Pierwsza jazda: Volkswagen Caddy 5 - Golf w wersji użytkowej
W przypadku samochodów użytkowych czas płynie wolniej, a premiera nowego modelu jest naprawdę dużym wydarzeniem. Nie inaczej jest z Volkswagenem Caddy, który doczekał się nowej generacji – produkowanej w Polsce - i ma teraz dużo wspólnego z osobowym Golfem.
Caddy jest doskonale znany w Polsce, jednak dostępna jeszcze w salonach czwarta generacja auta dostawczego czuła już oddech konkurencji na plecach. Inżynierowie z Volkswagena wykorzystali więc znane już elementy i przygotowali samochód, który ma sprawdzić się zarówno jako kurierski van, ale i rodzinny środek transportu (a nawet, jak się okazuje, kamper).
Oznacza to, że nowy Caddy oparty jest na płycie podłogowej równie nowego Volkswagena Golfa. Pozwoliło to na zmianę tylnego zawieszenia na klasyczny układ osi z drążkiem Panharda. Caddy nie ma już więc tendencji do podskakiwania "na pusto". Taka modyfikacja względem poprzednika pozwoliła też na zwiększenie przestrzeni bagażowej i przewożenie dwóch europalet (lub nawet 7 osób). Ta generacja ma większy o 73 mm rozstaw osi, a w wersji maxi ta wartość rośnie o kolejne 215 mm.
Odważne kolory pierwszych egzemplarzy świadczą o tym, że Volkswagen chce też promować model Caddy wśród rodzin. Pojawiło się chociażby okno dachowe, a producent już przygotowuje się do prezentacji wersji California. Dokładniej – najmniejszy członek kamperowej rodziny pojawi się w Polsce i już mogłem przyjrzeć się jednemu z pierwszych egzemplarzy. Tylną kanapę (która nie jest regulowana przód-tył) można wyjąć, by zrobić miejsce pod łóżkiem, które złożone mieści się w bagażniku. W nim znajdziemy też krzesełka, stolik i opcjonalny moduł kuchenny (szuflada+kuchenka). Ten ostatni nie jest wyjmowany (przynajmniej oficjalnie). W ofercie pojawi się też offroadowa PanAmericana.
Topowe egzemplarze będą wyposażone w dwa ponad 10-calowe ekrany. To również element przeniesiony z Volkswagena Golfa. System multimedialny ma imitować ten z telefonu komórkowego, lecz da się zauważyć (po czasie reakcji czy też samym działaniu), że wymaga on jeszcze doszlifowania. Dyskusyjne są też panele dotykowe od temperatury klimatyzacji, wymagające skupienia przy użyciu. Trudno mi sobie wyobrazić ich obsługę z brudnymi rękami, na szczęście w ofercie będą też klasyczne zegary i radio z ekranem "zaledwie" 6,5 cala. Caddy ma też porty USB-C, więc użytkownicy starszych telefonów powinni zaopatrzyć się w przejściówkę lub specjalny kabel.
Diesle mają się doskonale – nawet u Volkswagena. Dostępna będzie dwulitrowa jednostka o mocy 75, 102 i 122 KM z podwójnym wtryskiem AdBlue. Miałem okazję przejechać się najmocniejszym caddy z siedmiobiegową, automatyczną przekładnią i nie jest to – delikatnie mówiąc – demon prędkości. Myślę jednak, że spora w tym zasługa skrzyni i wrażenia z jazdy "manualem" mogą być zupełnie inne. W gamie pojawi się też benzyna 1,5 l, hybryda plug-in (na razie nie wiadomo o niej więcej niż to, że wykorzysta silnik 1,6 l) oraz odmiany napędzane gazem ziemnym.
Ceny nowego Volkswagena Caddy zostaną podane w najbliższym czasie. Obecna generacja w bazowej wersji Furgon wyceniana jest na ok. 63 tys. zł (bez VAT). Można przyjąć, że nowy model będzie jednak droższy.