Test: Abarth 595 Pista - tylko dla osób naprawdę użądlonych przez włoskiego skorpiona
- Panie, jak się można w tym zmieścić? – zapytał mnie ochroniarz parkingu strzeżonego gdy zbliżałem się po odbiór przepustki. Widział, że wychodzę z Abartha 595 Pista niemal na czworakach, połamany od niewygodnej pozycji za kółkiem. Spojrzał mi w oczy, zobaczył ból i cierpienie milionów istnień. - Panie, ale jak to jeździ! – odpowiedziałem.
Najpierw jeździłem ściśnięty jak sardynka, później odkryłem, że przy odpowiedniej regulacji wąskiego fotela jazda zmieni się z tortury w "jedynie" nieprzyjemne doświadczenie. Widzicie bowiem, pozycja kierowcy w "pięćsetce", nie tylko tej od Abartha, przypomina siedzenie na taborecie skrzyżowanym z fotelem ginekologicznym. Przynajmniej takie skojarzenia przychodziły mi do głowy, gdy pokonywałem kolejne kilometry.
Z Abarthem spotkałem się po raz kolejny. Wcześniej jeździłem najszybszą wersją Esseesse z kubełkami Sabelta, i jeszcze do ostatniego tygodnia to one zajmowały pierwsze miejsce na liście najbardziej niewygodnych foteli. Okazuje się, że w "zwykłej" konfiguracji jest jeszcze ciekawiej, znaczy gorzej. A wystarczyło jedno proste rozwiązanie, by w 595 Pista było wygodniej.
W 595 kolumna sporej kierownicy regulowana jest tylko na wysokość. To sprawia, że jeśli chcemy do niej dosięgać, musimy siedzieć stosunkowo blisko. Fotel jest za to zamontowany bardzo wysoko i nie ma możliwości regulacji wysokości w pełnym tego słowa znaczeniu. Opuszcza się jedynie część bliżej oparcia, przez co siedzimy złożeni jak scyzoryk. Wyższy ode mnie (180 cm) Filip Buliński starał się wypracować jakiś kompromis, co skończyło się moim zgonem ze śmiechu.
Pomimo tego wszystkiego każdego dnia zastanawiałem się gdzie mogę pojechać i jak mogę tę drogę wydłużyć. Abarth 595 Pista jest naprawdę wciągającym autem, w którym przestajecie zwracać uwagę na jego wady. Pomimo tego, że tak naprawdę auto zostało pokazane w 2008 roku, a w 2016 przeszło niewielki, ale udany, lifting.
595 Pista to drugi z sześciu pakietów przygotowanych przez Abartha. Mamy więc już wydech Record Monza z aktywnym zaworem, dzięki czemu auto świetnie brzmi trybie sport. W przeciwieństwie do mocniejszych egzemplarzy mamy standardowy układ dolotowy, ale już tarcze hamulcowe są nawiercane. Do dyspozycji mamy 165 KM, a sprint do setki zajmuje katalogowo 7,3 sekundy.
Na papierze nie są to specjalnie zachwycające dane, ale przypominam, że mówimy o aucie wielkości wózka sklepowego. Wrażenie prędkości jest spotęgowane, a przeciskanie w ruchu ulicznym bajecznie proste. Turbosprężarka Garrett ma stałą geometrię łopatek, więc silnik o pojemności 1,4 l trzeba rozkręcić w okolice 3 tys. obrotów, by "coś" zaczęło się dziać. Redukcja jest często wymagana, a nie pomaga w tym skrzynia, której brakuje nieco precyzji i krótszego skoku drążka. Warto jednak korzystać z niej częściej. "Chropowaty" dźwięk wydechu jest uzależniający.
Posłuchaj dźwięku wydechu Abartha 595 Pista
Abarth nie ma specjalnie zaawansowanego zawieszenia (z tyłu mamy belkę), co w połączeniu z krótkim rozstawem osi sprawia, że na nierównościach podskakujemy jak piłka. Na gładkim asfalcie 595 Pista pokazuje jednak swoje możliwości. Podsterowność praktycznie nie istnieje i nie wiem, po co miałbym chcieć jeszcze dyferencjał z ograniczonym poślizgiem, który jest dostępny za dopłatą w wersji Competizione. Przy dohamowaniach pojawia się delikatna nadsterowność, ale nie jest to coś specjalnie porażającego. Abarthem po prostu chce się jeździć!
Najlepiej – w mieście. Poza nim sprawa robi się nieco problematyczna, przy ok. 120 km/h trzeba już do współpasażera krzyczeć. Nie chodzi tylko o szum wiatru (595 Pista specjalnie wyciszony nie jest), ale i pięciobiegową przekładnię. W takich warunkach auto zużyje ok. 9 l /100 km, w mieście będzie to o litr więcej. Poza miastem, jadąc bardzo spokojnie, zejdziemy do ok. 7,5 l/100 km. Jak na wielkość auta, dużo. Jak na liczbę uśmiechów za kółkiem, mało.
Pomimo już 12-letniego stażu na rynku, kabina Abartha dalej prezentuje się nieźle. Narzekać można na gołą blachę na drzwiach, ale jeśli zamówicie auto w pastelowym kolorze, nabierze ona specyficznego uroku. Zegary cyfrowe wykonano w typowo włoskim stylu, tj. trudno z nich cokolwiek odczytać. Komputer pokładowy przeniesiono do systemu multimedialnego, który jest prosty, przejrzysty i wyświetlany na ekranie, który nie zbiera odcisków palców. Brawo! Jedynym punktem, gdzie można zauważyć wiek auta jest np. obecność jednego portu USB czy chociażby klasycznej dźwigni hamulca ręcznego. Zupełnie mi to nie przeszkadza.
Brzmi nieźle? Też tak myślałem, dopóki nie zachęcony doświadczeniami z 595 znalazłem cennik tego auta. Zaczynamy od 81 500 zł za bazową wersję 595 (bez sportowego wydechu, tarcze tylko nawiercane), ale Pista wskakuje na poziom 93 500 zł! Wystrzałowy kolor, inny kolor pasów, biksenony i przekraczamy 100 tys. zł. Patrząc z perspektywy modnego dodatku, ma to trudno wytłumaczalny, mierny, ale jednak jakiś sens. Jeśli jednak spojrzymy na to z punktu widzenia Forda Fiesty ST, który "na wypasie" jest oferowany w tej samej cenie…. Przykro mi, ale tu pojedynek byłby po prostu pastwieniem się nad Abarthem.
Abarth 595 Pista - moja opinia
- Wygląda świetnie i długo się nie zestarzeje
- Wrażenia z jazdy wskazują, że jedziemy o wiele szybszym autem
- Sprawia, że chcesz pojechać dłuższą drogą do celu...
- ... po czym wysiądziesz z niego połamany z racji niewygodnej pozycji za kółkiem
- Cena!
Pojemność silnika | 1368 cm³ | |
---|---|---|
Rodzaj paliwa | Benzyna | |
Moc maksymalna: | 165 KM (121 kW) przy 5500 obr/min | |
Moment maksymalny: | 201 Nm przy 2250 obr/min | |
Pojemność bagażnika: | 185 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 7,3 s | |
Prędkość maksymalna: | 218 km/h | |
Zużycie paliwa (mieszane): | - | 9,2 l/100 km |