Tragiczny finał testu Ariela Atoma
Praca dziennikarza motoryzacyjnego to bardzo fajna robota, ale niosąca ze sobą ryzyko wypadku – czasem nie z własnej winy. Niekiedy dochodzi do wypadków, w których traci ktoś życie. Tak właśnie było 2 stycznia w Belgii.
06.01.2012 | aktual.: 07.10.2022 18:50
Praca dziennikarza motoryzacyjnego to bardzo fajna robota, ale niosąca ze sobą ryzyko wypadku – czasem nie z własnej winy. Niekiedy dochodzi do wypadków, w których traci ktoś życie. Tak właśnie było 2 stycznia w Belgii.
Tego dnia w zamieszkałej przez około 26 tysięcy ludzi miejscowości Harelbeke znajdującej się w północnozachodniej Belgii (prowincja Flandria Zachodnia) doszło do wypadku z udziałem Ariela Atoma.
Ten niezwykle szybki i lekki wóz prowadzony był drogami miasta przez 30-letniego Matthieu Desmeta. Z powodu utraty przyczepności spowodowanej zbyt szybką jazdą, na prostym odcinku ulicy uderzył w nogi jednego z silosów ulokowanych przy drodze. Siła uderzenia była tak duża, że silos został przesunięty o 10 cm.
W wyniku zderzenia na miejscu zginął zasiadający na fotelu pasażera 35-letni dziennikarz Michael Cornette piszący dla gazety Krant Van West-Vlaanderen. Zostawił żonę i syna. Desmet w stanie krytycznym został odwieziony do szpitala. Na razie utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej.
Źródło: autoblog