Rajd Nowej Zelandii 2012 - brak słów [WRC]
Pamiętacie relację z Rajdu Argentyny, dwie rundy wcześniej? Jeśli tak, to już wiecie, jaki mam stosunek do nieeleganckich zagrywek zespołu Citroën. W Rajdzie Nowej Zelandii, jednym z najpiękniejszych rajdów w kalendarzu, doszło do podobnych posunięć. Ale nie tylko to wywołało moją frustrację.
24.06.2012 | aktual.: 12.10.2022 13:20
Pamiętacie relację z Rajdu Argentyny, dwie rundy wcześniej? Jeśli tak, to już wiecie, jaki mam stosunek do nieeleganckich zagrywek zespołu Citroën. W Rajdzie Nowej Zelandii, jednym z najpiękniejszych rajdów w kalendarzu, doszło do podobnych posunięć. Ale nie tylko to wywołało moją frustrację.
Zacznę od czegoś zupełnie innego. Odkąd interesuję się rajdami WRC, zawsze tak się składało, że kierowcy, których wychował Malcolm Wilson byli moimi ulubieńcami. Markko Martin, Francois Duval, Petter Solberg, wyciągnięty z dużego dołka Mikko Hirvonen czy ostatnia gwiazda drużyny Jari-Matti Latvala. Wszystkich bardzo lubiłem/lubię bo mają jaja. To nie roboty jak Sébastien Loeb, a Marcus Grönholm jakoś nigdy nie przypadł mi do gustu, dopóki nie trafił do Forda. Zresztą drużynę Forda również darzyłem większą sympatią niż resztę.
Mógłbym ciągnąć tę historię dłużej, ale Was to nie obchodzi. Więc o co mi chodzi? Otóż o to, że najbardziej z tych nadal aktywnych lubiłem Latvalę. Fin jeździł "dla" Hirvonena marnując swój naprawdę solidny sezon 2011 tylko po to, by Mikko nie ukończył decydującej o mistrzostwie ostatniej rundy. Tak naprawdę Jari mógł zostać mistrzem świata już wcześniej, ale brakowało mu opanowania, szacunku dla wyniku, pokory i magicznej umiejętności dojeżdżania do mety. Jednak tacy kierowcy mają charakter prawda? Bo za co lubimy Colina McRae? Za to, że przez tyle lat zasłynął tylko z jednego tytułu i niezliczonej ilości wypadków? Tak właśnie.
Gdy dowiedziałem się, że Mikko odchodzi do Citroëna miałem podwójną radochę. Wreszcie dostanie równe szanse na walkę z Loebem. Wreszcie Latvala zostanie uwolniony od roli kierowcy nr 2 i pokaże na co go stać. Te uczucia to nadzieje, które w tym roku stały się bardzo złudne.
Trochę cięliśmy zakręt po mokrej trawie i wypadliśmy w ogrodzenie. Po prostu brak mi słów.
Tak podsumował swoją, którąś z kolei przygodę mój ulubieniec już na piątkowych oesach Rajdu Nowej Zelandii. Jari brak ci słów? Chyba brak ci czegoś innego, skoro po tylu błędach, które zrujnowały nie tylko twój sezon, ale również sezon dla ekipy, masz czelność jeszcze cokolwiek mówić. Brak ci słów? A co powie Malcolm Wilson na spotkaniu z szefostwem Forda, gdy oni zapytają "Panie Wilson miała być walka o mistrzostwo, a jesteśmy w ciemnej d...". Jari ja w ciebie wierzyłem jeszcze w czasach, gdy jeździłeś pod szyldem Stobarta, a ty marnujesz swój potencjalnie najlepszy sezon.
Nie mów nam teraz, że brak Ci słów. Zmarnowałeś swoją największą szansę w karierze, zmarnowałeś sezon kibicom, bo to w tobie widziano jedynego godnego rywala dla pary Loeb-Hirvonen. Przestań się wreszcie tłumaczyć i wygraj coś więcej niż tylko kwalifikacje i pierwszy odcinek specjalny, bo wiemy że potrafisz. Czy już nie potrafisz?
Druga sprawa to Mikko Hirvonen. Wierzyłem w Mikko w czasach, gdy ekipa Subaru go skreśliła. Tułał się biedak prywatnym Focusem i robił wyniki, które pewnie przyprawiły kierownictwo Subaru o zawrót głowy. Widocznie spadł tak nisko, że mógł się już tylko podnieść. Jednak spadł z niskiego krzesła, bo w Subaru nie był bożyszczem. Nie był liderem, jak teraz Latvala w Fordzie. Mimo to wystarczyło, że stracił posadę fabrycznego i od tej pory było już tylko lepiej. Może Latvala powinien wylecieć z zespołu jeszcze w tym sezonie i posiedzieć z tym, porozmyślać jak Mikko po wypadku w Rajdzie Finlandii 2004? Nigdy nie zapomnę jego wyrazu twarzy.
Mikko miał wspaniałe lata w Fordzie. Jeżdżąc u boku Marcusa Grönholma uczył się rajdowego rzemiosła od swojego idola. Szybkość już sobie wyrobił wcześniej, a z Grönholmem nauczył się utrzymywać tempo przez cały rajd, nauczył się solidności i tego jak zostać mistrzem świata. Finowie to jedna wielka, rajdowa rodzina, nie rywale jak pewnych dwóch Sébastienów. Mikko wiedział gdzie jego miejsce i wiedział, że gdy Marcus ustąpi, to on przejmie obowiązki lidera, a smarkacz Latvala, dostanie jego posadę.
Niestety Mikko mimo niesamowitej regularności nie był tak szybki jak Loeb. Sama regularność nie wystarczy w walce z cyborgiem z Francji, który wygrywa kiedy i jak chce. To nie tak, że Mikko jest słaby. To Loeb jest mega-mocny. Nie sądzę aby w erze World Rally Car istniał jakiś fiński kierowca, który mógłby pokonać Loeba. Dlatego Hirvonen musiał być bardzo sfrustrowany tym, że jego Fordy nie były tak skuteczne jak Citroëny.
Kontrakt z ekipą Citroën był sporym zaskoczeniem, ale dawał duże nadzieje. Ciekaw jestem ilu wierzyło, że dadzą mu równe szanse w bojach o pierwsze miejsce z Loebem. Ja nie wierzyłem, ale próbowałem nie przyjmować tego do wiadomości. Niestety Citroën udowodnił, że nie szanuje nikogo, kto nie nazywa się Loeb. Nie szanuje również Mikko.
Po raz kolejny - teraz wracamy do Rajdu Nowej Zelandii - nie uszanowano tego pięknego sportu. Po raz kolejny w centrum rozrywki znalazło się polecenie zespołu. Po raz kolejny, gdy za plecami Loeba Hirvonen nacierał i zaczynał doganiać mistrza. Po raz kolejny gdy nic nie groziło Francuzom. Absolutnie nic. Latvala był tam gdzie jego miejsce - z ogromną stratą na 8. pozycji. Solberg tracił już minutę. Pal licho z rajdem, skoro Citroën już teraz może odebrać puchar za kolejny tytuł w klasyfikacji konstruktorów. Kto odbierze puchar dla najlepszego kierowcy? To już wyjaśnił nam Yves Matton:
Rozmawiałem z Mikko i on rozumie sytuacje. Tak właściwie, sam doszedł do tego samego rozwiązania.
Rozumiesz Mikko? Rozumiesz, że nie zdobędziesz tytułu, a swoją gadkę o tym, że w następnej rundzie na pewno postarasz się bardziej, bo to twój ulubiony rajd możesz sobie zachować tylko dla siebie? Co za bełkot panie Matton.
Jeśli Mikko nie zrezygnuje z posady we francuskim zespole na koniec sezonu, to stracę do niego szacunek, tak jak już straciłem w stosunku do Latvali. Przedłużenie kontraktu będzie zakończeniem jego kariery.
Jest tylko jedna opcja, skoro Mikko na razie się nie wkurza. Może wie coś więcej na temat przyszłości swojego partnera, o którego rajdowej emeryturze mówi się już od kilku lat. Nawet jeśli, to i tak dalsza przyszłość Mikko nie będzie tym, czego pewnie sam najbardziej by chciał. Zdobycie mistrzostwa pod nieobecność Loeba będzie czymś zupełnie innym niż pokonanie go. Ale zaraz. Przecież w Volkswagenie jest Ogier. Będzie dobrze.
O rajdzie nie napiszę za wiele, bo o czym pisać, skoro to ten sam scenariusz, co w niemal każdej rundzie tego sezonu, który z kolei miał być jednym z najciekawszych ostatnich lat. W skrócie: Latvala wygrywa kwalifikacje i odpada na początku, inicjatywę przejmują kierowcy Citroëna, bo Petter Solberg musi mieć wypadek, żeby pokazać talent i zameldować się na dobrej pozycji. Ciekaweostką jest odpadnięcie Ostberga, natmiast nie powinna dziwić dobra lokata Novikova. Reszta w tabelce na końcu.
Byłbym zapomniał. Skoro Latvala już nie jest moim ulubieńcem, to jego rolę przejmuje wypatrzony przeze mnie - i wzięty do grupy tych, których lubię - już rok temu Ott Tänak. Młody Estończyk ma wiele zalet. Wychowuje się (rajdowo) pod okiem "mojego" Markko Martina i ma potencjał. Pokazał to w zeszłym roku. Na razie wiedzie mu się kiepsko, ma masę przygód, ale Malcolm Wilson jest cierpliwy - skoro nie wyrzucił jeszcze Latvali to jest wzorcem cierpliwości. Jednak Malcolm już kilka tygodni temu zapowiedział, że jeśli Ott chce być wspierany musi zacząć dojeżdżać do mety. No i może wreszcie się uda, bo w Nowej Zelandii ponownie stracił dobre, 5.miejsce.
Wyniki Rajdu Nowej Zelandii 2012
[block position="inside"]5419[/block]