Robert Kubica rozpoczyna testy DTM. Tak zaczyna się najdziwniejszy i prawdopodobnie ostatni sezon tej serii

Powrót najsłynniejszego polskiego kierowcy na tor wyścigowy, do tego w samochodzie w barwach narodowego sponsora, to piękny widok. Tym większa szkoda, że odbywa się w takich okolicznościach. Nad tym sezonem wisi widmo kompletnej porażki, a kolejnych prawdopodobnie nie będzie.

Robert Kubica podczas przedsezonowych testów DTM (fot. BMW)Robert Kubica podczas przedsezonowych testów DTM (fot. BMW)
Mateusz Żuchowski

Start polskiego zawodnika w kierowanym w dużej mierze przez niego zespole, w samochodzie w polskim malowaniu to spełniające się marzenie, o którym wielu fanów nawet nie śniło. W tym śnie w najbliższych tygodniach mogą pojawić się jednak wątki absurdalne, które w snach się zdarzają. Ostatecznie może się on przerodzić w koszmar.

Otwierany przez czerwcowe testy sezon DTM jest bowiem najdziwniejszy w liczącej kilka dekad historii tej serii. I prawdopodobnie ostatni. Jeśli nic się nie zmieni, to w tym roku Robert Kubica w pięknym bolidzie BMW w barwach Orlenu zaliczy kilka rund na torach bez publiczności, po czym zespół, wraz z serią, odejdą do historii.

Czeski film w niemieckich wyścigach

Za całe zamieszanie naturalnie odpowiada trwająca pandemia koronawirusa. Czerwcowa sesja na Nurburgringu doprowadza w końcu do realizacji przedsezonowe testy, które miały odbyć się w marcu we… Włoszech, pod Mediolanem, na Autodromo di Monza. Z wiadomych względów zespoły już tam nie dotarły.

BMW wkrótce może być jedynym producentem w stawce (fot. BMW)
BMW wkrótce może być jedynym producentem w stawce (fot. BMW)

Od tego momentu zaczął się organizacyjny chaos, którego jeszcze nie udało się do końca opanować. Pierwszej wersji nowego kalendarza sezonu z pierwszymi rundami na czerwiec nie udało się zrealizować. Skorygowany, "urealniony" plan zakładał start rywalizacji na torze Norisring, ale i ta runda została odwołana decyzją miejscowych władz na początku czerwca, zaledwie kilka tygodni przed wyścigiem. Decyzja ta, warto dodać, spotkała się z zaskoczeniem organizatorów serii DTM, firmy ITR, co wskazuje, że nadal nie posiadają oni pełnej kontroli nad przebiegiem zdarzeń.

Przewodzący ITR Gerhard Berger, była gwiazda Formuły 1, w ostatnich miesiącach często musi zmieniać swoje zdanie. Jeszcze na początku kwietnia zarzekał się, że DTM na pewno nie powróci w takiej formie jak Formuła 1, czyli do wyścigów przed pustymi trybunami. "Naszymi klientami są kibice. Nie ma kibiców – nie ma wyścigów", powiedział jednoznacznie w wywiadzie dla należącej do Red Bulla telewizji Servus TV.

W ostatnich dniach jego wypowiedzi są już jednak znacznie ostrożniejsze. W końcu trudno sobie wyobrazić, by kibice wrócili na tory w najbliższych miesiącach, a być może w ogóle w tym sezonie. Taką wersję wydarzeń sugerują przepisy sanitarne wielu krajów, w których ustanowiono zakaz imprez masowych nawet do końca tego roku.

Wielki sukces przed wielką porażką. Powtórka z historii DTM

Zamieszanie wywołane przez COVID-19 można uznać jednak tylko za przysłowiowy gwóźdź do trumny, w którą DTM było wpychane już wcześniej. Pierwszy poważny sygnał ostrzegawczy został wysłany już w roku 2017, gdy swoje wycofanie z serii wraz z końcem następnego sezonu ogłosił Mercedes. Bez wyścigów całej "wielkiej trójki", to jest Audi, BMW i Mercedesa, Niemieckie Mistrzostwa Samochodów Turystycznych (to historycznie oznaczał skrót DTM) już nie były tym samym. Miejsca po dużym, fabrycznym zespole nie wypełniły egzotycznie wyglądające w tym gronie Astony Martiny Vanquish wystawione przez prywatne drużyny. Tym bardziej, że i one po słabych występach zakończyły swoją obecność w tej serii z końcem zeszłego sezonu.

DTM cieszy się wielką popularnością wśród miejscowych kibiców (fot. Mercedes-AMG)
DTM cieszy się wielką popularnością wśród miejscowych kibiców (fot. Mercedes-AMG)

To pozostawiło DTM w tym roku z najuboższą od lat stawką, którą tworzyły wyłącznie Audi i BMW. Choć już taka sytuacja wzbudziła wiele obaw co do przyszłości serii, ledwo kilkanaście dni po potwierdzeniu zaangażowania w tę serię Orlenu zaskakującą decyzję o wyjściu z DTM z końcem bieżącego roku ogłosiło także Audi.

Jak to się stało, że jeszcze kilka lat temu jedna z najbardziej prestiżowych i popularnych serii wyścigowych na świecie nagle stanęła przed tak poważnym problemem? Powodów można wskazać kilka. Warto jednak przypomnieć, że dokładnie taka sama sytuacja miała miejsce w DTM w połowie lat 90. Ćwierć wieku temu niemieckie mistrzostwa także cieszyły się ogromną popularnością i uznaniem, a startujące w nich samochody, choć z wyglądu pozornie podobne do modeli drogowych, stopniem zaawansowania nie ustępowały prawie bolidom Formuły 1.

Pojawił się wobec tego pomysł, by z DTM zrobić serię o światowym zasięgu. W nowopowstałej serii ITCC koszty szybko osiągnęły jednak taki poziom, że nikt nie był w stanie ich ponieść i po zaledwie dwóch sezonach funkcjonowania seria odeszła do historii, a DTM powróciło dopiero po czterech latach w nowej formule.

Dokładnie te same błędy zostały jednak popełnione po dwudziestu latach. Cechy, które są wyróżnikiem tej serii (stopień zaawansowania maszyn i zespołów nieomal na poziomie Formuły 1), stanowią także dla niej wielkie ryzyko. Koszty partycypacji w serii, która ostatecznie jest tylko krajowymi mistrzostwami o ograniczonym zasięgu, są dla zespołów niewspółmierne do osiąganych korzyści. Na takie wydatki mogą sobie pozwolić jedynie producenci samochodów.

Niemieccy producenci inwestowali w DTM ogromne budżety (fot. Mercedes-AMG)
Niemieccy producenci inwestowali w DTM ogromne budżety (fot. Mercedes-AMG)

Ci dla świata wyścigów są jak narkotyk. Z jednej strony promotorzy łatwo uzależniają się od ich wielkich pieniędzy, ale z drugiej wciągają się w duże ryzyko. Marki traktują w końcu wyścigi wyłącznie jako kolejną formę reklamy i jeśli słupki w arkuszach kalkulacyjnych przestają się zgadzać, nie mają oporów, by z motorsportu uciec.

W takim razie: co dalej z DTM? Tego nie wie nikt, skoro nikt nie wie nawet, jak będzie wyglądał ten sezon. Nie ulega wątpliwości, że w najbliższej perspektywie czasowej DTM straci na prestiżu i znaczeniu. Pojawiają się pomysły, by dla utrzymania ciągłości w przyszłym sezonie przejść na samochody klasy GTE znanych z wyścigów długodystansowych, ale to zaprzeczyłoby sensowi DTM jako oddzielnej serii.

Najlepszym rozwiązaniem dla fanów byłoby uproszczenie aut i powrót do korzeni: ostrego ścigania w modelach zbliżonych do drogowych, z dużymi i ryczącymi silnikami. Gerhard Berger ma jednak zupełnie odwrotny pomysł: chce zastąpić obecne auta elektrycznymi, a część mechaników autonomicznymi robotami. W ten sposób chciałby on utrzymać zainteresowanie dysponujących wielkimi pieniędzmi producentów aut. W końcu i Mercedes, i Audi z DTM przeszły do elektrycznej Formuły E.

Wybrane dla Ciebie

Ostateczne potwierdzenie. Niemiecki gigant ma duże problemy
Ostateczne potwierdzenie. Niemiecki gigant ma duże problemy
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Mandat dla rowerzysty jak dla kierowcy. Niektóre kary mogą zaskoczyć
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Ulubieniec Polaków zyska nowy napęd. Znamy datę premiery
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Fiat Grande Panda potaniał. Ofertę uzupełnił prosty silnik
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
Wywiad: To on odpowiada za projekt BMW Neue Klasse. "Szansa jedna na pokolenie, by zacząć od czystej kartki papieru"
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
​Pierwszy kontakt z nowym BMW iX3: nadal chcesz tego diesla? [wideo]
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Duster i Bigster z nowym napędem. To będą mistrzowie oszczędzania
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Wyższa stawka za badanie techniczne. Ministerstwo podało konkretną datę
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Pierwsza jazda: Kia Sportage po liftingu - coś trzeba było zrobić
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Roman Forbrich o imporcie aut z Dubaju i samym arabskim mieście. Nie wyobraża sobie jednej rzeczy
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Sprawdzają każdą umowę. 351 tys. Polaków zapłaci wysoką karę
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów
Droższe "blachy", dowód rejestracyjny i prawo jazdy. Idą zmiany przepisów