Tesla rezygnuje z darmowego ładowania
Szybkie, darmowe ładowarki Tesli rozsiane w 734 lokalizacjach na całym świecie przestaną być darmowe. Od 2017 roku właściciele Tesli będą musieli płacić za korzystanie z tych urządzeń.
08.11.2016 | aktual.: 14.10.2022 14:01
Możliwość szybkiego i darmowego naładowania swojego auta była znaczącą kartą przetargową, która bez wątpienia skłaniała do zakupu Tesli. Szczególnie wśród klientów, mieszkających w pobliżu punktów ładowania Tesli. Znajdziemy je w kilkuset lokalizacjach. Łącznie sieć takich urządzeń liczy 4605 sztuk.
Dotychczas wszyscy klienci, którzy zdecydowali się na zakup Tesli, mogli bezpłatnie korzystać z możliwości ładowania swoich pojazdów. Od 2017 roku usługa stanie się płatna. Oznacza to, że chętni na darmowe ładowanie muszą się spieszyć. Każde auto sprzedane od 1 stycznia 2017 roku nie będzie zawierać takiej usługi w cenie.
Oczywiście Tesla nie zostawia swoich klientów na lodzie. Pocieszeniem mają być bony pozwalające na wykorzystanie 400 kWh, co odpowiada mniej więcej 1600 km zasięgu. Każde ładowanie poza tym limitem będzie płatne, choć nie będą to wysokie kwoty. Przedstawiciele Tesli zaznaczają, że mimo nowych wydatków, użytkowanie pojazdu elektrycznego będzie i tak tańsze niż porównywalnego auta spalinowego.
Skąd decyzja o wprowadzeniu płatnego ładowania? Tesla twierdzi, że nie szuka nowych zysków. Pieniądze mają zostać przeznaczone na dalszą rozbudowę infrastruktury ładowania, a co za tym idzie popularyzację elektrycznych środków transportu. Drugą kwestią jest ekspansja modelowa Tesli oraz rosnąca sprzedaż, która z jednej strony generuje zyski, ale przy darmowym ładowaniu także spore koszty.
Niebawem na drogi wyjadą pierwsze egzemplarze Tesli Model 3 - najtańszego, ale i absolutnie najpopularniejszego modelu w gamie marki. Tesla zebrała na niego już 400 000 zamówień. To dodatkowe 400 000 chętnych na darmowe ładowanie. Wobec tego decyzja władz amerykańskiego giganta jest chociaż częściowo zrozumiała.