Norris dominuje w GP Meksyku i wychodzi na prowadzenie w klasyfikacji
To był perfekcyjny weekend dla Lando Norrisa. Brytyjczyk jechał bezbłędnie w sobotę oraz niedzielę i całkowicie zmiażdzył rywali. Oscar Piastri z kolei zaliczył kolejny przeciętny występ, który kosztował go miejsce w klasyfikacji generalnej. W tym momencie liderem mistrzostw jest zwycięzca GP Meksyku.
Sobotnie kwalifikacje pokazały, że Lando jest w kapitlanej formie. Brytyjczyk zdobył pole position ze sporą przewagą nad kierowcami Ferrari. Jego rywale w walce o tytuł – Verstappen i Piastri – pojechali nie najlepiej i wywalczyli tylko piąte i siódme pole startowe.
Zaraz po starcie niedzielengo wyścigu doszło do zamieszania. Na dojeździe do pierwszego zakrętu obok siebie znalazły się aż cztery bolidy. W najgorszym położeniu był Max, który wypadł z toru. Verstappen znalazł się za Hamiltonem i wkrótce rozpoczął walkę z kierowcą Ferrari. W zakręcie numer 4 doszło do kolejnego incydentu. Hamilton zablokował koła i znalazł się na poboczu, następnie Brytyjczyk ściął zakręt i dzięki temu obronił pozycję. Spotkało się to z dezaprobatą sędziów, którzy nałożyli karę na Lewisa. Na zamieszaniu najwięcej zyskał kierowca zespołu Haas, Oliver Bearman, który zdołał wyprzedzić Verstappena. Bearman nie był w stanie zbliżyć się do Hamiltona, ale gdy zawodnik Ferrari zjechał na pierwszy pit stop, odbywając przy okazji karę, tegoroczny debiutant znalazł się na świetnej trzeciej pozycji.
Na pierwszych dwóch miejscach bezpiecznie jechali Norris i Leclerc, dla których był to stosunkowo spokojny wyścig. Daleko za nimi trwała natomiast batalia o najniższy stopień podium. Choć Bearman dysponował teoretycznie dużo słabszym bolidem, był w stanie bronić się przed nacierającymi kierowcami Mercedesa. Zespół Haas dołączył do Formuły 1 w 2016 i jeszcze nigdy kierowca tej ekipy nie wywalczył podium. Przed Amerykańską ekipą otworzyła się realna szansa na historyczny wynik.
Pierwsza runda pit stopów nie wpłynęła mocno na kolejność, ale w drugiej fazie wyścigu niektórzy zdecydowali się na zmianę strategii. Prawie cała grupa zawodników walczących o 3. miejsce postanowiła wykonać drugą zmianę opon. Jedynym, który tego nie zrobił, był Max Verstappen, który awansował przed Bearmana. Holender po raz kolejny zademonstrował swój talent i przejechał niesamowity drugi stint. Jadący za nim kierowcy na świeżych oponach, nie byli w stanie go dogonić. Na dodatek kierowca Red Bulla zaczął zbliżać się do Leclerka.
W końcówce zmagań byliśmy świadkami dwóch pojedynków. Jadący na mocno zużytych oponach Verstappen znalazł się tuż za plecami kierowcy Ferrari. Za nimi z kolei, Piastri przebił się przed zawodników Mercedesa i zaczął naciskać na Bearmana. Świetnie zapowiadające się starcie przerwał niestety wirtualny samochód bezpieczeństwa. Procedurę neutralizacji zarządziła dyrekcja wyścigu, po tym jak swój bolid na poboczu zatrzymał Carlos Sainz. Zieloną flagę pokazano pod koniec ostatniego okrążenia. Ani Verstappen, ani Piastri nie zdołali już powalczyć o wyższe pozycje.
Dla Lando Norrisa był to niezwykle istotny wyścig. Brytyjczyk wywalczył 25 punktów, co pozwoliło mu objąć prowadzenie w klasyfikacji generalnej. Niewątpliwie był to jeden z najlepszych weekendów Brytyjczyka w tym roku, czego nie można powiedzieć o jego zespołowym partnerze. Piastri w ostatnich tygodniach jest cieniem samego siebie. Wielu kibiców nadal pamięta kapitalny początek sezonu w jego wykonaniu i zastanawia się gdzie leży problem.
Od GP Azerbejdżanu, kiedy Oscar dwa razy rozbijał bolid, forma Australijczyka jest fatalna. W Meksyku długo męczył się z samochodami Mercedesa, a na koniec nie zdołał pokonać debiutanta w słabszym bolidzie. W tej chwili jego strata do Norrisa wynosi zaledwie 1 punkt, ale przecież jeszcze kilka wyścigów wcześniej Oscar miał bezpieczną 40-punktową przewagę. W mediach znów pojawiają się teorie o faworyzowaniu Lando przez zespół, a Piastri jest pod sporą presją.
Na początku roku nikt nie wymagał od niego pokonania Norrisa (w końcu to dopiero jego trzeci sezon w F1), ale dobre wyniki i zyskanie sporej przewagi nad rywalem spowodowały, że przegranie walki o tytuł przez wielu może zostać uznane za porażkę. Nie ma wątpliwości, że Australijczyk jest niezwykle utalentowany, ale w ostatnim czasie jego forma się załamała i kierowca McLarena jak najszybciej potrzebuje zaliczyć dobry weekend, który pozwoli przełamać złą passę.
Max Verstappen nadal stanowi zagrożenie, ale w ten weekend Red Bull nie miał tempa. Dzięki dobrej strategii i kapitalnej jeździe Holendra udało się wywalczyć podium, ale Max nie zdołał w znaczącym stopniu zmniejszyć swojej straty w klasyfikacji i jego sytuacja zrobiła się nieco trudniejsza. Verstappena nigdy nie można jednak skreślać, zwłaszcza że w Meksyku po raz kolejny udowodnił, że nawet nienajlepszym bolidem potrafi powalczyć o podium.
Pochwały należą się także Bearmanowi. Kierowca Haasa nie zdołał wywalczyć pierwszego podium dla Amerykańskiej ekipy, ale za to pojechał najlepszy wyścig w swojej karierze. Tegoroczny debiutant nie tylko był w stanie utrzymać za sobą kierowców Mercedesa, ale w końcówce obronił się także przed Piastrim i dowiózł naprawdę fantastyczne 4. miejsce.
Za dwa tygodnie czeka nas GP Brazylii. Weekend ze sprintem oznacza szansę na wywalczenie dodatkowych 8 punktów w sobotnim krótkim wyścigu. Tor Interlagos to miejsce, w którym w przeszłości błyszczał Verstappen. W 2016 oraz 2024 roku, gdy w trakcie zmagań padał deszcz, kierowca Red Bulla dawał popis mistrzowskiej jazdy i w trakcie tegorocznego Grand Prix z pewnością będzie liczył na sprzyjającą pogodę. Może się jednak okazać, że przewaga osiągów bolidu McLarena sprawi, że Norris będzie poza zasięgiem, a być może do walki o zwycięstwo wreszcie zdoła włączyć się Piastri.
Źródło: O wyścigach przy wyścigach
Autor: Paweł Wasilewski
Ten materiał prezentujemy w ramach współpracy z Patronite.pl. Autorem jest Paweł Wasilewski. Możesz wspierać Autora bezpośrednio na jego profilu na Patronite https://patronite.pl/owyscigach