Test: Renault Koleos 2.0 dCi Initiale Paris – pozorowany przepych
Renault Koleos zadebiutował w 2017 r. i wciąż nie jest w stanie przebić się przez konkurencję w swojej klasie. Pomimo przyjemnego dla oka wyglądu i niezłej ceny pozostaje rzadko spotykanym na drogach modelem. Sprawdzam, co jest z nim nie tak.
Renault Koleos Blue dCi 190 X-Tronic 4x4 - test, opinia
Pozorowany przepych - to pierwsze skojarzenie z Renault Koleosem w najbogatszej wersji wyposażenia Initiale Paris. To tak, jakby auto tej marki miało być na siłę premium. I wcale dużo mu nie brakuje, ale w każdym obszarze trochę.
Mierzące 4673 mm nadwozie ocieka „chromami”, jest sporo dekoracyjnych wstawek z napisem Initiale Paris, a felgi choć nie robią wrażenia dużych, to jednak mają słuszne 19-cali średnicy i wyglądają elegancko. Szyku nie brakuje także we wnętrzu. Skórzana tapicerka wygląda bardzo dobrze, wnętrze rozjaśnia ogromny szklany dach, a fotele z pikowaną skórą i oryginalnie wyglądającymi zagłówkami zapraszają do środka, obiecując dużo wygody. Niestety obietnice przerosły możliwości.
Koleos jest elegancki, ale do premium trochę mu brakuje
Pomijając temat marki, ten model nawet w specyfikacji Initiale Paris jest premium najwyżej na pierwszy rzut oka. Chromy są tylko lakierem na plastiku, a liczne wloty i wyloty powietrza najwyżej czarnymi atrapami. Renault starało się ukryć pod francuską skorupą japońskiego Nissana X-Traila i to się udało, ale moim zdaniem znacznie ładniej prezentuje się narysowany w tym samym języku stylistycznym Talisman. Koleos wygląda trochę jak Talisman w wersji SUV, której nie planowano.
Wnętrze od premiery poprawiło się jakościowo. Nic nie trzeszczy, a większość materiałów jest miękka. Świetnie wyglądające fotele ze skórzaną metką mają ogromny zakres regulacji, wentylację, nawet masaż, ale brakuje kropki nad "i". Wygody, którą obiecują swoim kształtem. Nawet regulacja długości siedziska nie czyni tu cudów. Są wygodne, ale nie tak, jak się prezentują. Oczekiwałem czegoś, na co zwrócę szczególną uwagę. A z takich rzeczy jest tylko zagłówek z podpórkami bocznymi, o który można wygodnie oprzeć głowę w czasie długiej podróży i… zasnąć.
Wygodnie jest z tyłu, nawet bardzo wygodnie, gdzie pasażerowie mogą oglądać metalowe wstawki na zagłówkach przednich foteli, dodających im jeszcze więcej uroku. Koniec końców wcześniej niż później i tak ostatecznie stwierdzimy, że Koleos Initiale Paris to nadal nie audi, nie BMW i nie mercedes.
Ta francuska elektronika
Wszystko w tym samochodzie byłoby dobre, może nie rewelacyjne, ale poprawne. Niestety jak zwykle w autach tej marki trochę zawodzi elektronika. Problem w tym, że multimedia Renault nadal żyją własnym życiem. Działają poprawnie częściej niż wcześniej, ale nadal zrywa się łączność ze smartfonem, coś się zawiesi, niekiedy długo uruchamia. Poza tym, menu multimediów to nadal labirynt, do którego trzeba się przyzwyczaić i zajmuje to sporo czasu. Bardzo dobrze oceniam natomiast nagłośnienie.
Elektronika również z zakresu systemów bezpieczeństwa bywa niespokojna. Niby wszystko jest na pokładzie, ale adaptacyjny tempomat zachowuje się nerwowo, a asystent pasa ruchu nie każdy pas traktuje jednakowo. I to kolejne powody, dla których choć Renault Koleos sprawia bardzo pozytywne wrażenie, to po chwili czar pryska. A jeszcze nie wspomniałem o jeździe.
2-litrowy diesel niby ma te 190 KM…
…ale zachowuje się tak, jak 2.0 TDI o mocy 150 KM. Moment obrotowy to maksymalne 380 przy 1750 obr./min – niby w porządku, ale przydałoby się trochę więcej. Motor nie ma szczególnie mocnego dołu i nie rwie się do przyspieszania. Zachowuje się łagodnie, rozpędza miarowo, kulturalnie i ma właściwie osiągi – nic ponadto. Przyspieszenie do 100 km/h trwa 10,2 s. Dla porównania Škoda Kodiaq ze 150-konnym dieslem robi to samo w czasie 9,8 s.
Bez cienia wątpliwości to efekt zastosowania bezstopniowego automatu X-Tronic, który doskonale sprawdza się podczas spokojnych, leniwych podróży, do których Koleos został zaprojektowany. Skrzynia pracuje płynnie i pasuje do diesla, zresztą jak każda bezstopniówka, ale trzeba na nią chwilę zaczekać. Ma wirtualne przełożenia, jest ich 7, ale bez patrzenia na obrotomierz nigdy nie wiadomo, kiedy się zmieniają. Poleciłbym tę wersję wyłącznie osobom o spokojnym stylu jazdy. I tu kolejny raz mamy odpowiedź na pytanie: dlaczego tak mało osób wybiera Koleosa? Po prostu nie jest dla każdego.
Silnik 2.0 dCi okazał się oszczędny. W teście na krajówce wycisnął wynik 4,3 l/100 km. Jest to w dużej mierze zasługą dobrego zestrojenia przekładni, która pozwala silnikowi jechać "dołem" zamiast niepotrzebnie wkręcać go na obroty. Dynamiczna podróż tą samą trasą przyniosła wynik 6,4 l/100, co zasługuje na uznanie. Trochę brakuje natomiast przełożenia na autostradzie. Przy 140 km/h mamy 2400 obrotów na minutę, co przekłada się na spalanie 7,9 l/100 km. Nieźle, ale mogłoby być lepiej (prawdopodobnie), gdyby przekładnia miała większy zakres przełożeń.
Również układ jezdny nie nastraja do szybkiej jazdy. Auto jest stabilne i nieźle wyważone, ale subiektywnie ociężałe (1840 kg), gumowe i miękkie. Z tą miękkością jest tak, że czuć ją na łukach, ale na niedużych wybojach już niekoniecznie, choć zawieszenie pracuje cicho. Amortyzatory sztywnieją po pewnym ugięciu i nie jest już tak komfortowo, jak można się spodziewać. Szczególnie po baloniastych oponach. Zatem po raz kolejny SUV marki Renault okazuje się poprawny, ale nie spełnia oczekiwań. Mógłby być komfortowy lub sportowy, albo gdzieś pośrodku, a jest nie wiadomo gdzie. Natomiast pochwalić należy wyciszenie, bo to jest bardzo dobre.
Renault jak zwykle wygrywa ceną
Tu należy wam się małe wyjaśnienie. Test, który czytacie, dotyczy samochodu sprzed liftingu, a obecnie (listopad 2020 r.) jest oferowany model poliftowy, ale z takim samym napędem. Specyfikacja Initiale Paris kosztuje więc w najnowszym wydaniu 167 900 zł. Porównajmy ją z ofertami konkurencji w topowych wersjach.
Francuski Peugeot 5008 z silnikiem 2.0 HDI o mocy 180 KM kosztuje 169 200 zł i nie ma napędu na cztery koła. Škoda Kodiaq ze 150-konnym dieslem, automatem i napędem na cztery koła w wersji Laurin&Klement jest wyceniona na 183 350 zł, a z takim samym napędem VW Tiguan Allspace Highline na 173 590 zł. Jakby tego było mało, nawet Ford Kuga Vignale z 2-litrowym dieslem o mocy 190 KM kosztuje odrobinę więcej od Koleosa - 168 680 zł. Ma automat i napęd AWD.
Koleos kładzie rywali na łopatki. Kłopot Renault polega na tym, że nie w każdym segmencie klienci liczą każdy grosz. I chcą mieć wybór w układach napędowych, bo jednym 4x4 jest niezbędne, a innym kompletnie niepotrzebne. Renault choć bije konkurencję ceną, daje niewielki wybór (obecnie tylko 4 warianty), a do tego auto, które prezencję ma lepszą niż jest w rzeczywistości. Klienci nie dają się nabrać na pozorowany przepych.
- Przestrzeń wnętrza i bagażnika
- Wysokiej jakości niektóre materiały
- Audio
- Klimat wnętrza zbudowany detalami
- Oszczędny napęd
- Niektóre materiały nie pasują do pozostałych
- Multimedia - komplikacja obsługi i chwiejne działanie
- Mało dynamiczny napęd
- Tylko 4 wersje modelu (silnikowe+wyposażenia)
Renault Koleos Blue dCi 190 X-Tronic 4x4 (2020) - dane techniczne, osiągi
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Objętość skokowa: | 1995 cm3 | |
Moc maksymalna: | 190 KM przy 3500 rpm | |
Moment maksymalny: | 380 Nm przy 1750 rpm | |
Skrzynia biegów: | bezstopniowa, automatyczna | |
Napęd: | 4x4 | |
Masy i pojemności: | ||
Katalogowo: | ||
Masa własna: | 1840 kg | |
Ładowność: | 469 kg | |
Masa przyczepy z hamulce: | 2000 kg | |
Pojemność bagażnika: | 498 l | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 60 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 10,2 s | |
Prędkość maksymalna: | 198 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | --- | 7,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (droga krajowa): | --- | 4,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | --- | 7,9 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 7,0 l/100 km | 6,6 l/100 km |
Cena: | ||
Model od: | 127 900 zł | |
Wersja testowa od: | 167 900 zł |
Szczegółowe dane techniczne znajdziesz na Autocentrum.pl