Prezydent Wrocławia zajmie się elektrycznymi hulajnogami. Mają być jak rowery

Nie od dziś wiadomo, że nasz kodeks drogowy jest przestarzały i nie przewiduje wielu sytuacji, które obecnie są codziennością. To ma się zmienić, przynajmniej w odniesieniu do małych pojazdów elektrycznych, z którymi jest spory problem.

Elektryczne hulajnogi stają się problemem. Nie wiadomo, czy osoby, które z nich korzystają to piesi, czy rowerzyści.
Elektryczne hulajnogi stają się problemem. Nie wiadomo, czy osoby, które z nich korzystają to piesi, czy rowerzyści.
Źródło zdjęć: © fot. East News
Marcin Łobodziński

04.12.2018 | aktual.: 28.03.2023 12:27

Chodzi głównie o elektryczne hulajnogi czy segwaye, z których korzysta coraz więcej osób, a wciąż nie wiadomo, jak je traktować. Więcej, bo i zwykłe hulajnogi nie są w żaden sposób objęte prawem o ruchu drogowym.

Urządzenie transportu osobistego jak rower

Projektem odpowiedniego prawa ma się zająć Jacek Sutryk, nowy prezydent Wrocławia. Celem jest wprowadzenie pojęcia "urządzenia transportu osobistego", czyli takiego, które jest przeznaczone konstrukcyjnie do szybszego poruszania się pieszych zarówno za pomocą siły mięśni, jak i elektrycznie. Konstrukcja ograniczałaby prędkość maksymalną do 25 km/h (tak jak roweru z napędem elektrycznym) oraz szerokość do 0,9 m (tak jak każdy rower).

Użytkownicy takich pojazdów mieliby prawo do poruszania się ścieżkami rowerowymi, co obecnie jest niedozwolone. W felietonie Michała Zielińskiego o elektrycznych hulajnogach czytamy wypowiedź Radosława Kobrysia, rzecznika policji, który przestrzega przed korzystaniem z takiego urządzenia na drodze rowerowej:

  • Jeśli ktoś korzysta z drogi dla rowerów niezgodnie z jej przeznaczeniem, czyli nie korzysta z roweru, a hulajnoga elektryczna rowerem nie jest, grozi temu komuś mandat. Natomiast nie jest to wykroczenie spędzające sen z oczu policjantów i prawdopodobnie skończy się na zwróceniu uwagi - tłumaczy Kobryś.

Obecne przepisy zakazują także jazdy po drodze publicznej czy strefie ruchu. Z drugiej strony brak usankcjonowania hulajnogi w przepisach oznacza, że jej użytkownik traktowany jest jak pieszy. To oznacza, że może jeździć w strefie zamieszkania. Jednak wynika to jedynie z braku konkretnych przepisów. Czas uregulować ruch takich urządzeń, ponieważ stają się popularne w dużych miastach, gdzie można je wypożyczyć na minuty, tak jak rowery. Taka usługa wystartowała we Wrocławiu, a wciąż nie wiadomo, jakie prawa i obowiązki mają użytkownicy. Co ciekawe, jako piesi nie muszą być trzeźwi, choć za spowodowanie wypadku po alkoholu mogą ponieść konsekwencje.

Ciekawostka. W jednej z wypożyczalni elektrycznych hulajnog jest regulamin, w którym widnieje zapis o zakazie jazdy po chodniku. Jeżeli nie po chodniku, to gdzie? Gdzie, jeśli nie po jezdni i nie po ścieżce rowerowej? Raczej nie po domowym podwórku.

Jednak to niejedyny "problem". Elektryczne hulajnogi coraz częściej daje się w prezencie dzieciom, tak jak dawniej rowery. Zainteresowanie wzrasta zwłaszcza w sezonie komunijnym. Nie wiadomo więc, jak usankcjonować korzystanie z takich urządzeń przez osoby niepełnoletnie i czy tak jak mali rowerzyści powinny one pozostawać pod opieką osoby dorosłej.

Czy tym razem się uda?

Ministerstwo Infrastruktury zna problem niezdefiniowania i niezapisania w ustawie urządzenia transportu osobistego nie od dziś. Resort, który na początku 2018 roku wpisał tę definicję do nowelizacji ustawy, usunął ją we wrześniu. Wciąż nie wiadomo, czy pieszy na elektrycznej hulajnodze będzie pieszym czy rowerzystą zgodnie z kodeksem drogowym, ale mamy nadzieję, że prezydent Wrocławia pomoże doprowadzić do końca tę sprawę.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)