Toyota GR Yaris w Polsce wyprzedana. Importer walczy o dodatkową pulę
Toyota GR Yaris okazała się tegorocznym hitem wśród nowych samochodów. Pomimo ceny ponad 150 tys. zł i kryzysu, wszystkie zaplanowane do produkcji sztuki już zostały kupione. Auta są dostępne na serwisach ogłoszeniowych, ale kosztują o 25-40 tys. zł więcej niż w salonie. A w styczniu może być jeszcze drożej.
29.12.2020 | aktual.: 16.03.2023 15:07
Podobna sytuacja miała miejsce w ubiegłym roku z Suzuki Jimny, a jeszcze wcześniej z Fordem Focusem RS. Samochody nietuzinkowe, ale zrobione dokładnie tak, jak chcą tego potencjalni klienci, a w dodatku sprzedawane w limitowanej liczbie egzemplarzy szybko zyskują na wartości na rynku wtórnym.
GR Yaris, który zadebiutował na rynku w maju, wg cennika kosztuje od 143 900 zł, ale faktycznie od 154 900 zł za wersję VIP (ok. 3 proc. sprzedanych) lub 162 900 zł za wersję Sport (ok. 85 proc.) - wersje bazowe cieszą się mniejszym wzięciem. Auta, jakie można fizycznie kupić, są wystawiane za 180-195 tys. zł. To różnice rzędu 25-40 tys. zł. Tyle chcą zarobić osoby, które kupiły ten model wyłącznie na sprzedaż. W jednym z ogłoszeń pojawiła się nawet następująca propozycja: "Za 20 000 netto sprzedam miejsce w kolejce".
Sytuacja rynkowa Toyoty GR Yaris jest wynikiem niewielkiej podaży, ale także bez wyjątku pozytywnych opinii środowiska dziennikarzy z branży motoryzacyjnej. Jeździłem już GR Yarisem i zupełnie się nie dziwię, że auto tak szybko się wyprzedało. Teraz żałuję, że nie złożyłem zamówienia, kiedy miałem okazję.
Początkowo polski importer otrzymał przydział 400 sztuk z 40 tys. przewidzianych do produkcji na cały świat. Na początku grudnia Robert Mularczyk PR Manager marki informował nas o negocjacjach na kolejne 100 sztuk, bo już wtedy było wiadome, że wszystkie auta przewidziane na sprzedaż do sierpnia wyjadą z salonów znacznie szybciej. 28 grudnia na swoim Instagramie poinformował, że sprzedano 430 sztuk i to już koniec. Produkcja na polski rynek została zakończona.
Teraz wszystko spoczywa w rękach importera, który negocjuje z innymi rynkami odstąpienie jak największej liczby sztuk, które mogłyby zostać sprzedane w Polsce. Polska okazała się bowiem jednym z najbardziej dynamicznych rynków sprzedaży GR Yarisa w Europie. Jak poinformował mnie Robert Mularczyk, importer liczy na pozyskanie dodatkowej puli kilkudziesięciu sztuk, ale to się okaże na początku stycznia, kiedy otrzyma odpowiedzi z innych krajów.
Potencjalni klienci muszą czekać, ale także liczyć się z ewentualnym wzrostem cen samochodów, choć nie jest to jeszcze pewne. Jeśli tak się stanie, to ceny na rynku wtórnym mogą szybko przebić barierę 200 tys. zł.
Ci, którzy już zamówili samochody, także muszą czekać i to dość długo. Auta dopiero są produkowane, a czas oczekiwania na nie to kilka miesięcy. Ostatnie sztuki trafią do właścicieli dopiero w sierpniu.