Tesla pozwana o spowodowanie śmierci kierowcy w Modelu 3
Tesla została pozwana przez rodzinę 50-latka, który zginął w wypadku Modelu 3. Korzystał on z systemu autonomicznej jazdy, który według oskarżycieli nie zadziałał poprawnie, przyczyniając się do śmierci kierowcy.
09.08.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:07
Zdarzenie miało miejsce na początku marca 2019 na Florydzie. Jeremy Beren Banner siedzący za kierownicą Tesli Model 3 z dużą prędkością wjechał w tył ciężarówki. Jak ustalili śledczy - w wyniku zderzenia doszło do zerwania dachu pojazdu osobowego. Mimo to, auto przejechało jeszcze kilkaset metrów, nim całkowicie się zatrzymało. Kierowca poniósł śmierć na miejscu.
Przedstawiciele amerykańskiej Narodowej Rady Bezpieczeństwa (NTSB) ustalili, że do zderzenia doszło przy prędkości 109 km/h. Około 10 sekund przed wypadkiem, kierowca uruchomił autopilota, a na 8 sekund przed wypadkiem, czujniki przestały wykrywać ręce na kierownicy. Pokładowe systemy nie zarejestrowały żadnych prób hamowania, co oznacza, że zarówno kierowca jak i autopilot nie dostrzegli żadnego zagrożenia.
Należy zaznaczyć, że według zaleceń Tesli zawartych w instrukcji obsługi pojazdu, kierowca nie powinien puszczać kierownicy nawet podczas jazdy z włączonym autopilotem. Wiele wskazuje, że 50-latek się do nich nie zastosował. Eksperci zauważają, że czujniki mogą nie wykrywać rąk na kierownicy także wtedy, gdy jest ona trzymana niedostatecznie mocno.
To już czwarty udokumentowany przypadek śmierci za kierownicą Tesli z włączonym autopilotem. Jedna z rodzin także zdecydowała się wkroczyć na drogę sądową. Jeżeli procesy wykażą, że producent w jakikolwiek sposób przyczynił się do śmierci kierowców, firma może wpaść w spore kłopoty, które wpłyną negatywnie nie tylko na rozwój marki, ale i w ogóle szeroko pojętych systemów autonomicznej jazdy.