Turbo timer - zadbajmy o turbosprężarkę
Na rynku pojawia się coraz więcej samochodów wyposażonych w turbosprężarki. Nawet konserwatywne BMW, które bardzo długo było wierne silnikom wolnossącym, obecnie ma w swojej ofercie jedne z najlepszych doładowanych jednostek napędowych. Ze względu na warunki, w jakich pracuje turbosprężarka, można ją bardzo szybko uszkodzić.
19.04.2011 | aktual.: 30.03.2023 12:22
Temat eksploatacji turbosprężarki był i jest poruszany we wszelkiego rodzaju mediach branżowych, a mimo to wciąż wielu z kierowców nie jest w stanie pamiętać o odpowiednim traktowaniu tego elementu w swoim samochodzie. Wynika to nie tylko z niewiedzy, ale ze zwykłego roztargnienia lub po prostu bagatelizowania problemu. Lekceważący w końcu odczują skutki na własnej skórze, a właściwie portfelu. Dla zapominalskich powstało urządzenie nazywane turbo timerem.
Podczas jazdy samochodem, turbosprężarka pracuje przez cały czas, a zarówno ona sama, jak i jej podzespoły są smarowane i chłodzone olejem silnikowym. Obroty wirnika dochodzą do kilkudziesięciu tysięcy, a temperatura turbosprężarki może sięgać nawet 700-800 stopni Celsjusza, ponieważ napędzana jest gazami wylotowymi. Po zatrzymaniu się i zgaszeniu silnika obieg oleju zostaje zatrzymany, natomiast bezwładność elementów turbosprężarki powoduje jej pracę jeszcze przez jakiś czas.
Dynamiczna jazda samochodem, przy dużym obciążeniu silnika, powoduje intensywną pracę turbiny, a przez to wyższe temperatury niż zwykle. Po takiej jeździe, zanim zgasimy silnik, powinniśmy dać turbinie "odpocząć". W niektórych przypadkach będzie to kilkanaście sekund, w innych - minuta czy nawet dwie. Niektóre samochody mają już seryjnie systemy odpowiadające za smarowanie turbiny po wyłączeniu silnika (np. w BMW X6 M), jednak w większości przypadków turbosprężarka jest zdana tylko na właściciela.
Olbrzymia różnica temperatur pomiędzy otoczeniem a turbosprężarką, sięgająca setek stopni Celsjusza, przekłada się na duże różnice temperaturowe w samej turbosprężarce – pomiędzy jej warstwami zewnętrznymi i wewnętrznymi. To z kolei może skutkować w naprężeniach wewnątrz materiału i uszkodzeniu struktury.
Bez odpowiedniego schłodzenia turbosprężarki, które zapewnia obieg oleju, niszczą się także łożyska wirnika. Smarowane są one dzięki filmowi olejowemu, który zapieka się na skutek braku cyrkulacji oleju przy dużych temperaturach. W rezultacie po jakimś czasie wirnik może nawet się unieruchomić.
Aby zapobiec wszystkim wyżej wymienionym sytuacjom, można zainstalować w swoim samochodzie turbo timer. Dzięki niemu można spokojnie opuścić pojazd po zatrzymaniu, nie martwiąc się o pracę turbosprężarki. Po wyjęciu kluczyków ze stacyjki, zamknięciu samochodu i włączenia alarmu, silnik pozostaje uruchomiony jeszcze przez jakiś czas.
Czas opóźnienia wyłączenia silnika ustawia się samodzielnie. Najczęściej jest to jedna minuta. Zasada działania jest bardzo prosta. Przekręcając kluczyk w stacyjce, turbo timer za pośrednictwem własnego przekaźnika podaje napięcie do układu zapłonowego przez określony czas, co wystarcza na podtrzymanie pracy silnika.
Po upłynięciu określonego czasu silnik zostaje unieruchomiony. Jeśli podczas pracy turbo timera kierowca ponownie uruchomi silnik, nie musi przerywać całej operacji. Wystarczy, że przekręci kluczyk w stacyjce do położenia zapłon, i może kontynuować jazdę.
Jeśli samochód wyposażony jest w alarm bądź immobilizer, podłączenie turbo timera także nie stanowi problemu. Jest on urządzeniem podłączanym "po" systemach antywłamaniowych, dzięki czemu mogą one nadal spełniać swoja rolę. W momencie wykrycia przez nie włamania/kradzieży (podczas gdy silnik pozostaje uruchomiony za sprawą turbo timera) powoduje natychmiastowe odcięcie zapłonu.
Turbo timer podłączony jest do tych samych układów co urządzenia antywłamaniowe. Pomimo że jego "eliminacja" z jednoczesnym zostawieniem uruchomionego silnika jest dla wprawnego złodzieja dość prostym zabiegiem, to samochód nadal pozostaje zabezpieczony alarmem oraz immobilizerem.