W Sejmie o nowych przepisach. Za złamanie zakazu jazdy – kolejny zakaz

Jeśli coś można nazwać plagą polskich dróg, to z pewnością są to kierowcy, którzy zupełnie ignorują sądowe zakazy prowadzenia. Podobno rekordzista ma ich ponad 30. Policja zatrzymuje ich tysiącami, w sądy zwalniają do domu. W 2025 r. rząd zaostrzy wobec nich prawo. Ale i to nie będzie zbyt skuteczne, co w Sejmie przyznał podekretarz stanu Min. Sprawiedliwości.

Policja łapie zaskakująco dużo kierowców, łamiących sądowy zakaz prowadzenia. A ilu nie łapie?
Policja łapie zaskakująco dużo kierowców, łamiących sądowy zakaz prowadzenia. A ilu nie łapie?
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

Ułaskawić plagę

Podczas sejmowej sesji pytań w sprawach bieżących posłanka Anna Maria Żukowska zajęła się tematem osób, które wsiadają za kierownicę mimo orzeczonych wobec nich sądowych zakazów. Jak stwierdziła, wobec rekordzisty polskie sądy orzekły aż 34 zakazy. Wiele z nich musiało zapaść w związku z łamaniem poprzednich, bo w przeciwnym wypadku kierowcy zapewne zabrakłoby życia, by uzyskać taki "wynik".

Co więc zamierza zrobić rząd? – Zauważamy problem. Zostały podjęte prace legislacyjne. To nie jest projekt, który ma jedynie załatać problem na odcinku bezpieczeństwa drogowego – powiedział w Sejmie Dariusz Mazur, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości. Problem ma być gruntownie rozwiązany. Tyle że środki mogą być niewystarczające.

Zmiany mają być częścią szerokiej nowelizacji przepisów, mającej wejść w życie w połowie 2025 r. W myśl projektu nowelizacji za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów będzie grozić kara finansowa w minimalnej wysokości 10 tys. zł. Sąd będzie mógł orzec o przepadku pojazdu prowadzonego przez taką osobę oraz zastosować dożywotni zakaz prowadzenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Škoda Elroq to pierwszy kompaktowy elektryk marki. Cena zapowiada się atrakcyjnie

Trudno jednak wyobrazić sobie, aby to ostatnie było szczególnie potężnym straszakiem na kogoś, kto już dobitnie pokazał, w jakim poważaniu ma zakazy. Sąd będzie też mógł, ale nie musiał, orzec przepadek pojazdu kierowcy, który prowadzi mimo zakazu. To da dużą elastyczność sędziom, a ci już udowodnili, że z pobłażaniem spoglądają na łamanie zakazów prowadzenia.

Lekceważenie i problem skali

Problem łamania zakazów jazdy jest nie tylko bulwersujący, ale i powszechny. Jak informowała Komenda Główna Policji, w 2024 r. na polskich drogach zatrzymano aż 15 tys. osób, które prowadziły mimo orzeczonego względem nich zakazu. "Niestety jest sporo osób, które mają 2-4 aktywne zakazy. Natomiast trzech rekordzistów w naszym kraju ma aż po 19 aktywnych zakazów m.in. za jazdę po alkoholu" – powiedział cytowany przez Polską Agencję Prasową nadkom. Robert Opas z KGP.

Warto nadmienić, że 2024 r. nie był wyjątkowo obfity w przypadki łamania zakazów prowadzenia. Z danych, które autokult.pl uzyskał od Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2023 r. za takie przestępstwo sądzono ponad 16 tys. osób. Zgodnie z art. 244 Kodeksu karnego za złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów grozi od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Rzecz w tym, że sąd takiej kary nie musi nakładać.

W 2023 r. za kratki trafiło tylko 26,8 proc. sądzonych w takich sprawach. Aż w 36,8 proc. spraw o złamanie zakazu prowadzenia wszystko kończyło się grzywną. Wobec 27,8 proc. orzeczono ograniczenie wolności – w praktyce może to oznaczać np. obowiązek wykonywania prac społecznych. 8,1 proc. oskarżonych usłyszało wyrok w zawieszeniu.

Zmiana prawa, którą zapowiedział rząd, z pewnością będzie istotna. Ministerstwo Sprawiedliwości nie deklaruje jednak wprowadzenia zasady bezwzględnego więzienia dla osób, które łamią wcześniejszy sądowy zakaz prowadzenia pojazdów. Być może z obawy przed przepełnieniem więzień. Przepadek samochodu, gdyby był obligatoryjny, być może stanowiłby straszak, a wielu tych, którzy niczego się nie boją, po prostu pozbawiałby narzędzia, za sprawą którego mogą łamać prawo i zagrażać innym. Dożywotni zakaz jazdy nikogo jednak nie przekona.

Wie o tym i podsekretarz stanu Ministerstwa Sprawiedliwości. Dopytywany po swoim wystąpieniu w Sejmie powiedział: "Problem jest nierozwiązywalny. Jakiekolwiek byśmy nie wprowadzili rodzaje surowych sankcji, to jednak sprawcy, który w danym momencie będzie pozostawał na wolności i uzyska dostęp do samochodu, nic nie jest w stanie powstrzymać". No, chyba że nie pozostawałby na wolności.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)