Są zdziwieni, gdy zatrzymuje ich policja. Polaków na drogach jest mniej, ale liczba ofiar śmiertelnych wcale nie spada
Puste drogi nie oznaczają, że jest na nich bezpiecznie. W ostatnich dniach policja odnotowuje mniej wypadków, ale liczba ofiar śmiertelnych wcale nie spada proporcjonalnie do liczby zdarzeń. Niektórzy z kierowców są nawet zaskoczeni, gdy zatrzymują ich policjanci drogówki.
31.03.2020 | aktual.: 22.03.2023 12:04
Od 9 marca – kilka dni po odnotowaniu pierwszego przypadku zarażenia koronawirusem – do 26 marca na małopolskich drogach zginęło 8 osób. To o 2 osoby więcej niż w analogicznym okresie w zeszłym roku, choć według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad ruch na drogach zmniejszył się o 55 proc.
"Różnica w śmiertelnych wypadkach to być może tylko wahania statystyczne, ale można zaryzykować stwierdzenie, że puste drogi pozwalają na bardziej agresywną jazdę” – twierdzi małopolska policja. Sam to zauważyłem – na jednej z warszawskich ulic panują pustki, lecz dwa pasy zachęcają do zdecydowanie szybszej jazdy niż zazwyczaj. Zanim postawiłem kropkę w tym zdaniu, pod oknem przeleciał "pełnym ogniem" motocyklista.
Drogi są praktycznie puste, a to nakłania do szybszej jazdy. Nie da się jednak jechać "szybko i bezpiecznie", o czym przekonują też internetowi "znawcy". Jeśli mamy wypadek, to taki porządny, często śmiertelny.
Policja informuje: od 13 do 26 marca włącznie odnotowano 488 wypadków i 68 ofiar. Rok temu w tym samym okresie było 840 wypadków i 75 ofiar. Wniosek? Wypadków jest rzeczywiście niemal o połowę mniej, za to ofiar praktycznie tyle samo co w zeszłym roku, gdy ruch na drogach był dwa razy większy (gdy to piszę, tym razem pod oknem przejeżdża zdecydowanie za szybki i głośny "japończyk").
Wystarczy kilka kliknięć, by sprawdzić dane w Internecie i wywnioskować, że wcale nie zdejmujemy nogi z gazu. W kolejne piątki marca 2019 roku (a piątek to dzień, w którym zdarza się najwięcej wypadków) na polskich drogach miało miejsce odpowiednio 82, 61 i 66 wypadków. W marcowe piątki 2020 roku takich zdarzeń było o połowę mniej. Ale ofiar – niestety, więcej. Już nie 3 czy 4, ale 6 i 7. Niby niewiele, ale przecież połowy aut nie ma nawet na drogach!
"Niektórzy kierujący byli bardzo zdziwieni na widok policjantów ruchu drogowego" – twierdzi małopolska policja, komentując ostatnie wyczyny kierowców, którym zabrano prawo jazdy. "Byli wręcz pewni, że w okresie działań prowadzonych w związku z wirusem, funkcjonariusze nie zajmują się już wykroczeniami drogowymi i przekraczaniem dozwolonej prędkości". Nic bardziej mylnego.
Nawet, gdy funkcjonariusze mają na głowie walkę z wirusem i sprawdzanie uczestników kwarantanny, nie zamierzają przymykać oczu na wyczyny niektórych kierowców. A już niedługo, bo od 1 lipca, jeszcze częściej będą odbierać uprawnienia nieprzestrzegającym przepisów kierowcom.