Za jazdę hulajnogą po ścieżce rowerowej grozi srogi mandat

Każdego dnia widzę przynajmniej kilkanaście osób, które na elektrycznych hulajnogach jadą ścieżką rowerową. Choć logika podpowiada, że można to robić, prawo mówi co innego. Za złamanie przepisów policjant może ukarać sporym mandatem.

Elektryczne hulajnogi na minuty zyskują popularność m.in. w Warszawie
Elektryczne hulajnogi na minuty zyskują popularność m.in. w Warszawie
Źródło zdjęć: © Fot. Bolesław Breczko
Michał Zieliński

12.03.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:37

Rosnący rynek elektrycznych hulajnóg wypożyczanych na minuty sprawia, że coraz więcej osób wsiada na te pojazdy. Świetnie się sprawdzają jako uzupełnienie dla komunikacji miejskiej. Pozwalają na więcej niż rower, można je wygodnie złożyć, a do tego jazda nie wymaga wysiłku fizycznego. Jest tylko jeden problem – nie chcą ich ani na chodnikach, ani na ścieżkach rowerowych.

Z prawnego punktu widzenia elektryczna hulajnoga (czy nawet taka zwykła) jest pieszym. Bardzo szybkim pieszym, bo większość modeli bez problemu rozpędza się do 25 km/h. Oznacza to, że prawnie ich miejsce jest na chodniku. To stwarza sytuacje niebezpieczne dla "prawdziwych" pieszych. Ja nie chciałbym zderzyć się z taką pędzącą hulajnogą.

Korzystający z nich świetnie o tym wiedzą, dlatego często wybierają ścieżki rowerowej. W Warszawie widzę codziennie przynajmniej kilkanaście elektrycznych hulajnóg i zdecydowana większość z nich porusza się właśnie drogą dla rowerów.

Problem w tym, że hulajnoga rowerem nie jest, więc grozi za to mandat. Wysokość może wahać się od 20 zł do bagatela 500 zł, na co zwracał uwagę w interpelacji poseł Szymon Ziółkowski. Czyli za jazdę hulajnogą po ścieżkę rowerowej można zapłacić tyle, co za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h. Logiczne. Jednocześnie w rozmowie z Autokult.pl nadkom. Radosław Kobryś zapewniał, że częściej się skończy na zwróceniu uwagi niż faktycznie wystawieniu mandatu.

Już od 2016 roku słyszymy, że ministerstwo infrastruktury pracuje nad odpowiednimi przepisami, by regulować tzw. urządzenia transportu osobistego. Być może popularyzacja elektrycznych hulajnóg przyspieszy pracę resortu. W końcu obecnie jest więcej absurdów: użytkownicy tych sprzętów nie muszą być trzeźwi i mogą korzystać z telefonów podczas jazdy. Oba te zachowania są piętnowane zarówno u kierowców, jak i rowerzystów.

Zobacz także
Komentarze (3)