Poważny wypadek w 24 Hours of Daytona 2014
W odbywającym się w miniony weekend 24-godzinnym wyścigu na torze Daytona doszło do bardzo groźnego wypadku. Uczestniczyły w nim Chevrolet Corvette DP i Ferrari 458 GTE. Jeden z kierowców został poważnie ranny.
27.01.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:44
24-godzinne zawody na torze Daytona to najbardziej wymagający wyścig długodystansowy za oceanem. Rozgrywany od 1962 roku przyciąga wielu kibiców i zawodników.
Wśród konstruktorów najwięcej wygranych ma na swoim koncie Porsche - 18. Także, jeśli chodzi o dostarczycieli silników, niemiecka firma jest na czele klasyfikacji - jednostki napędowe Porsche w Daytona zwyciężały 22 razy.
Obecnie 24 Hours of Daytona jest eliminacją USCC - United SportsCar Championship. USCC skupia wokół siebie dwie rywalizujące do tej pory serie wyścigów: ALMS oraz IMSA. W tegorocznym wyścigu mogły startować samochody kategorii LMP2, DP (Daytona Prototype), PC oraz GTE. USCC nie dopuszcza aut klasy LMP1. Spośród wymienionych kategorii bolidów najszybsze maszyny startują w pierwszych dwóch klasach.
Warto przy tym zwrócić uwagę, że w tych czterech klasach skupiono znacznie więcej słabiej obsadzonych kategorii, co oznacza, że w jednej kategorii startują pojazdy o różnych osiągach. W związku z tym przed wyścigiem IMSA (nadzoruje wyścigi USCC) zorganizowała dzień testowy, w którym porównywano osiągi aut i zbliżano je do siebie w obrębie jednej klasy (zmniejszając moc silnika, dokładając balast itd.).
USC 24h of Daytona 2014 Massive crash Gidley Malucelli (Live + Replay)
Podczas zawodów doszło do bardzo poważnego wypadku, w którym uczestniczyły Chevrolet Corvette DP oraz Ferrari 458 GTE. Kierowca amerykańskiego wozu należącego do zespołu GAINSCO - José Guillermo "Memo" Gidley - najechał na poruszające się bardzo powoli Ferrari kierowane przez Matteo Malecelliego. Wszystko miało miejsce podczas wyprzedzania przez Corvette wolniejszego auta - Gidley z pewnością nie widział czerwonego Ferrari.
Początkowo sądzono, że włoski kierowca doznał wstrząsu mózgu, jednak po obserwacji i wnikliwych badaniach w szpitalu lekarze uznali, że nic poważnego mu się nie stało.
Gidley miał mniej szczęścia. Spędził sporo czasu we wraku swojego samochodu. Niezbędne było ściągnięcie na tor sprzętu do uwolnienia zawodnika. Meksykanin doznał obrażeń lewego barku i lewej nogi. Przeszedł już pierwsze operacje. Choć jego zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo, pozostanie dłuższy czas w szpitalu, ponieważ najprawdopodobniej czeka go jeszcze przynajmniej jedna operacja pleców.
Z powodu kraksy wyścig zatrzymano na 75 minut. To nie był zresztą jedyny poważny wypadek w tych zawodach. Po dobie walki najlepszą ekipą okazał się tercet: João Barbosa/Christian Fittipaldi/Sébastien Bourdais w Chevrolecie Corvette DP z podwoziem Coyote.