W życie wchodzą nowe przepisy o obowiązkowym wyposażeniu aut. Będzie bezpieczniej
W niedzielę 5 stycznia w życie wchodzi unijne rozporządzenie, które radykalnie poszerza listę obowiązkowego wyposażenia samochodów wyjeżdżających z fabryk, informuje Polska Agencja Prasowa. W każdym aucie znajdą się aktywne systemy bezpieczeństwa, choć wciąż nie brak wokół nich kontrowersji, czy czarna skrzynka. Zmiany mogą pociągnąć za sobą wzrost cen w salonach.
04.01.2020 | aktual.: 22.03.2023 16:49
Nowe przepisy
Zgodnie z wchodzącym w życie prawem od maja 2022 r. wszystkie zjeżdżające z taśm produkcyjnych egzemplarze nowych modeli i generacji samochodów będą musiały posiadać na pokładzie szereg aktywnych systemów bezpieczeństwa. Od maja 2024 r. będzie to dotyczyło absolutnie wszystkich nowych aut rejestrowanych w Unii Europejskiej. Lista zmian jest długa, a przymusowe elementy mogą oznaczać wzrost cen samochodów.
Najważniejsze nowości to systemy utrzymywania pojazdu na pasie ruchu w nagłych sytuacjach - rozwiązania zapobiegające niezamierzonemu opuszczeniu pasa ruchu oraz utrzymujące pojazd na drodze np. w sytuacji zasłabnięcia lub zaśnięcia kierowcy. Ponadto w każdym aucie znajdzie się zaawansowany system hamowania awaryjnego. Chodzi o system zapobiegający najechaniu na tył poprzedzającego pojazdu lub uderzeniu w inną przeszkodę, na którą kierowca nie zareagował samodzielnie. W samochodach montowany będzie również system wykrywania obiektów przy cofaniu - czujniki lub kamera cofania. Najbardziej kontrowersyjnym obowiązkowym urządzeniem będzie ISA - Intelligent Speed Assistnce. Chodzi o system, który dzięki rozpoznawaniu znaków drogowych ograniczenia prędkości będzie aktywnie zachęcał kierowcę do ich przestrzegania.
To jednak nie koniec. Zgodnie z nowymi przepisami w każdym samochodzie będzie musiał znaleźć się sygnał stopu zawczasu informujący kierowców z tyłu o awaryjnym hamowaniu. Obowiązkowa będzie również czarna skrzynka, która może pomagać w odtworzeniu okoliczności zdarzenia drogowego. Każde auto będzie również wyposażone w instalację ułatwiającą montaż blokady alkoholowej. Ponadto producenci będą zmuszeni projektować przednie części pojazdów w taki sposób, by minimalizować ryzyko obrażeń pieszych i rowerzystów w razie potrącenia.
Na razie nie sposób dokładnie określić, jak zmiany w obowiązkowym wyposażeniu pojazdów wpłyną na ich ceny. Należy się jednak spodziewać pewnych wzrostów. Co więcej, systemy, które staną się obligatoryjne, budzą sporo kontrowersji.
Niewiedza i niedoskonałość
Najwięcej emocji wzbudza ISA – w końcu to system, który ma ograniczać prędkość pojazdów do wskazań znaków, a to nie podoba się każdemu zmotoryzowanemu. Jak działa on w praktyce? ISA działa na podstawie informacji z układu rozpoznającego wartości mijanych znaków ograniczenia prędkości oraz nawigacji GPS. Jeśli pojazd jedzie z prędkością wyższą niż dozwolona, komputer sterujący silnikiem ogranicza jego parametry, by auto zwolniło, a kierowca przestał łamać przepisy. ISA nie jest jednak ostateczna. Choć układ ma włączać się przy każdym uruchomieniu samochodu, silniejsze dociśnięcie pedału przyspieszenia spowoduje jego dezaktywację. Jest to więc system, który ma przestrzegać kierowcę przed łamaniem przepisów i skłaniać do odpowiednio wolnej jazdy. Nie zmusi on jednak zmotoryzowanych do jazdy zgodnej z przepisami.
Kontrowersje wiążą się również z systemem automatycznego hamowania w sytuacji zagrożenia kolizją. Choć z całą pewnością jest on wartościowy, to nie zawsze działa zgodnie z oczekiwaniami kierowców. Problemy pojawiają się nocą. Choć w takich warunkach kierowca potrzebuje największego wsparcia, to właśnie wówczas systemy najczęściej zawodzą. Spośród czterech przetestowanych po zmroku przez amerykańskie IIHS pojazdów tylko jeden uniknął potrącenia pieszego we wszystkich pięciu przeprowadzonych próbach.
Problemem okazuje się również niedoskonałość systemów automatycznego hamowania w kwestii wykrywania dzieci. IIHS przetestowało w warunkach dziennego oświetlenia 11 aut. Zadaniem elektroniki było uniknięcie zderzenia z imitującym dziecko manekinem wychodzącym spomiędzy zaparkowanych wzdłuż drogi pojazdów. Spośród 11 testowanych aut tylko dwa zaliczyły wszystkie próby. Co więcej, okazuje się, że zmotoryzowani prowadzący auta wyposażone w zaawansowane systemy aktywnego bezpieczeństwa w mniejszym stopniu zwracają uwagę na sytuację drogową, licząc na pomoc ze strony elektroniki.
Zmian, które w samochodach niosą nowe unijne przepisy nie należy się bać. Wbrew temu, co sądzą niektórzy zmotoryzowani, nie jest to zamach na wolność obywatelską i możliwość stanowienia o sobie. Nowe systemy, które już dziś znaleźć można w wielu modelach jako opcje, mają pomóc nam w bezpieczniejszej jeździe, ale do niczego nas nie zmuszą. Z drugiej strony nie można im zanadto wierzyć. Ich zadaniem nie jest wyręczenie kierowcy w prowadzeniu, ale pomoc w podbramkowej sytuacji. Trzeba też pamiętać, że wciąż nie są one doskonałe.