Rozgrzewasz silnik na postoju? Mandat może być niejedynym wydatkiem
Gdy temperatura w nocy spada poniżej 0 stopni, dla kierowców może to oznaczać odśnieżanie i skrobanie szyb o poranku. Tu pojawia się odwieczny dylemat: rozgrzewać przy okazji silnik i wnętrze przed jazdą?
24.11.2021 | aktual.: 14.03.2023 14:16
Zimą, szykując się rano do pracy, powinniśmy zwykle zarezerwować kilka dodatkowych minut na skrobanie szyb czy odśnieżenie samochodu. Kierowcy w takich sytuacjach często decydują się uruchomić silnik, by pozwolić mu się nagrzać, a przy okazji pozbyć się pary z szyb od środka. To jednak może nie tylko skutkować mandatem, ale wcale nie jest zdrowe dla jednostki.
Rozgrzewanie przed jazdą jest niezbędne? To mit
Wiele osób sądzi też, że przed jazdą musi pozwolić nabrać olejowi temperatury. Wynika to z faktu, że dawniej oleje znacznie gęstniały przy niskich temperaturach. Dziś parametry środków smarnych są już na znacznie wyższym poziomie, co pozwala zachować im lepsze właściwości także w niskich temperaturach.
Inną sprawą jest, że takie zachowanie wcale nie służy silnikowi. O ile przy bardzo niskich temperaturach faktycznie możemy odczekać chwilę, by pozwolić olejowi rozprowadzić się po wszystkich zakamarkach, tak jednostka o wiele szybciej osiągnie temperaturę roboczą pod obciążeniem podczas jazdy niż na postoju.
Spalanie bogatej mieszanki na zimnym silniku podczas postoju sprawia, że wytwarzana jest duża ilość nagaru, a szybszemu zapchaniu może ulec filtr DPF czy GPF w przypadku nowszych jednostek benzynowych. W skrajnych przypadkach nadmiar paliwa może trafić nie tylko do układu wydechowego, ale też do oleju przez nieszczelne przyleganie pierścieni do ścianek cylindra, zmniejszając tym samym jego lepkość. Przy okazji dochodzi też do kondensacji pary wodnej. Praca zimnego silnika na postoju jest także szkodliwa dla rozrządu, szczególnie jeśli mamy do czynienia z łańcuchem i napinaczem olejowym.
A co z nagrzaniem wnętrza?
Oprócz chęci nagrzania silnika wiele osób czeka także, aż nagrzeje się wnętrze i odparują szyby. Tu znów pojawia się jednak kwestia efektywności. O ile w minutę nawiew (o ile jest sprawny) zdąży odparować szyby, tak wnętrze nagrzeje się szybciej podczas jazdy niż na postoju.
Poza tym, mając włączony silnik na postoju dłużej niż minutę, narażamy się też na grzywnę. Potencjalnie grozi nam jedna z trzech kar. Jeśli policjant uzna, że powodujemy nadmierną emisję spalin, może nałożyć na nas mandat w wysokości 300 zł. Z kolei pozostawienie pracującego silnika w obszarze zabudowanym podczas postoju pojazdu na dłużej niż 1 min, grozi 100-złotowym mandatem. Dodatkowo oddalając się od pojazdu z włączonym silnikiem, np. podczas odśnieżania, musimy się także liczyć z karą w wysokości 50 zł.
Podsumowując, znacznie lepiej jest dać rozgrzać się silnikowi podczas jazdy (oczywiście unikając wysokich obrotów), niż robić to na postoju. Drugie rozwiązanie jest nie tylko nieefektywne, ale może zakończyć się także mandatem. Warto pamiętać też, że nie wszystkie auta wyposażone są we wskaźnik temperatury oleju, a jedynie we wskaźnik temperatury płynu chłodniczego. Wiele osób zapomina, że osiągnięcie temperatury roboczej tego drugiego wcale nie oznacza, iż olej także gotowy jest już do pracy na pełnych obrotach.