Przepadek aut pijanych kierowców. Jest projekt, są (dyskusyjne) wyjątki
Projekt przewidujący konfiskatę samochodu w przypadku jazdy pod wpływem alkoholu został skierowany do pierwszego czytania w Sejmie. Zapiski wskazują, że sąd nie zawsze będzie musiał odebrać auto, choć i tak kierowcy "na podwójnym gazie" będą surowo karani.
22.02.2022 | aktual.: 14.03.2023 13:13
Kwestia konfiskaty pojazdu wzbudza ogromne kontrowersje. W końcu udostępniono projekt przepisów – druk nr 2024. Dotyczy on głównie wyższych kar za najpoważniejsze przestępstwa przeciwko wolności seksualnej, przestępstwa w ramach zorganizowanych grup przestępczych, a także kar za przestępstwa drogowe popełniane w stanie nietrzeźwości. Rząd bierze się na poważnie do walki z pijanymi kierowcami.
Kto straci auto?
Najistotniejsza jest kwestia konfiskaty pojazdu. Według projektu "sąd orzeka przepadek […] w razie popełnienia przestępstwa określonego w par. 1 lub 4, chyba że zawartość alkoholu w organizmie sprawcy przestępstwa określonego w par. 1 była niższa niż 1,5 promila we krwi lub 0,75 mg/dm3 w wydychanym powietrzu albo nie prowadziła do takiego stężenia". Co to oznacza?
Punkt pierwszy dotyczy prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości lub środka odurzającego. Punkt czwarty z kolei — recydywy. Innymi słowy: jeśli kierowca wydmucha więcej niż 1,5 promila podczas rutynowej kontroli lub zostanie przyłapany na jeździe w stanie nietrzeźwości (więcej niż 0,5 promila) po raz kolejny, żegna się z autem. Grozi mu kara kolejno trzech i pięciu lat pozbawienia wolności.
Co jeśli kierowca prowadzi auto znajomego?
Pijani kierowcy nie unikną kar, jeżdżąc autami członków rodziny lub znajomych. Sąd może zdecydować, że osoba przyłapana na prowadzeniu pojazdu pod wpływem alkoholu będzie musiała zapłacić jego równowartość (wyznaczaną jako średnia rynkowa). Taki scenariusz zostanie przyjęty, jeśli przepadek auta jest niemożliwy ze względu na zbycie, zniszczenie lub uszkodzenie (np. podczas kolizji).
A co jeśli pijany kierowca będzie jeździł autem służbowym?
I tutaj pojawia się ciekawy zapis w projekcie. "Przepadku równowartości pojazdu mechanicznego nie orzeka się, jeżeli sprawca prowadził niestanowiący jego własności lub współwłasności pojazd mechaniczny, wykonując czynności zawodowe lub służbowe polegające na prowadzeniu pojazdu na rzecz pracodawcy".
Wówczas sąd orzeknie nawiązkę w wysokości co najmniej 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Zwrot klucz: co najmniej.
Dlaczego zdecydowano się na zabieranie samochodów i pominięto auta służbowe?
Jak można przeczytać w uzasadnieniu ustawy, "przepadek pojazdu mechanicznego lub przepadek jego równowartości nie jest karą i nie musi być dostosowany do dochodów lub sytuacji majątkowej sprawcy". Celem odbierania aut jest utrudnienie sprawcy popełnienia kolejnego przestępstwa w przyszłości (czy to zabierając cztery kółka, czy też pieniądze na zakup kolejnych).
Z kolei brak konfiskaty w przypadku aut służbowych ma inne podstawy – motorniczy czy kierowca samochodu ciężarowego musiałby zapłacić olbrzymią kwotę, której egzekucja byłaby w praktyce niemożliwa. W uzasadnieniu stwierdzono, że kara będzie zasądzana "w wysokości do 100 tys. zł", lecz to już zależy od sądu.
Kiedy zaczną obowiązywać nowe przepisy?
Ustawa została dopiero skierowana do pierwszego czytania w Sejmie. Musi zostać przyjęta również przez Senat i uzyskać podpis prezydenta. W związku z zawiłością i gruntownymi zmianami w prawie okres jej kształtowania znacznie się przedłuży. Może też – jak Ustawa o przeglądach rejestracyjnych – trafić do sejmowej zamrażarki. Pozostaje więc jedynie czekać i obserwować prace sejmowe.