Różnica między deklarowanym zużyciem paliwa a faktycznym spada. Już nie ma dramatu, jest tylko bardzo źle

W 2017 roku samochody średnio zużywały o 39 proc. więcej paliwa niż deklarowali ich producenci. Różnica przeraża, a to i tak lepszy wynik niż rok wcześniej. Sytuację mogą poprawić wprowadzone niedawno zmiany w sposobie homologacji, choć dane ciągle odbiegają od rzeczywistości.

Producenci od lat podają dane dotyczące zużycia paliwa, które są nieosiągalne dla kierowców
Producenci od lat podają dane dotyczące zużycia paliwa, które są nieosiągalne dla kierowców
Źródło zdjęć: © Fot. Adam Staskiewicz / East News
Michał Zieliński

21.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:04

Czy ktoś jeszcze wierzy w średnie zużycie paliwa deklarowane przez producentów? Patrząc na statystyki opublikowane przez instytut badawczy International Council on Clean Transportation, tyle w nich prawdy, co mięsa w parówkach. W 2001 roku kierowcy twierdzili, że ich samochody zużywają średnio 8 proc. więcej paliwa niż, według deklaracji, powinny. Dekadę później różnica ta wzrosła do 27 proc., a więc ponad trzykrotnie.

Absurdalnie wysoką rozbieżność instytut zanotował w 2016 roku, gdy wyniosła aż 40 proc. Oznacza to, że auto mające zużywać 5 l/100 km potrzebowało tak naprawdę aż 2 litry więcej. Przy obecnych cenach benzyny i 25 tys. km przebiegu rocznie mówimy tutaj o blisko 2,5 tys. zł uciekających z kieszeni.

Dobra wiadomość jest taka, że ICCT informuje o tendencji spadkowej. Zamiast 40 proc. wynosi już 39 proc., czyli niewiele mniej. Z drugiej strony, ostatni raz o spadku tej rozbieżności można było mówić w 2004 roku. Wtedy jednak była to cisza przed burzą, bo w 2005 roku producenci puścili wodze fantazji przy uzupełnianiu tabelek, a różnica zaczęła systematycznie rosnąć.

Jest nadzieja na poprawę

Badanie zostało przeprowadzone w oparciu o dane z 2017 roku, kiedy jeszcze producentów obowiązywał nieaktualny sposób homologacji NEDC. Od września 2018 muszą oni testować swoje auta korzystając zgodnie z wytycznymi WLTP, które w zamyśle mają sprawić, by wyniki były bardziej realistyczne. Czy to oznacza, że w końcu będą pokrywać się z prawdą? Nie do końca.

Po wejściu w życie WLTP, wzrost deklarowanego zużycia paliwa był różny w zależności od modelu. Średnio można jednak mówić o ok. 20 proc. wyższych wartościach niż przy NEDC, co jest i dobrą i złą wiadomością. Z jednej strony danym tym jest bliżej do prawdy, z drugiej – ciągle będziemy mieli do czynienia z rozbieżnością, tylko będzie ona mniejsza.

A może nie ma co oczekiwać "realnych" wskazań?

Z wszelkimi testami jest problem, który leży u podłoża tego typu aktywności. Zawsze będzie to próba zmierzenia czegoś, na co wpływ ma szalenie dużo czynników. Tak samo jest tutaj. Zużycie paliwa zależy od masy auta (całego, czyli z pasażerami, bagażem, itd.), stanu opon, ciśnienia w nich, warunków pogodowych oraz stylu jazdy. Nie da się odtworzyć każdej z konfiguracji.

Właśnie dlatego uważam, że rozbieżność z 2001 roku – czyli 8 proc. – jest w zupełności akceptowalna. Nawet gdyby ta różnica była dwa razy większa, jestem gotów przyjąć, że tak faktycznie może być. Natomiast sytuacja, gdy kierowcy średnio deklarują zużycie paliwa wyższe o blisko 40 proc. od tego, co wynikało z testów homologacyjnych, jasno mówi, że coś jest nie tak.

Choć różnica ta nieznacznie spadła, o faktycznej poprawie będziemy mogli mówić dopiero, gdy ICCT przygotuje raport w oparciu o dane z WLTP. Analizując wyniki ostatnich testów na Autokulcie, mam wrażenie, że spadek może być znaczny. Jednak czy rozbieżność osiągnie poziom jak z początku poprzedniej dekady? O tym przekonamy się najwcześniej za rok.

W jaki sposób ICCT mierzy zużycie paliwa?

Analitycy ICCT korzystają z danych udostępnianych przez 15 różnych źródeł zlokalizowanych w 8 europejskich krajach. Są to serwisy, które zbierają opinie kierowców, firmy zarządzające flotami, kluby, a także magazyny motoryzacyjne. Łącznie informacje dotyczące realnego zużycia paliwa pochodzą z ponad 1,3 mln samochodów.

Źródło artykułu:WP Autokult
NEDCwltpopony
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)