Verstappen dominuje we Włoszech. W McLarenie znów problemy
Wyścig w ojczyźnie Ferrari nie poszedł po myśli stajni z Maranello. Ekipa nie miała najmocniejszego bolidu na Monzy, a w walce o zwycięstwo liczyli się jedynie kierowcy McLarena oraz Max Verstappen. Kierowca Red Bulla pokazał klasę i zdominował rywalizację, wygrywając z ogromną przewagą i nie dając absolutnie żadnych szans Norrisowi i Piastriemu.
Kapitalny weekend w wykonaniu Verstappena zaczął się już w sobotę. Fenomenalne okrążenie w finałowym segmencie kwalifikacji pozwoliło Holendrowi ustawić się na pole position przed duetem kierowców McLarena. Monza jest jednak obiektem, na którym wyprzedzanie nie jest specjalnie trudne. Max wiedział, że Norris nie odpuści i zaatakuje zaraz po starcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla?
Brytyjczyk faktycznie zrównał się z Holendrem na dojeździe do pierwszej szykany. Kierowca Red Bulla wyjechał szeroko i ściął zakręt - natychmiast dostał polecenie aby przepuścić Lando i uniknąć ewentualnych sankcji od sędziów. Wszystko wskazywało na to, że Norris szybko ucieknie i przejmie kontrolę nad wyścigiem.
Kierowca McLarena jednak nie miał odpowiedniego tempa i już po chwili Max znów był z przodu. Verstappen odjeżdżał w tempie około 0,4 s na okrążeniu – biorąc pod uwagę całokształt sezonu, który od samego początku jest zdominowany przez kierowców McLarena, był to niezwykły wyczyn. Max był w zupełnie innej lidze.
Wszyscy oczekiwaliśmy emocjonującej walki o prowadzenie i mnóstwa manewrów wyprzedzania – tymczasem kierowcy jadący na czele stawki szybko się rozjechali i wyścig zrobił się bardzo spokojny. Tej sytuacji mogły zaradzić jedynie pit-stopy. Teoretycznie najkorzystniejszą strategią na Monzy był start na oponach pośrednich i zmiana w połowie zmagań na mieszankę twardą.
W McLarenie postanowili zrobić jednak inaczej, upatrując w odmiennym podejściu szansy na pokonanie Verstappena. Lando i Oscar wydłużyli pierwszy stint, zjeżdżając na pit-stop dopiero w ostatniej fazie zmagań. Plan zakładał założenie opon miękkich i pogoń na ostatnich okrążeniach za Maxem, jadącym na twardych. McLaren jednak popełnił błąd i poważnie skomplikował sobie sytuację.
Pomimo iż Norris jechał z przodu, to Piastri znalazł się u swoich mechaników jako pierwszy. Zespół zdecydował się na ten krok, bojąc się utraty pozycji na rzecz Leclerca, który zjechał wcześniej i na świeższych oponach miał lepsze tempo. Gdy okrążenie później w boksach znalazł się Lando, załoga obsługująca jego bolid popełniła błąd. Problem z dokręceniem jednego z kół sprawił, że Norris wyjechał z alei serwisowej za Piastrim.
W tej sytuacji, jadący na czele Verstappen był najmniejszym problemem zespołu. Lando stracił pozycję przez błąd ekipy i zespół uznał, że Piastri powinien oddać miejsce zespołowemu partnerowi. Australijczyk zbytnio nie protestował i zastosował się do polecenia. Tymczasem prowadzący Max Verstappen przekroczył linię mety, pokonując Norrisa o 20 s.
Holendrowi należą się wielkie brawa. W sytuacji, w której nie dysponuje najmocniejszym bolidem, zdołał wyciągnąć maksimum ze swojej maszyny i zdominował rywalizację na Monzy nie dając żadnych szans kierowcom McLarena. Norris co prawda nie zdołał pokonać Maxa, ale dla niego najważniejsze jest finiszowanie przed Piastrim i odrobienie 3 punktów straty do swojego zespołowego partnera i rywala w walce o tytuł mistrza świata.
Nie obyło się jednak bez drobnej kontrowersji, a sytuacja jaka miała miejsce na ostatnich okrążeniach, ponownie wywołała dyskusję na temat zasad, jakie wyznaczył swoim kierowcom zespół. Ekipa stara się, aby walka o tytuł przebiegała uczciwie i żaden z kierowców nie był faworyzowany. Na papierze brzmi to nieźle, ale w praktyce prowadzi do kuriozalnych sytuacji. Norris stracił pozycję przez błąd własnych mechaników. Zespół, aby wynagrodzić tą wpadkę, nakazał Piastriemu oddanie pozycji, po czym zezwolił mu na atakowanie zespołowego partnera i uczciwą walkę na torze.
Choć takie podejście budzi kontrowersje, na tym etapie sezonu jeszcze nie niesie za sobą poważniejszch konsekwencji. Łatwo jednak wyobrazić sobie scenariusz, w którym do podobnej sytuacji dochodzi podczas ostatniego wyścigu sezonu, a obydwaj kierowcy maja po tyle samo punktów na koncie. Co zrobiłby Piastri, gdyby oddanie pozycji Norrisowi, oznaczało przegranie walki o mistrzostwo? Jak zachowałby się zespół? Czy wewnętrzne ustalenia i próba bycia fair, miałyby wtedy jakiekolwiek znaczenie?
Nie dziwi reakcja Verstappena, który na wieść o tym co wykonali kierowcy McLarena, zaśmiał się z niedowierzaniem. Max to człowiek, który bezlitośnie wykorzystałby każde potknięcie przeciwnika, aby zdobyć przewagę w walce o tytuł i nigdy nie zgodziłby się na przepuszczenie zespołowego partnera. "Najbardziej miękka walka o tytuł" – te słowa słyszy się ostatnio dość często w kontekście tegorocznej rywalizacji.
Kibicom nie podoba się podejście zespołu, który za wszelką cenę chce aby walka pomiędzy Norrisem i Piastrim była jak najbardziej uczciwa. Motorsport jest nieprzewidywalny i nie można za każdym razem próbować wynagradzać każdego błędu czy usterki. W tej sytuacji aż dziwi fakt, że po awarii bolidu Norrisa w GP Holandii tydzień temu, zespół nie nakazał Piastriemu zjechanie na pobocze i wycofanie się z wyścigu. To przecież byłoby uczciwe, prawda?
McLaren może jeszcze nie zdawać sobie z tego sprawy, ale takie podejście skończy się ostatecznie rozłamem w zespole. Jeżeli podczas ostatniego wyścigu o pozycjach na torze przesądzi błąd zespołu, a jeden z kierowców dostanie polecenie oddania pozycji (i w efekcie tytułu mistrza świata), to jestem przekonany, że się do niego nie zastosuje. Poczucie niesprawiedliwości oraz skrzywdzenia przez zespół ze strony przegranego, może stać się iskrą, która wznieci w McLarenie niemożliwy do ugaszenia pożar.
Dla tifosi, tłumnie zgromadzonych na trybunach, ważniejsza od problemów ekipy z Woking była forma Ferrari. Niestety dla Leclerca i Hamiltona był to niezbyt udany weekend. Charles startował z 4. pozycji i dokładnie na tym miejscu zakończył zmagania. Hamilton znalazł się w trudniejszej sytuacji. Z powodu kary ruszał dopiero z 10. miejsca. W niedzielę zdołał zminimalizować straty i finiszował na szóstej pozycji, ale trudno było odnaleźć u kierowcy optymizm. Ferrari notowało w ten weekend świetne rezultaty tylko w treningach. W kwalifikacjach i wyścigu było po prostu przeciętnie.
GP Włoch było ostatnim europejskim wyścigiem w tym sezonie. Kolejna runda mistrzostw odbędzie się na ulicznym obiekcie w Baku. GP Azerbejdżanu w zeszłych latach wielokrotnie dostarczało emocji, a na wąskim torze niemal każdy błąd kończy się uderzeniem w barierę. Błędów zdecydowanie będzie musiał unikać Lando Norris, który nadal traci sporo punktów do Piastriego. W zeszłym roku to właśnie Australijczyk wygrał w Azerbejdżanie i w tym roku zrobi wszystko aby powtórzyć ten wyczyn.
Źródło: O wyścigach przy wyścigach
Autor: Paweł Wasilewski
Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Autorem jest Paweł Wasilewski. Możesz wspierać Autora bezpośrednio na jego profilu na Patronite https://patronite.pl/owyscigach