Aktywne systemy bezpieczeństwa zachęcają do rozpraszania uwagi. ADAS nie musi być przełomem

Aktywne systemy bezpieczeństwa zachęcają do rozpraszania uwagi. ADAS nie musi być przełomem

Kamery za przednią szybą i radary ukryte w karoserii potrafią pomóc, ale nie zastępują jeszcze kierowcy
Kamery za przednią szybą i radary ukryte w karoserii potrafią pomóc, ale nie zastępują jeszcze kierowcy
Źródło zdjęć: © Tomasz Budzik
Tomasz Budzik
31.12.2019 09:33, aktualizacja: 22.03.2023 16:51

Systemy w nowych autach potrafią utrzymać je w pasie ruchu czy wyhamować przed zbliżającą się przeszkodą, a od 2022 r. będą obowiązkowe w Unii Europejskiej. Czy oznacza to koniec wypadków drogowych? Amerykańskie badania pokazują, że na taki efekt nie ma co liczyć. Wszystko przez słabe ogniwo, którym jest człowiek.

Ludzka natura

Świat motoryzacji usilnie pracuje nad autonomicznymi samochodami. Choć od ich popularyzacji dzielą nas jeszcze lata, już dziś większość modeli aut można wyposażyć w aktywne systemy bezpieczeństwa. Określane są jako ADAS (Advanced Drivers Assistance Systems), a ich zadaniem jest wspomaganie kierowcy. Zalicza się do nich np. asystenta informującego o pojeździe w martwym polu lusterek, układy wspomagające utrzymanie się w wybranym pasie ruchu, aktywny tempomat dostosowujący prędkość do poprzedzającego pojazdu czy czujniki zapobiegające zderzeniom czołowym.

Mogłoby się wydawać, że jazda samochodem wyposażonym w takie zdobycze techniki jest całkowicie bezpieczna. Jest jednak inaczej. Amerykański instytut AAA Foundation for Traffic Safety sprawdził, jak zachowują się ludzie prowadzący testowe samochody wyposażone w ADAS. Kierowców podzieloną na dwie grupy. Pierwszą stanowili ci, którzy już wcześniej mieli auta z aktywnymi systemami bezpieczeństwa, a drugą ci, którzy prywatnie jeżdżą samochodami bez nich. Uczestników badania filmowano przez 4 tygodnie za pomocą wewnętrznych kamer.

Jak się okazało, w pierwszej z tych grup kierujący dwukrotnie częściej podczas jazdy robili rzeczy, które rozpraszały ich uwagę. Chodzi m.in. o pisanie SMS-ów czy obsługę pokładowego systemu multimedialnego w ruchu. Z kolei kierowcy bez doświadczenia w jeździe autami z ADAS starali się zachowywać czujność i w większym stopniu koncentrowali się na sytuacji na drodze. Dlaczego to takie ważne?

Braki systemu

Praktyka pokazuje, że aktywnym systemom bezpieczeństwa wciąż daleko do ideału. Choć znajdziemy je dziś - standardowo lub w opcji - w większości oferowanych na rynku modeli, nie zawsze działają one tak, jak deklarują producenci. Systemy utrzymania w pasie ruchu łatwo gubią się w miejscach, gdzie poziome oznakowanie jezdni nie jest idealne, a w wielu przypadkach wyjeżdżają poza obrany pas ruchu mimo wyraźnych linii na asfalcie. Znacznie lepiej jest z aktywnym tempomatem, ale już zapobieganie zderzeniom to raczej ruletka.

Wiosną 2019 r. amerykańscy badacze zauważyli, że systemy, które mają zapobiegać potrąceniom, mają trudności ze zidentyfikowaniem czarnoskórych osób. Zawodem były również testy takich systemów przeprowadzone nocą. Przy prędkości 50 km/h tylko jeden spośród czterech testowanych modeli aut był w stanie uniknąć potrącenia manekina imitującego pieszego. W przypadku testu polegającego na skręceniu na skrzyżowaniu w ulicę, przez którą idzie pieszy, oblały wszystkie auta.

Klęską producentów aut zakończył się także przeprowadzony przez IIHS test, w którym sprawdzano, jak skutecznie średniej wielkości SUV-y unikają potrącenia manekina imitującego dziecko. Tylko dwa z jedenastu testowanych SUV-ów uniknęły zderzenia w każdej z prób. Były to Subaru Forester oraz nowa Toyota RAV4.

Wjeżdża technika

Nowoczesne rozwiązania z zakresu ADAS powinniśmy traktować raczej jako dodatkowe zabezpieczenie, a nie zapasowego kierowcę, który wyręczy nas, gdy jazda jest nużąca lub mamy coś do załatwienia. Trzeba o tym pamiętać, bo niebawem wzrośnie tempo pojawiania się na drogach takich aut.

Od maja 2022 r. każde auto będące nowym modelem czy generacją, opuszczając fabrykę, będzie musiało mieć na pokładzie ściśle określony katalog aktywnych systemów bezpieczeństwa. Od maja 2024 r. będzie to dotyczyło wszystkich nowych samochodów sprzedawanych w Unii Europejskiej.

Według nowych przepisów, niezależnie od wersji wyposażeniowej, samochody będą musiały mieć system automatycznego hamowania przed przeszkodą, asystenta utrzymania pojazdu w pasie ruchu, system wykrywający zmęczenie i rozkojarzenie kierowcy, system wspomagający cofanie (czujniki lub kamera), instalację umożliwiającą łatwy montaż blokady alkoholowej, czarną skrzynkę oraz system ISA. Działanie tego ostatniego polega na automatycznym dostosowaniu maksymalnej prędkości pojazdu do dozwolonej wartości.

Nawet z całą tą elektroniczną zbroją kierowca musi być czujny. W końcu w razie spowodowania wypadku to on, a nie producent pojazdu, będzie odpowiadał za jego skutki.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (11)