Test: Ford Focus ST‑line z silnikiem 1.0 EcoBoost hybrid po liftingu – większe wrogiem dobrego
Lepsze jest wrogiem dobrego, a potwierdza to lifting Forda Focusa. Oprócz nowego pasa przedniego zmiany zaszły też w środku i nie każdemu przypadną do gustu.
Ford Focus ST-line z silnikiem 1.0 EcoBoost hybrid po liftingu – opinia, wrażenia
Na początek słówko wyjaśnienia. Jeszcze przed wprowadzeniem liftingu miałem okazję jeździć focusem w wersji sedan i uznałem go za bardzo uczciwe auto. Focus zresztą od zawsze miał taki wizerunek. Prowadził się rewelacyjnie, nie aspirował do klasy premium (zresztą o eksperymencie Vignale najwyraźniej chce zapomnieć sam Ford), po prostu był fajnym kompaktem, a w wersji ST czy RS jednym z najlepszych wyborów na asfalt.
Przyszedł jednak lifting, który został niejako wymuszony przez rynek. Wiecie, minęło kilka lat, skończyły się leasingi i wypadałoby mieć w salonie coś nowego. Mamy więc odświeżony pas przedni, który wyróżnia się LED-owymi światłami do jazdy dziennej (przypomina to wszystko nieco hyundaia i30), niżej poprowadzoną maskę i gigantyczny telewizor w kabinie.
Mówię poważnie – dotychczas mieliśmy w Focusie może nie za duży na tle konkurencji, ale całkowicie wystarczający ekran z prostym, czytelnym systemem multimediów. Teraz zainstalowano tu mający 13,2 cala wyświetlacz, którym obsługujemy nie tylko np. nawigację, ale i klimatyzację. Dotychczas to Toyota prowadziła w kategorii "jak źle możemy zamontować ekran w samochodzie", ale widzę, że Focus zgarnia tutaj główną nagrodę. Na szczęście system nie czerpie ze swoich poprzedników – jest czytelny i prosty w obsłudze.
Samą kabinę można określić mianem co najmniej poprawnej. Ford nie skierował się w stronę błyszczących plastików, tutaj są one twarde, chropowate, ale świetnie spasowane i sprawiające bardzo dobre wrażenie. Ciekawie też prezentują się czerwone przeszycia w wersji ST-line, która obejmuje też czarną podsufitkę. Ergonomia – oprócz kwestii telewizora w kabinie – pozostaje bez zarzutu. Co ciekawe, rozstaw osi Focusa jest większy niż w Octavii, co czuć.
ST-line to tylko linia wyposażenia, która obejmuje 17-calowe obręcze kół, pakiet stylizacji nadwozia, lusterka składane elektrycznie czy np. czarne relingi bagażnika dachowego w wersji kombi. Jeśli chodzi o silniki, wyboru nie ma. Poważnie.
Pod maską ST-line znajdziemy litrową jednostkę o mocy 155 KM. To miękka hybryda w której moduł alternatora/rozrusznika ma wspomagać silnik przy zwiększonym obciążeniu. Wybierać możemy pomiędzy przekładnią automatyczną lub zwykłą, manualną.
Auto z manualną przekładnią sprawia wrażenie... szybkiego. Nawet zbyt dynamicznego jak na taką pojemność. Dopiero wyjazd poza miasto wskazuje przyczyny takiego stanu rzeczy – biegi są bardzo krótkie, przez co na szóstym mamy przy prędkości 140 km/h 3500 obr./min. Moment obrotowy pojawia się za to wcześnie – przy 1900 obr./min – i utrzymuje stałą wartość 190 Nm aż do 5 tys. obrotów. Wyniki na papierze też nie szokują, ale i są nieco dziwne, bo Focus jeździ znacznie lepiej niż podaje producent (9 s), nie wierzę też, że skrzynia automatyczna ma wynik 0,6 s lepszy niż "manual".
Optymistycznie producent podchodzi też do kwestii spalania. Katalogowo jest to 5,1-5,4 l/100 km. W mieście nie udało mi się zejść poniżej 7 litrów, na drodze ekspresowej było to 6,5 l/100 km, pod miastem – 5,9 l/100 km. Są to wyniki niemal porównywalne z focusem ze słabszym silnikiem i bez układu miękkiej hybrydy, którym jeździłem rok wcześniej. Marcin Łobodziński uzyskał jednak znacznie lepsze wyniki pod miastem aniżeli na autostradzie (w wersji Active, w nadwoziu kombi i ze skrzynią automatyczną).
Wersja ST-line ma też – przynajmniej katalogowo – sportowe zawieszenie. W rzeczywistości jednak nie jest ono utwardzone, lecz (jak to w przypadku Forda), można mówić o świetnych wrażeniach zza kółka. Sama kierownica jest mięsista, informacje przesyłane przez układ kierowniczy jasne i klarowne, drążek skrzyni biegów ma krótki skok i działa precyzyjnie. Przynajmniej pod tym względem Ford trzyma najwyższy poziom.
Jest tylko jeden, malutki problem: dostępność. Podane ceny – ok. 120 tys. zł za auto ze zdjęć – dotyczą tego, co stoi u dealerów. Obecnie ciężko jest przewidzieć, kiedy zamówiony samochód z niebieskim owalem na masce przyjedzie do klienta, jeśli ten będzie miał specjalne życzenia. To daje więcej czasu na zakup auta przed lifitingiem, z "normalnym" wnętrzem.
- Dalej prowadzeniem wyznacza standardy w segmencie
- Całkiem duże wnętrze...
- ... z którego ktoś chciał zrobić salę kinową
- Praktycznie zerowe możliwości wyboru jednostki napędowej
Pojemność silnika: | 999 cm³ | |
---|---|---|
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Skrzynia biegów: | Manualna, 6-biegowa | |
Moc maksymalna: | 155 KM przy 6000 rpm | |
Moment maksymalny: | 190 Nm przy 1900-5500 rpm | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 9,0 s | |
Prędkość maksymalna: | 211 km/h | |
Pojemność bagażnika: | 392 (z zestawem naprawczym)/1354 l | |
Spalanie: | ||
Średnie zużycie paliwa (katalogowo): | 5,1 - 5,4 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa w mieście: | 7,1 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa na drodze krajowej: | 5,9 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa na drodze ekspresowej: | 6,5 l/100 km | |
Zmierzone zużycie paliwa na autostradzie: | 6,8 l/100 km | |
Ceny: | ||
Model od: | 102 550 zł | |
Wersja napędowa od: | 115 750 zł | |
Cena testowanego egzemplarza: | 119 650 zł |
Szczegółowe dane techniczne znajdziesz na AutoCentrum.pl