Podróżujesz po Polsce - będziesz jeść fast foody. Nie będzie zmian, bo liczą się pieniądze
W miejscach obsługi podróżnych (MOP) przy polskich autostradach i drogach ekspresowych najłatwiej znaleźć restauracje serwujące fast foody. Te nie są zdrowe i korzystne dla kierowcy mającego w perspektywie dłuższą jazdę. Rząd nie zamierza jednak nic zmieniać, bo liczą się wpływy.
29.04.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:37
Na MOP-ach bez wyboru
Od dekady w Polsce stosunkowo szybko przybywa autostrad i dróg ekspresowych. Jazda nimi jest bezpieczniejsza i szybsza niż zwykłymi "krajówkami", ale ci, którzy wybierają się nimi na dalsze trasy, napotykają pewien problem. Po kilku godzinach w samochodzie zaczynamy być głodni. Szybko zauważymy, że oferta gastronomiczna nie jest imponująco różnorodna, a do tego raczej niezdrowa.
Według map Google na 105 restauracji zlokalizowanych na terenie MOP-ów przy polskich autostradach i drogach ekspresowych aż 68 stanowią lokale trzech dużych sieciówek serwujących fast foody. Wśród pozostałych tylko część to klasyczne restauracje. Pozostałe punkty to po prostu stacje paliw z ofertą gastronomiczną, a tu z jakością i bogactwem oferty jedzenia bywa różnie. Podróżni, chcąc nie chcąc, zatrzymują się przy restauracjach, z których można skorzystać, nie zjeżdżając z trasy. Niestety, poza czasem nie zyskują tam wiele.
- Fast foody nie są zdrowe dla nikogo. Wszystko jednak zależy od tego, jak często odwiedzamy takie miejsca. Jeśli raczej rzadko, to nic poważnego nie grozi naszemu zdrowiu – mówi Autokult.pl inż. dietetyk Zuzanna Rosińska. – Sięganie po oferty fast foodów podczas podróży też nie jest korzystne. Jeśli już nie mamy innego wyjścia, najlepiej zamówmy sałatkę czy jakąś niewielką kanapkę. Zjedzenie dużego posiłku pełnego tłuszczu i cukru, bo tego jest w takich daniach całkiem sporo, jest niekorzystne dla kierowcy. Efektem będzie spowolnienie reakcji, zaburzenie koncentracji, senność, obniżenie sprawności myślenia – wylicza.
Co więc robić, jeśli podczas jazdy nie chcemy opuszczać autostrady czy drogi ekspresowej, a przewidujemy, że będziemy musieli coś zjeść? - W takiej sytuacji warto przed wyjazdem przygotować sobie zdrową kanapkę lub ciepły posiłek w lunchboxie. To już nie jest wstyd, a przejaw świadomego podejścia do żywienia – dodaje Zuzanna Rosińska.
Rząd nic nie zmieni
Gastronomiczny problem przy polskich drogach ekspresowych i autostradach nie jest nowy. Zauważył go poseł KP Paweł Bejda i napisał w tej sprawie interpelację do Ministerstwa Infrastruktury. Zapytał w niej, jakie działania podejmie resort, by urozmaicić ofertę gastronomiczną na MOP-ach i czy przygotowując przetargi na zagospodarowanie MOP-ów, tworzy warunki do powstawania restauracji nienastawionych na masowego odbiorcę. Niestety, odpowiedź na interpelację nie jest krzepiąca.
Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury, przyznaje, że MOP-y II i III kategorii, a więc te z ofertą gastronomiczną przewidzianą na większą skalę, w całości przekazywane są w dzierżawę operatorom powstających tam stacji paliw. To właściciel stacji paliw decyduje o tym, czy na MOP-ie będzie większa restauracja i jakiej będzie firmy.
Jak informuje Rafał Weber, tylko na MOP-ach I kategorii, a więc z gastronomią na małą skalę, rozpisująca przetarg na jego zagospodarowanie GDDKiA decyduje o tym, komu powierzyć prowadzenie restauracji. Nawet i tu pod uwagę bierze się jednak tylko kwestie techniczne, a nie rodzaj posiłków, które będą oferowane.
Jak wylicza Rafał Weber, w efekcie mniejsze podmioty gastronomiczne na MOP-ach zlokalizowanych przy drogach ekspresowych i autostradach funkcjonują tylko w 9 lokalizacjach. Na autostradzie A1: MOP II Krzyżanów Zachód, MOP III Krzyżanów Wschód, MOP II Rowień. Na autostradzie A4: MOP I Bagno, MOP I Mokrzyska, MOP I Chechło, MOP I Proboszczowice, MOP I Podłęże oraz MOP I Zakrzów.
Z odpowiedzi na interpelację wynika też, że w najbliższej przyszłości nic się nie zmieni. "Tworząc warunki przetargowe GDDKiA stara się dotrzeć do jak największej liczby zainteresowanych podmiotów. Jednocześnie w celu zachowania zasady transparentności i konkurencyjności, w dokumentacji przetargowej na dzierżawę MOP-ów wskazane są jedynie warunki techniczne, jakie musi spełnić oferta dzierżawcy. Brak uszczegółowienia rodzaju wydawanych posiłków ma na celu danie równych szans każdemu podmiotowi", informuje ministerstwo w odpowiedzi na interpelację.
Gdy nie wiadomo, o co chodzi...
Ze stanowiska Ministerstwa Infrastruktury wynika, że przy obsadzaniu MOP-ów najważniejszym wyróżnikiem pozostanie zagospodarowanie przestrzeni i gotowość do płacenia przez przedsiębiorcę zobowiązań względem państwa. Jak wygląda to w praktyce?
Wśród aktualnie prowadzonych przez GDDKiA przetargów jest postępowanie na zagospodarowanie dwóch MOP-ów I kategorii w przebiegu drogi ekspresowej S3 na odcinku węzeł "Zielona Góra Południe" – węzeł "Niedoradz". Podmiot, który zdecyduje się a dzierżawę, będzie musiał dostosować MOP do wymogów kategorii III.
Chodzi nie tylko o wybudowanie stacji paliw czy restauracji, ale też stworzenie infrastruktury dróg komunikacyjnych, jeśli te okażą się konieczne. Jednym z kryteriów przetargu jest wysokość miesięcznego czynszu, który jest gotów płacić oferent. Minimalna kwota to 5 tys. zł. Do tego wynajmujący zapłaci także procent od miesięcznego przychodu.
Podobnie skonstruowane są wszystkie umowy dzierżawy MOP-ów. W efekcie państwo zarabia więcej, jeśli i dzierżawcy dobrze się powodzi. Gdyby warunki przetargu preferowały restauracje, w których serwowane jest mniej popularne jedzenie, przychody mogłyby być niższe, a więc i państwo zarobiłoby mniej.
Drugą stroną medalu jest to, że czas trwania dzierżawy to często 20 lat. Postawione przez stronę rządową warunki preferują więc duże, sieciowe podmioty, które mogą pozwolić sobie na przeprowadzenie kosztownych inwestycji w infrastrukturę i planują swoje posunięcia w długiej perspektywie czasu. Mali, lokalni przedsiębiorcy są właściwie bez szans.
Zgodnie z planem GDDKiA w 2021 r. ma rozstrzygnąć się 26 postępowań dotyczących zagospodarowania Miejsc Obsługi Podróżnych zlokalizowanych przy polskich autostradach i drogach ekspresowych. Póki rząd nie zmieni warunków stawianych w przetargach, nie ma co liczyć na to, że podczas podróży drogami o najwyższych parametrach będziemy mogli spróbować kuchni regionalnej czy choćby zjeść coś innego niż fast food.