Test: SsangYong Musso Grand po liftingu – jeszcze lepszy, choć wciąż odosobniony
Specyficzny na naszym rynku koreański pick-up przeszedł widoczne zmiany, które sprawiły, że stał się jeszcze bardziej atrakcyjną propozycją. Wciąż jednak SsangYong Musso Grand jest outsiderem w swoim segmencie, ale to nie problem. Wprost przeciwnie.
Marka SsangYong od lat boryka się z tożsamością i zaufaniem klientów w Polsce. Jednak sprzedaż aut sukcesywnie rośnie. W salonie znajdziemy dwie nietuzinkowe propozycje bazujące na tej samej konstrukcji. Trochę przestarzałego SUV-a o nazwie Rexton uzupełnia nietypowy pick-up o nazwie Musso, a w dłuższym wydaniu Musso Grand.
Co jest takiego nietypowego w tym pojeździe? Przede wszystkim jego rozmiary. Ma największe wnętrze, zwłaszcza na szerokość i najdłuższą pakę wśród tzw. europejskich pick-upów. Czyli tych, które można wrzucić do jednego worka z Toyotą Hilux czy Fordem Rangerem, ale nie tego samego, co modele z USA, jak np. Ram 1500 czy Ford F-150.
Druga nietypowa cecha Musso Grand to jego konstrukcja. Teoretycznie taka sama jak Toyoty Hilux czy Isuzu D-Maxa, ale jednak nie aż tak użytkowa. Za to bardziej przyjazna dla osób, które nie zamierzają tyrać auta w terenie, ani też na budowie. To bardziej SUV z wielką paką niż klasyczny pick-up. A jednak nie aż tak nowoczesny jak najnowsi konkurenci, czyli Ford Ranger i Volkswagen Amarok.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wygląda jeszcze lepiej
Przeprojektowana przednia część samochodu wygląda znakomicie, nowocześnie i kusząco. Wielki grill, który pojawił się już wcześniej, został jeszcze zmieniony dla najbogatszych wersji wyposażenia. Przywodzi na myśl samochody amerykańskie, a mocno odbiega od tego, co wyróżniało auta marki SsangYong, czyli to dziwactwo stylistyczne, które nam Europejczykom nie do końca pasowało.
Więcej zmian dostrzeżemy jednak wewnątrz, bo deskę rozdzielczą nieco przeorganizowano. Po europejsku ekran multimediów przeniesiono na kokpit, wyciągając go z jego wnętrza, a panel klimatyzacji stał się w pełni dotykowy. Wygląda jak miejsce do zbierania kurzu i brudu, ale działa nieźle.
Fizyczne przyciski zostawiono tylko dla świateł awaryjnych i podgrzewania oraz wentylacji foteli. Pojawiły się także dwa gniazda USB-C. Czy to zmiany na plus? Na pewno nie dla użytkowników. Zyskali jedynie gniazdo USB-C, które zastąpiło wejście AUX, ale stracili komfort używania.
Samochód zyskał także cyfrowe zegary, które wcześniej były niedostępne dla Musso, ale były w Rextonie. Niestety, nie zastosowano tego, co zawsze wyróżniało auta tej marki, czyli wyświetlania Car Play na wskaźnikach. Nie można już więc korzystać np. z Google Maps na tym ekranie, a trzeba zerkać na środkowy. Nie poprawiono głośności systemu audio – niezmiennie od lat gra za cicho. Sprawdźcie to, nim kupicie któregokolwiek ssangyonga.
Sprawdzona technika, więcej mocy
Pod maską i w podwoziu nie poczyniono większych zmian. Auto pozostaje komfortowe jak na pick-upa, dobrze się prowadzi i przyjemnie resoruje. To oczywiście efekt zastosowania sprężynowego zawieszenia tylnej osi, a tym samym ukłon w stronę klientów, którym aż tak nie zależy na ładowności.
Silnik jest "ten sam", tylko wyjęty z Rextona, gdzie miał 202 KM mocy. Wcześniej w Musso było 187 KM. Motor radzi sobie dobrze z przyspieszaniem, choć czuć, że momentu obrotowego nie ma tyle, co konkurenci. W Musso jest 441 Nm, w 2-litrowym dieslu Forda czy 2,8-litrowym Toyoty aż 500 Nm.
Szkoda, że nie zdecydowano się ma zastąpienie sześciobiegowej przekładni automatycznej konstrukcją z Rextona z ośmioma przełożeniami. Pojazd stałby się pewnie jeszcze dynamiczniejszy i oszczędniejszy zarazem.
Zużycie paliwa jest niezłe jak na samochód o tej wielkości. 7,5 l/100 km uzyskałem na drodze krajowej. Przy prędkości 120 km/h spalanie wzrosło do 9,1 l/100 km, a to wciąż przyzwoita wartość. Na autostradzie nie ma już zmiłuj — spalanie wyniosło 12 l/100 km. Są to wartości minimalnie lepsze niż w testowanym wcześniej aucie z odkrytą paką.
A propos paki
Jest ona nie tylko największa. W testowym egzemplarzu w specyfikacji Wild zamontowano zabudowę firmy Carryboy. Wygląda ładnie, ma relingi dachowe, otwierane z tyłu okno na siłownikach oraz otwierane przesuwne po bokach. Trudno mieć zastrzeżenia do funkcjonalności czy estetyki montażu, ale nie mogłem otworzyć bocznych okienek ze względu na temperaturę. Zamarzły na beton.
Trudno też było się dostać do tylnego zamka, który znajduje się pod pokrywą, którą udało się odsunąć dopiero z użyciem narzędzi i siły. Co gorsza, trzeba otworzyć zamek, by dostać się do paki, bo sama burta paki nie otwiera się bez podnoszenia okienka tylnego.
Konkurencyjna cena
SsangYong Musso Grand ma nie tylko największą pakę, ale też korzystną relację ceny do wielkości pojazdu. Za 231 tys. zł kupicie solidnie wyposażoną, topową wersję Wild. Tu jednak bazuję na cenniku modelowym 2023. Teoretycznie, bo również na podstawie cennika 2023 na podobną, ale mniejszą Toyotę Hilux trzeba wydać 16 tys. zł więcej. Ford Ranger w wersji Wildtrak X kosztuje z 2-litrowym dieslem jeszcze więcej, bo 255 tys. zł. Tylko tu akurat dostajemy najlepszy samochód w swojej klasie.
- Przestronność kabiny
- Wykończenie wnętrza
- Wymiary paki
- Komfort jazdy
- Prowadzenie i resorowanie
- Dobra cena i wybór długości paki
- Możliwość wyboru zawieszenia (do pracy lub jazdy na co dzień)
- Dotykowa obsługa klimatyzacji
- Mało przejrzyste menu multimediów