Volkswagen Golf VI 1,4 TSI Highline - czas poznać prawdę [test autokult.pl]
Volkswagen Golf – król kompaktów, ideał, wzór oraz niekwestionowany lider swojej klasy. Czy oby na pewno te wszystkie chwalebne epitety których pełno w prasie oraz portalach motoryzacyjnych nie są przesłodzone? Czas poznać prawdę na temat auta dla ludu.
29.06.2011 | aktual.: 28.03.2023 16:17
Volkswagen Golf – król kompaktów, ideał, wzór oraz niekwestionowany lider swojej klasy. Czy oby na pewno te wszystkie chwalebne epitety których pełno w prasie oraz portalach motoryzacyjnych nie są przesłodzone? Czas poznać prawdę na temat auta dla ludu.
Od jakiegoś czasu społeczeństwo ludzi znających się mniej lub bardziej na motoryzacji podzieliło się na zagorzałych zwolenników oraz radykalnych przeciwników - było nie było - popularnego Golfa. Na forach internetowych co i rusz trwa słowa wojna na argumenty przemawiające za lub przeciw temu niemieckiemu kompaktowi.
Przyznam szczerze, że ze sporym dystansem podchodzę do tych wszystkich bujnych wywodów pseudofachowców tym bardziej że do tej chwili nie miałem okazji jeździć żadną współczesną generacją VW Golfa. O MK2 kolegi raczej nie będę wspominał bo po pierwsze było ciemno, po drugie do domu daleko, a po trzecie… zresztą nieważne.
Obecna generacja przeboju z Wolfsburga jest już szóstą ewolucja tego kompaktowego modelu. I tutaj tak naprawdę słowo ewolucja jest chyba najbardziej odpowiednie. Każdy kolejny Golf żeby nie wiem jaki przydomek czy też numerek nosił za swoją nazwą wygląda jak nieco ulepszona i pozbawiona grzechów przeszłości wersja swojego poprzednika. Dlatego też samochód który zagościł na naszym redakcyjnym parkingu ciężko jest na pierwszy rzut oka odróżnić od Golfa MK5.
Nieco zmieniony i bardziej kanciasty przedni zderzak oraz grill, światła do jazdy dziennej w technologii LED oraz inny wzór tylnych lamp to tak naprawdę jedyne zmiany względem poprzednika jakie jesteśmy w stanie dostrzec gołym okiem. Sylwetka całego auta nie pozostawia złudzeń, że mamy do czynienia z kompaktowym Volkswagenem. Nie jest tajemnicą, że producent z Wolfsburga nie lubi ekstrawagancji i większość modeli z logo VW na masce wygląda bardzo konserwatywnie. Czasami tylko ktoś z zarządu chyba nawet przypadkowo zaakceptuje tak nieszablonowe modele jak Scirocco czy Passat CC. Jednym słowem, Golf jaki jest każdy widzi i koniec kropka.
Wnętrze tego Niemca również trudno nazwać ekstrawaganckim chociaż w tym wypadku niekoniecznie musi to być wadą. Co prawda wszechogarniająca czerń może nieco przytłaczać, ale z drugiej strony zarówno jakość materiałów jak i ergonomia stoją na najwyższym poziomie. Nie musimy nerwowo szukać odpowiedniego guzika aby zmienić stację radiową czy też zmienić ustawienia klimatyzacji. Wszystkie przełączniki są pod ręką, czyli tam gdzie ich się spodziewamy.
Do testu trafiła bogato wyposażona wersja Highline, która oferowała niemalże wszystkie udogodnienia jakie są niezbędne do pokonywania zarówno dłuższych, jak i krótszych tras. Dwustrefowa klimatyzacja automatyczna, podgrzewane fotele przednie, duży dotykowy wyświetlacz ciekłokrystaliczny to tylko niektóre z mniej lub bardziej przydatnych gadżetów którymi został doprawiony nasz VW Golf MK6. Do pełni szczęścia zabrakło tylko nawigacji (dopłata 3010 zł) i języka polskiego w menu. Rozumiem, że za wszelką cenę chcemy równać do Europy, ale dlaczego do jasnej cholery nie możemy poruszać się po menu ustawień komputera pokładowego, jak i całego systemu multimedialnego w naszym rodzimym języku?!
Gdy zostawimy te problemy natury lingwistycznej i zasiądziemy wygodnie na fotelu kierowcy lub też pasażera okaże się że 4 dorosłe osoby bez większych problemów znajdą dla siebie wystarczającą ilość wolnej przestrzeni we wnętrzu Golfa. Na tylnej kanapie miejsca nad głowami nie zabraknie nawet wyrośniętym członkom rodziny, natomiast jeśli za kierownicą nie siedzi reprezentant Polski w koszykówce kolana pasażera, który zasiądzie bezpośrednio za kierowcą również będą bezpieczne.
Z czystej dziennikarskiej formalności wspominam o bagażniku który w tym Volkswagenie ma pojemność 350 litrów. Nie jest to co prawda rekord w swojej klasie jednak regularne kształty kufra oraz zawiasy nie wchodzące do wewnątrz pozwalają na szczelne zagospodarowanie tej przestrzeni.
Nie muszę chyba nikomu mówić, że zamiast zajmowania się mierzeniem pojemności bagażników zdecydowanie bardziej interesuje mnie jak dane auto jeździ. Cóż w momencie gdy zostanę tatusiem być może trzeba będzie zweryfikować priorytety jednak póki co przekręcam kluczyk i budzę do życia benzynowe serce pracujące pod pokrywą silnika.
Motor jaki napędzał naszego VW Golfa z pewnością swoimi rozmiarami nie będzie dawał powodów do dumy podczas piwnych dysput ze szwagrem. Pojemność 1,4 litra oraz cztery cylindry jeszcze jakiś czas temu były parametrami jakimi charakteryzowały się podstawowe i najsłabsze jednostki napędowe jakie można było spotkać w samochodach klasy kompakt. Jednak ciekawskie oko wypatrzy zapewne trzy magiczne litery TSI znajdujące się na tylnej klapie naszego głównego bohatera. Dodatkowo dwie ostatnie litery tego skrótu pomalowano na kolor czerwony a to z pewnością nie oznacza mizernych mocy rzędu 75, czy 90 KM.
Dzięki zastosowaniu kompresora oraz turbosprężarki to maleństwo może pochwalić się mocą 160 KM oraz momentem obrotowym równym 240 Nm. Przyspieszenie do pierwszej setki zajmuje równo 8 sekund, jednak tym co sprawia bardzo pozytywne wrażenie jest harmonijny sposób rozwijania mocy. Już od około 2000 obr./min. samochód ochoczo i nieprzerwanie zaczyna nabierać prędkości aż do momentu gdy wskazówka obrotomierza dobije do cyfry 6.
W sukurs za przyzwoitymi osiągami idzie zestrojenie zawieszenia, w przypadku którego udało się uzyskać kompromis pomiędzy komfortem, a sportem. Co prawda nie mamy tutaj do czynienia z tak twardymi nastawami jak w autach klasy GT jednak mdłe kołysanie na zakrętach tak charakterystyczne dla niektórych aut francuskich również nam nie grozi. Polskie dziury oraz szybciej pokonywane zakręty nie robią na Golfie większego wrażenia a samo auto jest przewidywalne w każdej sytuacji.
Wracając jeszcze do samego silnika można sobie zadać pytanie jaką żywotność będzie miała tak wysilona jednostka. Odpowiedź na te pytanie poznamy za kilka lat gdy egzemplarze będące ofiarą downsizingu będą miały przejechane po kilkaset tysięcy kilometrów. Ja wiem jednak jedno. Po przejechaniu Golfem dystansu niespełna 2000 km silnik 1,4 TSI pod kątem spalania zdecydowanie lepiej nadaje się do miasta niż w długie trasy. Nawet przy dynamicznej jeździe po zatłoczonych arteriach polskich miast komputer pokładowy nie pokazywał większego spalania niż 9 litrów. Oczywiście średnie zużycie paliwa w trasie jest niższe ale osoby spodziewające się wyniku poniżej 6 litrów na 100 km nie będą zadowolone.
Podczas - nazwijmy to - zdrowej jazdy nad ukochane polskie morze samochód spalił średnio ponad 7 litrów bezołowiówki na każde sto kilometrów przejechanych krajową siódemką. Przy prędkościach przekraczających 100 km/h mały silniczek musi się sporo namęczyć aby pchać do przodu kompaktowego Niemca co odbija się na średnim spalaniu. Oczywiście możemy ustawić tempomat na wartość 70 km/h wrzucić szósty bieg i delektować się widokami za oknem oraz średnim spalaniem nieco przekraczającym 6 litrów, jednak dla osób które rosnące ceny paliw kwitują siarczystym przekleństwem polecam silniki Diesla.
Gama silnikowa, jak i wyposażenia opcjonalnego w przypadku VW Golfa VI generacji jest bardzo szeroka. Jeśli chcemy poruszać się takim samym bardzo bogato wyposażonym egzemplarzem jak ten widoczny na zdjęciach musimy zostawić w salonie około 95 tys. zł. Czy to dużo? Przypomnę tylko że całkiem niedawno w naszej redakcji gościł Opel Astra, który został wyceniony na podobną kwotę. Jeśli ktoś natomiast za wszelką cenę chce jeździć Golfem nie zważając na moc silnika czy też wyposażenie podstawową wersję tego Volkswagena może mieć już za 59 400 zł.
Po tych kilku dniach spędzonych w towarzystwie kompaktowego Volkswagena mam pewien dylemat. Z jednej strony Golf VI generacji jest dopracowanym, przyjaznym użytkownikowi i mówiąc krótko bardzo dobrym autem. Z drugiej jednak czy jest on niekwestionowanym królem swojej klasy? Chyba nie odważyłbym się na tak jednoznaczne określenie wobec coraz to silniejszej konkurencji. A co Wy sądzicie na ten temat?
Testowany egzemplarz: Volkswagen Golf VI 1,4 TSI Highline
Silnik i napęd:
Typ: R4 TSI: Turbo, Kompresor
Rodzaj paliwa: Benzyna
Ustawienie: Poprzeczne
Rozrząd: DOHC 16V
Objętość skokowa: 1390 cm[sup]3[/sup]
Stopień sprężania: 10,0:1
Moc maksymalna: 160KM (przy 6000 rpm)
Moment maksymalny: 240 Nm (przy 2000 rpm)
Objętościowy wskaźnik mocy: 115,1 KM/l
Skrzynia biegów: 6-biegowa, ręczna
Typ napędu: Przedni (FWD)
Hamulce przednie: Tarczowe, wentylowane
Hamulce tylne: Tarczowe
Zawieszenie przednie: Kolumna McPhersona
Zawieszenie tylne: Wielowahaczowe
Układ kierowniczy: Zębatkowy (wspomagany)
Koła, ogumienie przednie: 17” 225/45 R17
Koła, ogumienie tylne: 17” 225/45 R17
Masy i wymiary:
Typ nadwozia: Hatchback
Liczba drzwi: 5
Współczynnik oporu Cd (Cx): 0,69
Masa własna: 1271 kg
Stosunek masy do mocy: 7,95 kg/KM
Długość: 4199 mm
Szerokość: 1779 mm
Wysokość: 1480 mm
Rozstaw osi: 2578 mm
Rozstaw kół przód/tył: 1540/1513 mm
Test zderzeniowy EuroNCAP: 5 Gwiazdek
Osiągi:
Przyspieszenie 0-100 km/h: 8 s
Prędkość maksymalna: 220 km/h
Zużycie paliwa (miasto): 9,2l/100km
Zużycie paliwa (mieszane): 8,3 l/100km
Zużycie paliwa (trasa): 7,2 l/100km
Pojemność zbiornika paliwa: 55 l
Emisja CO2: 145 g/km
Pojemność bagażnika: 350 l
Cena: od 79 150 zł
[block position="inside"]7725[/block]