Śmigła, nawiew pod kierownicą i kraina zegarów - 7 nietuzinkowych desek rozdzielczych, które urzekają do dziś

[h2]Spyker C8[/h2]
[h2]Spyker C8[/h2]
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe Spyker
Filip Buliński

14.03.2021 09:21, aktual.: 16.03.2023 14:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Uważasz, że dzisiejszy design wnętrz samochodów jest nudny? Czasem można odnieść wrażenie, że kiedyś kokpity projektowano nie zawsze zgodnie z zasadami ergonomii, a chodziło o coś więcej – oryginalność i nietuzinkowość. Jeżeli chcecie zobaczyć więcej kosmicznych desek, na dole znajdziecie odnośniki do poprzednich artykułów. A tymczasem, pora na małą podróż w czasie.

Pierwszy przystanek nie będzie zbyt odległy, chyba że mówimy o inspiracjach designerów wnętrza. Ma ono bowiem odnosić się do aut z pierwszych dekad XX wieku. A C8 pojawił się przecież na początku XXI wieku. Jego wnętrze jest jednak nie mniej osobliwe niż nadwozie. Są tylko dwa wyjścia – albo go pokochasz, albo go znienawidzisz.

Misterne wykończenia, wszechobecny chrom, czy kierownica z ramionami w kształcie śmigieł przytłaczają wręcz pasażerów. Wisienką na torcie jest jednak niczym nieosłonięty aluminiowy mechanizm zmiany przełożeń, zawieszony nad środkowym tunelem. No i ta pikowana skóra. Mieli Holendrzy fantazję. Sportowe aspiracje też nie są na pokaz, mamy tu zawieszenie wzorowane na Formule 1, regulację rozdziału siły hamowania czy podrasowane V8 z Audi.

[h2]Honda S2000[/h2]
[h2]Honda S2000[/h2]© fot. mat. prasowe Honda

Wydawać by się mogło, że Honda S2000 jest autem jeszcze stosunkowo młodym, ale co jeśli powiem, że jej debiut odbył się… 22 lata temu? Szmat czasu, a kręcący się do blisko 9000 obr/min, 240-konny wolnossący silnik do dziś wywołuje dreszcze, gdy mignie na ulicy. Japoński roadster zestarzał się świetnie nie tylko z zewnątrz, ale także w środku.

Minimalizm panuje tu wszędzie, poza miejscem kierowcy – wszystkie funkcje rozmieszczono blisko kierownicy, tak, by możliwie najbardziej ograniczyć ruchy ręką – pokrętła nawiewów z prawej, obsługa radia z lewej, podobnie jak duży czerwony przycisk do odpalania. A skoro o radiu mowa, to jest schowane za osłoną przed dźwignią zmiany biegów. A całość dopełniają elektroniczne zegary w stylu F1. Nie trzeba być fanem JDM-u, żeby się w tym zakochać.

[h2]Citroën Visa[/h2]
[h2]Citroën Visa[/h2]© fot. mat. prasowe Citroën

Zejdźmy jednak trochę na ziemię. Z pewnością przyznacie, że jeśli przyszłoby wskazać producenta, który robił najbardziej odjechane deski rozdzielcze, to Citroën byłby w czołówce. Nie inaczej było w małej Visie. Chociaż nie otrzymała hydropneumatycznego zawieszenia, to odznaczała się kwadratową obudową zegarów czy charakterystycznymi satelitami przy kierownicy.

Lewą obsługiwało się kierunkowskazy, światła, wycieraczki oraz klakson, natomiast z prawej strony zamontowano suwaki regulujące temperaturę. Taki układ umożliwiał rzekomo obsługę wszystkich urządzeń bez odrywania rąk od kierownicy, jednak wymagało to przyzwyczajenia i odpowiedniej wprawy. Kilka przycisków umieszczono też za kierownicą, tak, że trzeba było sięgać przez wieniec. W 1984 r. zrezygnowano z tego rozwiązania, na rzecz "zwykłych" przełączników i zegarów.

[h2]Fiat Uno Turbo i.e.[/h2]
[h2]Fiat Uno Turbo i.e.[/h2]© fot. mat. prasowe Fiat

Trzeba przyznać, że Włosi zawsze umieli w małe auta – zaczynając od modelu 500, przez Pandę, aż po Uno – Europejski Samochód Roku 1984, którego kolejna generacja produkowana była w latach 1995-2002 w tyskim zakładzie Fiata. Nas rzecz jasna najbardziej interesuje wersja Turbo, która przyspieszała do setki w zaledwie 8,3 sekundy. Mogła mieć cyfrowe zegary, podobnie jak zwykły model. Jednak tym razem chciałem się skupić na "zwykłym" kokpicie.

Jesteście fanami zwykłych zegarów? Właśnie trafiliście do raju, bo w Uno Turbo jest ich aż 7. Prędkościomierz, obrotomierz, wskaźnik paliwa, temperatura cieczy, temperatura oleju, ciśnienie oleju i na deser – wskaźnik doładowania. Dobrze, że wszystko się zmieściło. Aha, a gdyby ktoś zapomniał, że jedzie Uno Turbo z elektronicznym wtryskiem, to kierownica z uroczo cienkimi poprzeczkami, wyglądającymi jak nogi pająka, od razu o tym przypomni.

[h2]TVR Cerbera[/h2]
[h2]TVR Cerbera[/h2]© fot. mat. prasowe TVR

Pamiętacie jeszcze taką markę jak TVR? Ich ostatnich kilka modeli przybierało coraz bardziej osobliwy wygląd. Zresztą nie tylko nadwozia, bo nietypowych rozwiązań w środku też nie brakowało. A czym wyróżnia się Cerbera z 1996 r., z wyjątkiem tego, że była pierwszym TVR z "własnoręcznie" skonstruowanym silnikiem V8?

Oczywiście wnętrzem. Poza tym, że było obficie obszyte skórą, a światłami, klaksonem, wycieraczkami czy spryskiwaczami sterowało się z wieńca dwuramiennej kierownicy, to jeszcze tuż pod nią wystawał moduł z dwoma zegarami (wskaźnikiem paliwa i zegarem), pomiędzy którymi umieszczono… nawiew. Tak w razie, gdyby kierowca potrzebował bezpośredniego strumienia powietrza dla ochłonięcia. Pomysłowe.

[h2]Cadillac Eldorado[/h2]
[h2]Cadillac Eldorado[/h2]© fot. mat. prasowe

Eldorado XI generacji produkowany na przełomie lat 80. i 90. nie był już może tak urokliwy, jak jego poprzednicy, ale jego wnętrze jest ucieleśnieniem klimatu tamtych lat. Multum przycisków, wszystko dokładnie opisane, skromne dekory i ten elektroniczny wyświetlacz. Niestety samochód nie odniósł znaczącego sukcesu, ze względu na swoje niewielkie, mało reprezentacyjne wymiary – w porównaniu do poprzednika, długość nadwozia zmalała aż o 34 cm. Jak widać, Amerykanie lubią duże auta. Następna odsłona wróciła już do "słusznych" rozmiarów.

[h2]Toyota Cressida[/h2]
[h2]Toyota Cressida[/h2]© fot. mat. prasowe

Luksusowy sedan klasy średniej-wyższej w japońskiej odmianie – w skrócie, Cressida. W Polsce mało kto ją zna – większą karierę zrobiła w Japonii czy USA. Na drugim z rynków był to zresztą pierwszy samochód wyposażony w już zapięte i automatycznie przesuwające się pasy bezpieczeństwa po uruchomieniu silnika. Co ciekawe, podczas liftingu otrzymała z tyłu niezależne zawieszenie i hamulce tarczowe, a wiele części zaczerpnięto z Celiki Supry.

Jak przystało na lata 80., nie mogło tu zabraknąć opcjonalnych elektronicznych zegarów, komputera pokładowego, systemu audio z ręcznie sterowanymi suwakami equalizera czy suwakowego sterowania klimatyzacją. Ach, no i wysuwana popielniczka – pozycja obowiązkowa!

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (3)
Zobacz także