Renault Clio Dynamique Energy 0,9 TCe - między modą a sportem [test autokult.pl]
Renault w zakresie stylistyki na chwilę zostało w tyle za Citroënem, który postawił na odważne linie. Seria modeli DS okazała się strzałem w dziesiątkę. Chociaż na odpowiedź Renault musieliśmy trochę zaczekać, to trzeba przyznać, że Francuzi wrócili do gry w świetnej formie. Przed Wami Renault Clio czwartej generacji.
14.12.2012 | aktual.: 18.04.2023 13:25
Renault Clio Dynamique Energy 0,9 TCe - test
Nieśmiałe koncepcje
Czerwone nadwozie uformowane w sposób wręcz kosmiczny było jednak tylko koncepcją. Nikt nie brał na serio konceptu elektrycznego sportowca Renault. Chociaż niejeden miłośnik marki widziałby się za kierownicą tej maszyny, było jasne, że DeZir nie wejdzie do produkcji, a i język stylistyczny zaprezentowany na jego nadwoziu nie pojawi się szybko w gamie modeli Renault.
Oczywiście Francuzi co rok prezentowali nowe auta i drogowe, i koncepcyjne, jednak wszyscy wciąż czekali na nadejście produkcyjnego samochodu, który odziedziczyłby stylistykę po DeZirze. Nareszcie, stało się. Renault zaprezentowało nowe Clio. Na drogi wyjechał samochód zaprojektowany odważnie. Dla Renault może się to okazać strzałem w dziesiątkę.
Idąc krok dalej, czekam na nadejście tej bestii:
W świetnym stylu
Egzemplarz testowy został wyposażony w dodatkowy pakiet stylistyczny, dzięki któremu na jego nadwoziu pojawiły się czerwone akcenty. Razem z czarnym lakierem i felgami stworzył on znakomitą kompozycję. Do pełnego szczęścia wizualnego zabrakło tylko większych kół.
Z przodu króluje ogromny znaczek Renault, który wyeksponowany jest dodatkowo przez grubą obwódkę tworzoną od góry przez maskę, a od dołu przez atrapę zderzaka. Pod czerwonymi listwami umieszczono dostępne w standardzie diodowe światła do jazdy dziennej. Według mnie chociaż Renault stworzyło bardzo nowoczesny samochód, dziwnym sposobem jest on z przodu bardzo podobny do drugiej generacji Clio po faceliftingu.
Linia boczna nowego przedstawiciela Francuzów w segmencie B prezentuje się równie dobrze jak jej przód. Dolna linia szyb w miarę zbliżania się do tyłu przesuwa się ku górze, by ostatecznie zamknąć powierzchnię okien na malutkiej szybce w słupku C. Nadwozie jest dodatkowo optycznie spłaszczane przez nietypowe przetłoczenie na dolnej części karoserii, które podkreśla czerwona listwa.
Przetłoczenia obejmujące tylne nadkola przeciągnięto głęboko na pas tylny nowego Clio. Umieszczono w nich agresywne światła. Pośrodku, podobnie jak z przodu, wyeksponowano logo marki oraz nazwę modelu.
Dwie twarze
Renault Clio czwartej generacji zostało zaprojektowane bardzo nowocześnie. Nie umiem jednak określić, w którą stronę twórcy tego samochodu bardziej chcieli skierować swoje dziecko. Nowe Clio stoi na rozstaju dróg. Jedna z nich wiedzie do świata mody, życia w błysku fleszy, druga w stronę sportu, gdzie czeka uznanie wymagających kierowców.
To stylistyka samochodu powinna wstępnie określać, z jakim autem mamy do czynienia. Renault stworzyło samochód, który miesza w głowie. Z zewnątrz, jak już wspomniałem, Clio jest bardzo dynamiczne i stylowe. W środku wrażenia są podobne. Zegary i konsola środkowa są bardzo proste, ale jednocześnie w swej prostocie idealne – łączą elegancję z nowoczesnością. Mój egzemplarz testowy został wyposażony w czarną, błyszczącą część centralną deski rozdzielczej oraz w soczyście czerwone tło. Wygląda na to, że mamy do czynienia z samochodem dynamicznym i nastawionym na nieco sportowe wrażenia z jazdy, prawda?
W tłumie krzyków potwierdzających tę teorię przebija się jeden wrzask – nie! Kto wyróżnił się z hordy nastawionej na jazdę wyczynową? Sportowej naturze nowego Clio przeczą fotele. Nie zrozumcie mnie źle – są bardzo wygodne, błyskawicznie znalazłem wygodną pozycję za kierownicą, której położenie można regulować w dwóch płaszczyznach. Niestety, fotele nie gwarantują trzymania bocznego, którego można oczekiwać po tym samochodzie.
Dynamicznego charakteru auta broni kierownica. Jest bardzo dobrze ukształtowana. Ma gruby profil, który pozwala chwycić ją bardzo pewnie. Nawet tworzywo, które kryje jej część, jest bardzo dobrej jakości, podobnie jak pozostałe plastiki, które znajdziemy w Clio czwartej generacji. Ku mojemu zaskoczeniu, mimo niskich temperatur, elementy z tworzywa sztucznego nie trzeszczały nawet pod naciskiem ręki. Renault zaskoczyło mnie również klamkami, które wykonane są z metalu, a nie z plastiku. Jakość jest zdecydowanie atutem tego Renault.
A więc sport?
Charakter mojego testowego egzemplarza wskazywał na to jednoznacznie. Gdy pierwszy raz zobaczyłem go na parkingu Renault, poczułem, że jego wygląd składa obietnicę znakomitych doznań. Zachęcony jego agresywnym spojrzeniem, zajrzałem do dowodu rejestracyjnego. W tym momencie w wyobraźni padłem na kolana i zapłakałem. W rzeczywistości tylko westchnąłem – pojemność 898 cm[sup]3[/sup]. Nie wiedziałem jeszcze, że jestem w błędzie.
Silnik TCe okazał się rozwijać moc 90 KM, co jak na tak mały samochód nie jest złym wynikiem. Turbodoładowana jednostka dzięki niewielkim rozmiarom nie potrzebowała dużo czasu, żeby się rozgrzać do optymalnej temperatury. A kiedy już to nastąpiło – pedał w podłodze i... i nic. Niestety turbodziura jest bardzo wyczuwalna w tym silniku, więc pojęcie elastyczności jest mu właściwie nieznane. Jednak redukcja biegu i przeciągnięcie go ponad 3000 rpm ukazuje agresywną naturę czwartej generacji Clio. Na wysokich obrotach ten silnik budzi się do życia. Brzmi bardzo dobrze i pozwala cieszyć się jazdą. Nie jest demonem prędkości, bo do setki rozpędza się w 12,2 s, ale mimo to daje dużo frajdy.
Jak już wspomniałem, gruba kierownica znakomicie leży w rękach. Jeśli oczekujemy dynamicznej jazdy, układ kierowniczy mógłby być bardziej sztywny, by lepiej przekazywać bodźce z drogi do kierowcy. Nieco lepiej spisuje się zawieszenie. Nie jest ideałem pod względem sztywności, ale pozwala na odrobinę szaleństwa.
Bardzo podobało mi się stopniowanie skrzyni biegów. Doskonale współpracowała z silnikiem. Dopasowanie charakterów obydwu tych podzespołów jest dużym atutem Renault Clio IV. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko nieco krótszego skoku drążka zmiany biegów.
A może jednak modnie?
Drugie oblicze Clio jest równie wyraziście zarysowane jak pierwsze. Połyskująca konsola środkowa i kolorowe wnętrze wyglądają bardzo stylowo. Do tego na samym środku widnieje duży, 7-calowy wyświetlacz dotykowy. Widać, że projekt interfejsu, który w nim znajdziemy, był inspirowany tabletami oraz smartfonami. Menu jest bardzo proste i atrakcyjne wizualnie. Dostęp do wszystkiego jest bardzo wygodny, bez względu na to, czy korzystamy z sterownika ukrytego za wieńcem kierownicy, czy po prostu dotykamy ekranu.
Rozmieszczenie pozostałych przyrządów jest bardzo dobre. Niczego nie trzeba szukać, co niestety nie jest dla wszystkich producentów oczywistym kryterium podczas projektowania desek rozdzielczych. Przeszkadzał mi jedynie fakt, że pokrętło odpowiadające za kierunek działania nadmuchów zasłaniało mi niektóre oznaczenia trybów.
Ostry kąt nachylenia przedniej szyby w Clio poskutkował dosyć nisko poprowadzonym dachem. Osoby wysokie nie będą narzekać, ale może się zdarzyć, że podczas poprawiania swojej pozycji na fotelu zahaczą głową o podsufitkę.
Tylna kanapa nie obfituje w nadmiar miejsca. Wygodnie usiądą tam dwie dorosłe osoby, ale pod warunkiem, że z przodu nie jedzie nikt o wzroście znacznie przekraczającym 180 cm.
Dzięki atrakcyjnej stylistyce i szerokiemu wachlarzowi możliwości konfiguracji wnętrza, mimo że nie jest ono zbyt obszerne, przypadnie ono do gustu większości klientów szukających stylowego samochodu.
Również podzespoły mechaniczne mają swoją drugą twarz. To, co przy nastawieniu na sport mogło być wadą, w tym wypadku jest zaletą. Układ kierowniczy, któremu brakuje nieco sztywności, doskonale sprawdzi się podczas codziennej jazdy po mieście. Podczas manewrowania nie trzeba toczyć walki z kierownicą, parkowanie w ciasnych miejscach przychodzi z dużą łatwością.
Zawieszenie, chociaż przystosowane do w miarę dynamicznego pokonywania zakrętów, pozwala na komfortową jazdę nawet po wyboistych drogach. Duża w tym zasługa również dosyć mięsistych opon.
Swoje bardziej cywilizowane oblicze ma również mały silnik TCe. Jest bardzo kulturalny przy ustabilizowanej jeździe. Doskwiera mu tylko wcześniej wspomniany problem turbodziury. Drobną niedogodnością mogą być również drgania wyczuwalne na postoju.
Oprócz stylowego designu oraz wyświetlacza z modnym interfejsem Clio czwartej generacji ma w rękawie jeszcze jednego asa, który spodoba się każdemu, kto szuka nowoczesnego i oryginalnego auta do jazdy miejskiej. Jest nim spalanie. Przy normalnej jeździe miejskiej Clio spaliło średnio 6,3 l benzyny na 100 km. Bardziej agresywna jazda podbija spalanie do poziomu między 7 a 8 l/100 km.
Kwestia wymagań
A więc jaki charakter ma tak naprawdę nowe Renault Clio? Na razie jest to auto bardzo stylowe, dające namiastkę sportowych wrażeń. Wyglądem jest w stanie konkurować według mnie z Mini, Audi A1 i innymi modnymi malcami. Mechanika jednak sprowadza ten samochód na ziemię. Nie jest ona zła, przeciwnie – jest bardzo dobra, ale pod warunkiem, że w Clio widzimy wyłącznie stylowy samochód miejski.
Mam nadzieję, że na sportowe wrażenia jeszcze przyjdzie czas. Renault pracuje obecnie nad wersją RS. Kiedy już się pojawi, Clio będzie w stanie spełnić oczekiwania każdego, kto szuka dynamicznego samochodu w segmencie B.
Renault Clio można kupić już za 42 950 zł. Mój testowy egzemplarz wyposażony w czujniki parkowania, system wspomagania ruszania na wzniesieniu, dobre audio, trybem Eco, systemem Start & Stop, duży ekran dotykowy, tempomat oraz wiele innych opcji, w tym pakiety stylistyczne kosztuje 57 900 zł. To cena wysoka, jeśli porównamy go z mniej atrakcyjnymi konkurentami. Jeśli jednak Clio w tej wersji stanie obok równie atrakcyjnie wyglądających i równie dobrze wyposażonych aut swojej klasy, okaże się, że Renault sprzedaje stylowe auto w promocyjnej cenie.
- Bardzo atrakcyjna stylistyka
- Jakość wykonania
- Ekonomiczna jednostka
- Znakomita kierownica
- Stylowy interfejs z ekranem dotykowym
- Słaba elastyczność silnika
- Mały niedobór mocy
Testowany egzemplarz: | Renault Clio Dynamique Energy 0,9 TCe | |
Silnik i napęd | ||
Układ i doładowanie: | R3, turbodoładowanie | |
Rodzaj paliwa: | Benzyna | |
Ustawienie: | Poprzecznie | |
Rozrząd: | DOHC 12V | |
Objętość skokowa: | 898 cm3 | |
Stopień sprężania: | 15,5 | |
Moc maksymalna: | 90 KM przy 5250 rpm | |
Moment maksymalny: | 135 Nm przy 2500 rpm | |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 100 KM/l | |
Skrzynia biegów: | 5-stopniowa manualna | |
Typ napędu: | Przedni (FWD) | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane | |
Hamulce tylne: | Bębnowe | |
Zawieszenie przednie: | Kolumna McPhersona | |
Zawieszenie tylne: | Belka skrętna | |
Układ kierowniczy: | Zębatkowy, wspomagany | |
Średnica zawracania: | 10,6 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 195/55 R16 | |
Koła, ogumienie tylne: | 195/55 R16 | |
Masy i wymiary | ||
Typ nadwozia: | Hatchback | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | b.d. | |
Masa własna: | 1009 kg | |
Stosunek masy do mocy: | 11,2 kg/KM | |
Długość: | 4062 mm | |
Szerokość: | 1732 mm | |
Wysokość: | 1448 mm | |
Rozstaw osi: | 2598 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1506/1506 mm | |
Prześwit (przód/tył): | b.d. | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 45 l | |
Pojemność bagażnika: | 300 l | |
Specyfikacja użytkowa | ||
Ładowność maksymalna: | 579 kg | |
Maksymalna masa holowanej przyczepy: | 1200 kg | |
Osiągi | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 12,2 s | |
1/4 mili ze startu zatrzymanego: | 18,2 s | |
1000 km ze startu zatrzymanego: | 33,6 s | |
Prędkość maksymalna: | 182 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 5,6 l/100 km | 6,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 3,9 l/100 km | 5 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 4,5 l/100 km | |
Emisja CO2: | 105 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek | |
Cena | ||
Testowany egzemplarz: | 57 900 zł | |
Model od: | 42 950 zł | |
Wersja silnikowa od: | 50 900 zł |