Stare auto jak nowe. Ekstremalnie niskie przebiegi nie zawsze są pomyłką
10-letni samochód z przebiegiem nie przekraczającym 20 tys. km? W 90 proc. przypadków to pomyłka w ogłoszeniu. Łatwo to zweryfikować. Jednak zdarzają się perełki z ekstremalnie niskim przebiegiem. Oto kilka przykładów z polskiego rynku.
06.04.2018 | aktual.: 03.10.2022 17:02
Samochody używane z bardzo niskim przebiegiem
Kryteria są proste. Szukamy auta przynajmniej 10-letniego z przebiegiem najwyżej 20 tys. km. Z ponad pięciuset wygenerowany przez wyszukiwarkę Allegro ogłoszeń ledwie garstka rzeczywiście odpowiadała tym kryteriom. Dlaczego?
Najczęściej odpowiednie rubryki są błędnie wypełnione. Zwykle brakuje po prostu jednego zera na końcu więc zamiast 16 000 km, rzeczywisty przebieg to 160 tys. Często też w rubryce „przebieg” wpisywany jest rocznik, a nawet cena auta.
Czy jest to robione umyślnie pod pozorem błędu, żeby zainteresować osoby szukające samochodu z niskim przebiegiem? Tego nie wiem, ale jest to jakiś sposób.
W poszukiwaniu rodzynków z niskim przebiegiem pominąłem kilka typów samochodów.
Po pierwsze, zabytkowe, niezależnie od tego, czy przebieg jest prawdziwy czy dotyczy eksploatacji po odrestaurowaniu. Nie brałem pod uwagę także odbudowanych samochodów terenowych ani rajdowych czy wyścigowych. W tym zestawieniu nie będzie więc licznie reprezentowanych polskich aut z okresu PRL czy amerykańskich legend.
Pominąłem także drogie samochody sportowe, które rzeczywiście miewają niskie przebiegi, ponieważ stanowią raczej jeden z wielu egzemplarzy lub są eksploatowane okazjonalnie i na krótkich dystansach.
Skupiłem się na autach, którymi można jeździć normalnie na co dzień i cieszyć się tym, że pomimo wieku, wciąż posiadamy samochód niemal nowy.
Ciekawostką może być fakt, że pośród kilkunastu prawdziwych ofert, większość stanowią auta niemieckie – mercedesy i BMW. Znalazłem jednak także wyjątkową toyotę czy piękną skodę.
"Nowe" BMW Serii 7, tylko że 23-letnie!
To jedyne auto w tym zestawieniu, które widziałem osobiście. Sprzedaje go firma Autlet, która udostępniła nam miejsce do sesji zdjęciowej do plebiscytu na samochód roku. Klasyczna i bodaj najpiękniejsza „siódemka” w historii BMW ma przebieg niewiele ponad 10 tys. km. Więc na dobrą sprawę jest jak nowa.
Nawet jej ogumienie Pirelli można zakwalifikować do zabytkowych. Jest to wersja 728i z dobrym wyposażeniem. Na pokładzie skórzana tapicerka, pełna elektryka, dwustrefowa klimatyzacja, sterowanie z koła kierownicy, ale i manualna skrzynia biegów, która obecnie w tym segmencie już nie występuje. I to pięciobiegowa. Samochód pochodzi jednak z roku 1995.
Limuzynę BMW wyceniono na 44 950 zł, więc nie jest to cena przesadzona w porównaniu z innymi ofertami. Na rynku są auta za 60 i 70 tys. zł, jednak tu już mowa o bardziej poszukiwanych wersjach V8.
Dwie prawie nowe „piątki” z jednego źródła
Jedna firma sprzedaje dwa egzemplarze BMW Serii 5 pochodzące z rynku japońskiego, ale w wersjach europejskich. Starszy pochodzący z 2002 roku to E39 w wersji 530i z silnikiem o mocy 231 KM. Czego chcieć więcej, skoro ma przejechane tylko – uwaga 3490 km? W zasadzie to jeszcze nie powinien mieć zmienianego oleju.
Auto ma bardzo bogate wyposażenie i jeszcze pachnie nowością. Sprzedający zapewnia, że nie ma absolutnie żadnych uszkodzeń. Ze względu na atrakcyjną wersję cena wynosi bagatela 99 700 zł! To dużo, ale z drugiej strony to „nowy” samochód i wielu miłośników marki przyzna, że lepszej Serii 5 już nie da się kupić.
No chyba, że komuś nie przeszkadza przebieg 13 900 km i wybierze model 530i generacji E60 z 2008 roku. Samochód praktycznie w doskonałym stanie i ze świetnym wyposażeniem na pokładzie. Ma już silnik z rodziny N52 o mocy 272 KM, ale jest tańszy o 10 tys. zł. Jego cena to 89 000 zł.
Mniej wart, bo jeszcze nie jest i pewnie długo nie będzie klasykiem jak E39, a w dodatku użytkownicy mniej cenią generację E60.
Tańsze klasyki BMW
Jeżeli już zafascynowaliście się opisanymi BMW Serii 5, ale nie macie aż takich pieniędzy, to jeszcze mam dla was dwie propozycje. Pierwsza to kosztujące 75 000 zł BMW 528i E39 z rocznika 1997.
Jak widać na jednym ze zdjęć auto ma drobne uszkodzenie na zderzaku, ale przebieg 10 500 km może przekonać. Nowe, dobrej klasy opony sprawiają, że jest to naprawdę samochód, do którego można wsiadać i jechać. Choć szkoda, bo wnętrze jest praktycznie w stanie fabrycznym.
W kabinie materiałowa tapicerka, ale i bogate wyposażenie. Silnik o mocy 193 KM może nie jest marzeniem kolekcjonera, ale zapewnia dobre osiągi autku, którego przecież nie prowadzi elektronika. Japońskie pochodzenie nie ma znaczenia, ponieważ kierownica jest na swoim miejscu, a samochód jest już zarejestrowany w Polsce.
Drugą propozycją jest niemal dwukrotnie tańsze BMW 535i generacji E34, czyli jeszcze starsze. Czarny egzemplarz pochodzi z rocznika 1987 a na liczniku ma ledwie 20 300 km przebiegu. Chyba nie dziwi was już kraj pochodzenia – Japonia? Cena to 40 000 zł.
To klasyk w najlepszym wydaniu. Egzemplarz jest już nie tylko youngtimerem, który raczej będzie zyskiwał na wartości, ale spokojnie można starać się dla niego o tzw. żółte tablice. 211-konny motor i automatyczna skrzynia biegów świetnie sprawdzą się podczas codziennej eksploatacji. Trzeba tylko dobrze przemyśleć, czy nie lepiej schować go pod pokrowiec.
Sportowe Mercedesy z przebiegiem jak ze snów
I to nie są supersportowe maszyny w unikatowych wersjach. Widoczny na zdjęciu SLK 200 był stosunkowo tanim modelem w gamie Mercedesa. Auto ma niespełna 18 tys. km przebiegu i wygląda doskonale. Podobno czarny lakier i czerwona tapicerka to najlepsza konfiguracja dla auta sportowego, zwłaszcza z otwieranym dachem.
Co prawda Mercedes SLK nie jest samochodem rodzinnym, ale na wyjazd we dwoje się nada. 59 000 zł to uczciwa cena za 11-letnie, ale prawie nieużywane auto. Jest też całkowicie współczesne, więc można nim normalnie jeździć. Z drugiej strony trudno oczekiwać wzrostu wartości, bo to niezbyt wyszukany model, a do tego za młody.
Podobnie jak coupé CLK 350 z rocznika 2008. Jednak tu już mamy chociaż do czynienia z wersją o mocy 272 KM. Te auta rzadko bywają w dobrym stanie, jeszcze rzadziej w bardzo dobrym, ale w takim i do tego z przebiegiem 3900 km to już prawdziwe, białe kruki, choć kolor nadwozia jest czarny.
Cena dość wysoka, bo wynosi 74 900 zł. Samochód oczywiście prosto z Japonii. Trudno mu cokolwiek zarzucić.
Rodzinne Mercedesy niemal prosto z salonu
Świetnie nadałyby się także na taksówkę. W tej branży jest coraz trudniej o dobre, naprawdę trwałe auto z salonu, które zrobi bezawaryjnie setki tysięcy kilometrów głównie po mieście. Więc kosztujący 57 000 zł Mercedes Klasy E 200 z ekonomicznym silnikiem benzynowym wydaje się być ideałem.
Tym bardziej, że ma przebieg ledwie 13 500 km, więc dopiero co się dociera. Co więcej, nie pochodzi z Japonii, lecz z polskiego salonu od pierwszego właściciela. Ma nowe opony, a jego stan można określić jako idealny. Rocznik 2004 raczej nie jest w tym momencie problemem.
Ale jeżeli szukacie czegoś bardziej klasycznego, to możecie nabyć jednego z ostatnich „prawdziwych” mercedesów – model C200 CDI (W202). 102-konny silnik Diesla może nie zrobi miliona kilometrów przebiegu bez awarii, ale ma przed sobą jeszcze setki tysięcy, bo na liczniku jest dopiero 17 700 km.
Auto nie jest szczególnie atrakcyjne samo w sobie, ale cena 49 800 zł za Mercedesa klasy średniej z ekonomicznym dieslem, który wystarczy… do końca życia? To niezła oferta.
Toyota Corolla dla konserwatysty?
Co prawda nie jest to klasyk, ale samochód robi wrażenie przebiegiem. 2006 rok i 7754 km, to tak, jakby zabrakło przynajmniej zera na końcu, albo jedynki z przodu. nie dziwi więc cena 54 900 zł, czyli odpowiadająca nowemu modelowi tej klasy z wyprzedaży.
Czy to przesada? Być może, ale pewnie trudno będzie znaleźć w lepszym stanie Corollę, która jest tak niezawodna jak ta. Konserwatysta, który narzeka na współczesne auta, powinien natychmiast ją kupić.
Tym bardziej, że samochód ma niezłe wyposażenie. Tempomat, czujniki parkowania, klimatyzacja automatyczna, pełna elektryka, dostęp bezkluczykowy czy ksenonowe światła – to wszystko w bogatej wersji Prestige.
Pod maską pracuje, choć rzadko, benzynowy silnik 1.6 o mocy 124 KM. Auto jest w pełni funkcjonalne i bezpieczne, ma m.in. poduszki powietrzne i system ESP.
Jeśli jesteś miłośnikiem Škody, ta Felicia jest dla ciebie
Zwłaszcza, jeżeli jesteś kolekcjonerem youngtimerów, bo Felicia – poprzednik Fabii – to już coraz rzadszy okaz w ogłoszeniach, zwłaszcza w dobrym stanie. A ten jest doskonały. Samochód wygląda, jak na ekspozycji w salonie, a na liczniku tylko 11 500 km przebiegu! Cena to 18 000 zł. Najniższa w tym zestawieniu.
Nówka? Praktycznie tak, bo nie widać nawet śladów użytkowania poza zamontowaniem przez pierwszego właściciela religijnego obrazka w kabinie. Pod maską klasyczny motor 1.3 MPI o przestarzałej, ale sprawdzonej konstrukcji.
Warto zauważyć, że nie jest to uboga wersja – ma m.in. obrotomierz, lakierowane zderzaki i klamki oraz światła przeciwmgłowe. To też egzemplarz po liftingu, z przodem podobnym do Octavii. Ma oryginalne opony, a więc do wymiany. Auto jest w pełni sprawne i wymaga jedynie zamontowania rozpórki kielichów, bo szkoda, by przednia szyba pękła.