Wypożyczył lamborghini i rozbił. Sąd orzekł, że nie musi płacić

Podczas 30-minutowej podróży mężczyzna skosił dwa drzewa i zatrzymał się na trzecim
Podczas 30-minutowej podróży mężczyzna skosił dwa drzewa i zatrzymał się na trzecim
Źródło zdjęć: © Facebook | Einsatzfahrten Leipzig

19.08.2023 16:22

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sąd w Dreźnie wydał wyrok w sprawie mężczyzny, który 5 lat temu rozbił wynajęte Lamborghini Huracan. Zdaniem wymiaru sprawiedliwości wina leży po stronie wypożyczalni.

Choć do zdarzenia doszło w 2018 roku, to sprawa 32-latka spod Lipska zakończyła się dopiero niedawno. Thomas G. w prezencie od żony dostał kupon na półgodzinną przejażdżkę Lamborghini Huracan o wartości ok. 150 tys. euro. Na miejcu pasażera siedział pracownik wypożyczalni w Lipsku. W pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad pojazdem i rozbił się na drzewie. Samochód nadawał się już tylko do kasacji.

Salon samochodowy zażądał od Thomasa G. zwrotu poniesionych strat, ale ten zwrócił się do sądu tłumacząc, że pracownik firmy włączył w samochodzie tryb "sport", co ograniczyło działanie systemów stabilizacji toru jazdy. Sąd pierwszej instancji przyznał rację mężczyźnie spod Lipska, ale salon wniósł apelację. Sąd drugiej instancji również nie dopatrzył się celowego działania ani nieodpowiedzialności po stronie 32-latka. Dodatkowo wymiar sprawiedliwości zwrócił uwagę, że sprawa uległa przedawnieniu, bo salon wniósł pozew o odszkodowanie dopiero po roku od wypadku, a według niemieckiego prawa wypożyczalnie mają 6 miesięcy na domaganie się wyrównania powstałych szkód.