Robert Kubica w DTM? To naturalny krok po Formule 1. Wykonało go wielu kierowców
Choć literki DTM nie wywołują w Polsce wielu skojarzeń, kryje się pod nimi jedna z najpopularniejszych i najlepszych serii wyścigowych na świecie. Gdyby Robert Kubica dokonał takiej zmiany, poszedłby drogą wielu uznanych zawodników z F1.
16.09.2019 | aktual.: 22.03.2023 18:04
DTM – co to za seria?
Gdy tylko w mediach pojawiły się doniesienia o rozmowach startującego w DTM zespołu Audi z Robertem Kubicą, oczy polskich fanów od razu skierowały się w stronę tej niemieckiej serii. Pod nazwą Deutsche Tourenwagen Masters kryją się Niemieckie Mistrzostwa Samochodów Turystycznych.
Choć w teorii są to wewnętrzne mistrzostwa Niemiec, w praktyce to jedna z najbardziej zaawansowanych i najpopularniejszych serii wyścigowych na świecie. Na najchętniej oglądanych rundach wyścigi DTM zbierają nie mniejszą publiczność niż Formuła 1.
Z dziewięciu wyścigów rozgrywanych w tym roku, pięć jest zlokalizowanych w Niemczech, a pozostałe na znanych torach w Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii i we Włoszech. Po zakończeniu sezonu odbędzie się jeszcze runda pokazowa w Japonii. W przyszłym roku DTM ujednolici swoje przepisy z japońskim odpowiednikiem - JGTC, tak by mogła następować płynna wymiana samochodów i zespołów pomiędzy nimi.
Zobacz także
Jakie samochody startują w DTM?
Podstawowym powodem popularności wyścigów DTM są startujące w tej serii maszyny. Bazują one na modelach drogowych, przez co siłą rzeczy nie mogą się równać osiągami z bolidami Formuły 1. Pod względem tempa są jednak nieprzyzwoicie blisko. Startujące w DTM konstrukcje to jedne z najbardziej zaawansowanych i najszybszych bolidów klasy GT na świecie.
Różnice pomiędzy modelami znanymi z salonów i tymi z torów są znaczące. Projekty z DTM tylko luźno przypominają swoje seryjne odpowiedniki. Pod karoseriami z ekstremalnie rozbudowaną aerodynamiką kryją się ramy zbudowane z włókna węglowego. Według nowych przepisów auta w DTM korzystają z niewielkich, dwulitrowych silników benzynowych. Nadal dysponują one jednak potężnymi możliwościami: generują ponad 600 KM i kręcą się do 9500 obr./min. Przy wadze poniżej tony wystarczy to do osiągów godnych topowej serii wyścigowej.
Obecnie w DTM rywalizuje ze sobą 20 kierowców przydzielonych do 7 zespołów. W stawce pojawiają się trzy modele. Po wycofaniu się Mercedesa z niemieckiego Wielkiego Trio pozostało tutaj Audi i BMW. Do tego składu dość niespodziewanie dołączył niedawno Aston Martin. Początkującemu brytyjskiemu producentowi na razie nie idzie jednak najlepiej. Zespoły jeżdżące autami marki Audi zajmują pierwsze, drugie, czwarte i szóste miejsce. To bardzo wysokie pozycje. Bez przesady można powiedzieć, że Audi to obecnie główna siła w DTM.
Jacy kierowcy startują w DTM?
Z historycznego punktu widzenia – praktycznie cały światek Formuły 1! Jako że niemiecka scena wyścigowa jest silnie związana z tą królową motorsportu, przepływ zawodników i postaci pomiędzy tymi dwoma seriami był bardzo swobodny od początku istnienia DTM. Historia Niemieckich Mistrzostw Samochodów Turystycznych ma parę meandrów, ale dla uproszczenia można przyjąć, że zaczyna się w roku 1984. Dzieli się ja na główne etapy: od roku debiutu do roku 1996 i od roku 2000 do czasów obecnych.
Na listach startowych wyścigów z tej pierwszej ery DTM można znaleźć mnóstwo nazwisk dziś dobrze znanych z Formuły 1. Czasem całkiem zaskakujących. Najpopularniejszym zawodnikiem znanym z F1 startującym w DTM był oczywiście Michael Schumacher, który reprezentował tam barwy Mercedesa, jednak bez większych sukcesów. Z kolei po zakończeniu kariery w F1 swoich sił próbował tu z niewiele lepszym skutkiem Ralf Schumacher.
Wcześniej w DTM startował na przykład Willi Weber. Gdy w 1983 roku wziął udział w jednej z rund, był szefem małego zespołu wyścigowego. Wiele lat później doszedł do ogromnej fortuny jako menadżer obydwu Schumacherów. Swoje epizody z DTM mieli także legendarny zawodnik Porsche Walter Rohrl oraz… Hermann Tilke, dziś lepiej znany jako projektant torów w F1. Do tego egzotycznego grona można dorzucić jeszcze Giancarlo Fisichellę i Juana Pablo Montoyę.
Przez "współczesne" DTM na przestrzeni ostatnich dziewiętnastu lat przewinęło się w sumie aż 23 kierowców, którzy startowali także w Formule 1. Dla niektórych DTM stanowiło jeden z kroków kariery ku dalszym awansom (jak dla Estebana Ocona czy Antonio Giovinazziego). Częściej staje się ono jednak miejscem przyjemnej emerytury i przedłużenia kariery. Tak było choćby w przypadku Miki Hakkinena, Davida Coultharda czy Witalija Pietrowa.
Niektórzy z tych kierowców osiągali w DTM jeszcze poważne sukcesy. Istnieje więc spora szansa, że gdyby Robert Kubica przeszedł do tej serii, dałby polskim fanom jeszcze wiele powodów do radości.