Promocje w salonach to nie przypadek. Do 1 września muszą sprzedać jak najwięcej
Ofert na fabrycznie nowe samochody z 2018 roku przybyło latem. Są ważne do 31 sierpnia i to nie przypadek. Od września takich aut nie będzie można rejestrować. Dealerzy starają się więc wyprzedać wszystko, co mają na stanie, a to oznacza spore obniżki.
08.08.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:07
Pomiary spalania według normy WLTP – tej bliższej rzeczywistości – obowiązują dla aut zupełnie nowych (tj. wprowadzonych na rynek) od 2017 roku. Ale dla nas liczy się inna data. Od zbliżającego się wielkimi krokami 1 września 2019 roku każde auto sprzedane przez dealera musi być przebadane w tym cyklu. Jeśli nie będzie, nie trafi na drogi, do klienta. No prawie.
- Nikt nie byłby w stanie zarejestrować wszystkich samochodów z WLTP 1.0, bo niektóre auta były zamawiane pod klientów i muszą czekać na swój odbiór – twierdzi jeden ze sprzedawców marki premium pragnący zachować anonimowość.
Dlatego dealerzy występują o promesę na ograniczoną liczbę aut, by mogli sprzedawać je dłużej. Te, które się nie "załapią", muszą być sprzedane przed 1 września. To oznacza obniżki.
Czym bardziej "nośna" marka, tym więcej samochodów będzie do sprzedaży. W przypadku marek uważanych za luksusowe, sprzedawcy niechętnie wspominają o 1-2 egzemplarzach na dealera, które muszą się sprzedać. Na starcie oferuję nawet 75 tys. zł zniżki w przypadku aut wycenianych na ok. 600 tys. zł, ale po krótkich negocjacjach rabat może być dwa razy większy.
Również w klasie przystępniejszych aut sporo się dzieje. Kupując auto miejskie w kieszeni może zostać nawet ponad 8 tys. zł, a rabaty na rodzinne SUV-y przekraczają 20 tys. zł
- Mamy nieznacznie więcej aut, niż wynosi limit, które możemy zgłosić – twierdzi mój rozmówca. Niesprzedane egzemplarze trzeba będzie "zarejestrować" na siebie, co z automatu obniży ich cenę. - Przed nami jeszcze 3 tygodnie pracy, więc liczymy, że nie będzie takiej konieczności – dowiaduję się.
Ale nie każdemu się uda. Inne dealerstwa na pewno będą rejestrować auta, bo mają nawet trzykrotnie więcej aut na stocku (tj. parkingu), niż wynosi wspomniany limit. Jak usłyszałem, „nie ma takiej siły, aby to wystarczyło”.
Niewątpliwą korzyścią jest gigantyczny rabat, jaki dostaniemy u dealera. Minusem jest nie tylko uciekający czas, ale ograniczona oferta. Można przebierać tylko w samochodach, które już znajdują się na placu danego dealera. Nie wybierzemy więc ulubionego koloru czy opcji wyposażenia.