Wyprzedzanie się ciężarówek na celowniku Ministerstwa. Zmiany (prawdopodobnie) w przyszłym roku
W życie wejdą kolejne ważne zmiany przepisów dla kierowców ciężarówek. Dotkną więc branżę transportową. Ministerstwo chce ukrócić blokowanie lewego pasa przez wyprzedzające się TIR-y. Rok temu kierowcy 40-tonowych zestawów protestowali przeciwko karaniu ich za ten manewr.
24.07.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:18
Do końca roku Ministerstwo Infrastruktury chce zrewolucjonizować poruszanie się po autostradach. Jesienią będziemy już jeździć na suwak i tworzyć korytarze ratunkowe dla pojazdów uprzywilejowanych. W toku prac pojawiła się propozycja, by ukrócić również tzw. "wyścigi słoni", czyli długie wyprzedzanie się 40-tonowych zestawów.
- Ten manewr nie tylko wpływa na zmniejszenie płynności ruchu, wywołuje również negatywne emocje u kierowcy pojazdu, który jedzie za wyprzedzającym – stwierdza Minister Skiba z Ministerstwa Finansów, który zauważył możliwość wprowadzenia odpowiednich poprawek.
Prace już trwają, ale nie można jeszcze określić dokładnych ram przepisów. Nie wiadomo, czy zakaz będzie obowiązywał w określonych porach dnia czy na danych odcinkach. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że w nowelizacji uwzględnione zostaną też minimalne odstępy pomiędzy autami na autostradzie.
Dwie strony medalu
Sprawa jest skomplikowana, bowiem prędkość zestawu wynika z wielu czynników. Kierowcy muszą tak zaplanować trasę, by odbyć przepisową przerwę na parkingu. Dodatkowo, niektórzy z nich zwalniają by zaoszczędzić paliwo. Przy dużej skali przewozu kilka kilometrów wolniej oznacza gigantyczne oszczędności. A to nie koniec argumentów.
- Jak mamy się nie wyprzedzać, skoro (pomijając mandaty za czas pracy) za opóźnienie w dostawie wynikające nie z winy kierowcy, tylko na przykład kontroli ITD, kary w niektórych magazynach wynoszą 10 000 euro? (ok. 43 tys. euro – przyp. red.). - grzmiał szofer, który w 2018 roku wysłał na skrzynkę #dziejesię list.
Zobacz także
Wtedy na polskich drogach trwała policyjna akcja TIR. Funkcjonariusze zwracali szczególną uwagę na wyprzedzające się zestawy. Jeśli manewr trwał zbyt długo, wystawiali mandaty. Kierowcy ciężarówek odpowiedzieli protestem. Nie brakowało jednak szoferów, którzy stanęli po stronie mundurowych.
- Nie ma wytłumaczenia dla takich zachowań, a tłumaczenie o presji czasowej dostaw, ograniczeniu czasu jazdy na tachografie czy małej ilości czasu z rodziną itp. to żadne argumenty – pisał inny kierowca zawodowy z 38-letnim stażem pracy. - To, co wyprawiają niektórzy "koledzy po fachu", przyprawia o dreszcze. Zamiast być na drodze wzorem do naśladowania dla innych, tzw. amatorów czy jeżdżących rzadko kierowców małych aut, są postrachem i wzorcem głupoty oraz braku odpowiedzialności - dodał.
Ministerstwo Infrastruktury zdaje sobie z tego sprawę, ale nie wprowadzi zmian w tej ustawie. Jak stwierdzili przedstawiciele resortu, takie rozwiązania wymagają oddzielnego projektu.
Na razie nie ma norm czasowych dla manewru wyprzedzania. W naszym kraju można ukarać kierowcę mandatem w wysokości od 50 do 200 zł za utrudnianie ruchu. Tyle tylko, że dana sytuacja podlega indywidualnej ocenie funkcjonariusza policji lub Inspektoratu Transportu Drogowego. W Nadrenii – Westfalii kierowcy pojazdów powyżej 7,5 tony muszą skończyć manewr w 45 sekund. Różnica prędkości aut musi być większa niż 10 km/h.
Jak będą wyglądać przepisy w Polsce? O tym przekonamy się prawdopodobnie pod koniec roku, gdy pojawią się pierwsze ustalenia.