perspektywy naszej działalności potencjał tego rynku do tej pory był względnie niewielki. Wynikało to także z faktu, że przy polskich jesieniach i zimach możliwości korzystania z samochodów sportowych, które przekazują dużą moc wyłącznie na tylne koła, jest ograniczona. DBX na pewno zmieni ten stan rzeczy. Nie zdziwiłbym się, gdyby model ten więcej niż podwoił nasze wyniki sprzedaży w Polsce.
SUV-y luksusowych marek wkrótce przestaną szokować
Bellanti sam przyznaje, że cały ambitny "Plan na drugie stulecie" jest w dużej mierze oparty o budżet, który uda się zebrać ze sprzedaży tego SUV-a. Przekaz dla purystów jest więc taki: cieszcie się, że takie modele jak DBX powstają i mają się dobrze, bo dzięki temu lubiane przez was marki się rozwijają i mogą robić więcej fajnych rzeczy.
Niemniej zauważam w naszej rozmowie, że SUV-y autorstwa takich marek, które do tej pory w ogóle nie miały związku z samochodami terenowymi, ciągle wzbudzają kontrowersje. Czy ochrona określonego wizerunku w dłuższej perspektywie czasowej nie jest ważniejsza niż zastrzyk gotówki, jakkolwiek duży by on nie był?
– Odbiór SUV-ów będzie się zmieniał – twierdzi przedstawiciel marki. – Na pewno nikt w Astonie Martinie dwadzieścia lat temu nie wyobrażał sobie, że taki samochód jak DBX powstanie i będzie miał tak znaczny udział w sprzedaży. Producenci muszą jednak reagować na nowe trendy na rynku i dostarczać swoim klientom to, czego ci oczekują. Muszą jednak przy tym zachowywać także swoją tożsamość i jestem przekonany, że z modelem DBX Astonowi Martinowi się to udaje. On wygląda, jeździ i zachowuje się jak prawdziwy aston martin – twierdzi mój rozmówca.
Dociekam, w jaki sposób SUV może zachowywać się jak prawdziwy aston martin.
– Nasza marka została założona w roku 1913 i przez te 106 lat robiliśmy tylko samochody sportowe i wyścigowe. Rzeczywiście DBX jest modelem, który zrobiliśmy zaczynając od zupełnie czystej kartki papieru, ale spędziliśmy naprawdę dużo czasu, by wykonać ten model jak należy. Zrobienie SUV-a, który zachowuje dynamikę samochodu sportowego było wyjątkowo trudnym zadaniem, ale nie mieliśmy wyjścia: DBX musi prowadzić się tak jak prawdziwy aston martin – zapewnia Włoch.
Mi gryzie się to z wizją SUV-a jako auta wszechstronnego, które poradzi sobie w każdych warunkach. W końcu bądźmy szczerzy, czy przyszli właściciele naprawdę odważą się zapuścić tym autem w teren?
– Powinni! – zapewnia Bellanti. – Poświęciliśmy dużo uwagi, by ten samochód sprawdzał się także w jeździe offroadowej. DBX ma głębokość brodzenia na poziomie 50 cm. Zawieszenie pneumatyczne umożliwia zwiększenie prześwitu o 43 mm. Przy wyższych prędkościach z kolei prześwit obniża się o 50 mm, by poprawić dynamikę i aerodynamikę tego auta. DBX da więc możliwość i jazdy w terenie, i jazdy sportowej jak prawdziwym astonem martinem – wylicza.
Na koniec zostało mi jeszcze jedno trudne pytanie. W momencie debiutu DBX wyposażony jest w potężny silnik V8 AMG o mocy 550 KM. Jak firmie udało się go przemycić w momencie wejścia w życie nowej, ostrej normy emisji spalin WLTP? Czy dla równowagi nie będzie musiał czasem powstać na przykład DBX hybrydowy… albo elektryczny?
– DBX wyposażony jest w nowoczesną jednostkę, która generuje możliwie najniższe wyniki emisji spalin. Oczywiście, że wymaga ona do pracy pewnych ilości paliwa, ale jesteśmy firmą, która robi samochody sportowe i ma spełnić pewne jasno określone oczekiwania naszych klientów – wyznaje Bellanti.
Czyli bulgot V8 ma póki co zapewnione miejsce w przyszłości tej marki. I to jest najlepsza wiadomość dotycząca tego modelu!