Pierwsza jazda: Toyota GR Yaris po liftingu – tak się odświeża auta!
GR Yaris praktycznie zmiótł z planszy stereotypy z jakim utożsamiana była Toyota. Rajdówka na drogi okazała się jednym z najlepszych hothatchbacków w historii. Przyszedł czas na lifting, a Japończycy posłuchali sugestii klientów i postawili na jeszcze bardziej bezkompromisowe rozwiązania.
Słówko wyjaśnienia dla czytelników, którzy patrząc na zdjęcia widzą "po prostu" sportowego Yarisa. Odmiana GR (od Gazoo Racing) wspólne z cywilnym modelem ma może światła i nazwę. Auto przygotowano przy wykorzystaniu wiedzy Tommiego Mäkkinena. Wystarczy powiedzieć, że o ile przód płyty podłogowej to jeszcze w jakimś stopniu Yaris, tak tylny wózek zawieszenia wyjęty jest z Corolli.
GR Yaris ma napęd na cztery koła, trzycylindrowy silnik 1,6 l i waży 1280 kg. Jeśli pojawilibyście się teraz na Nürburgringu, zobaczycie głównie trzy modele: BMW M3, 911 GT3 i właśnie GR Yarisa. To o czymś świadczy. Podobno gdy księgowi zobaczyli wstępne założenia, w Tokio zrobiła się nie lada awantura.
Na szczęście Akio Toyoda dał projektowi zielone światło, uznał go za honorowy i sam brał udział w testowaniu prototypów. Jeden z nich sprawdzał tak rygorystycznie, że poddał się układ cięgieł od zmiany biegów. Element wyjęto, zbadano i wzmocniono.
I to chyba najlepiej świadczy o tym, czego dokonała ekipa Toyoty. To nie jest "zwykły" lifting mający miejsce co trzy lata, służący przyciągnięciu klientów odnawiających leasing na swoją CH-R. Tutaj każdy wymieniony element ma swoją historię.
Proszę bardzo: siatka w przednim zderzaku jest stalowa, bowiem na jednym z wyścigów torowych plastikowy element poprzednika oberwał kawałkiem gumy i mógł uszkodzić chłodnicę. Teraz intercooler dostał jeszcze natrysk cieczy. Z tyłu przeniesiono trzecie światło stopu wyżej, bowiem to w zderzaku lubiło się stapiać od wydechu. Nie zamontowano go na spoilerze, gdyż klienci bardzo często go modyfikują.
W środku, och ile dzieje się w środku! Przede wszystkim obniżono fotel i przeorganizowano lusterko wsteczne, które wcześniej zasłaniało wszystko. Zrezygnowano z klasycznej deski rozdzielczej i zamontowano układ wprost z rajdówki. Wygląda być może dyskusyjnie, ale rewelacyjnie sprawdza się na torze – w tym przypadku Jarama. Najważniejsze ustawienia (np. proporcje przekazywania mocy między osie) są pod ręką. Przed kierowcą pojawił się ekran zastępujący zegary – klienci chcieli, by w wyższych partiach obrotów pomarańczowe podświetlenie dawało znać o potrzebie zmiany biegów.
Co więcej, przemodelowano nawet uchwyty na drzwiach, by łatwiej było po nie sięgnąć po zapięciu wielopunktowymi pasami. Półka przed pasażerem gotowa jest na akcesoryjne liczniki, np. wskazania proporcji mieszanki paliwa. No i jeszcze sam plastik – wygląda beznadziejnie i jest tani, ale wybrano go po to, by nie szkoda było go oflokować.
Kolejne zmiany można zauważyć dopiero po przejechaniu kilku okrążeń dotychczasowym i nowym GR Yarisem. Choć auto samo może wyrównywać obroty, tak pedał gazu w poliftowym egzemplarzu umieszczony jest jakby bliżej, przez co łatwiej kontrolować międzygaz piętą. Więcej spawów, kleju i zmiana mocowania przedniego zawieszenia sprawiają, że nowy GR Yaris mniej myszkuje przy mocnych hamowaniach.
Co oczywiste, zwiększono też moc – z 261 do 280 KM – oraz moment obrotowy – z 360 do 390 Nm. Ten ostatni dostępny jest nieco wyżej, już po przekroczeniu 3 tys. obrotów. To kosmetyka, ale na pętli toru pozwoli zrezygnować ze zmiany przełożenia w co najmniej dwóch miejscach. O ile wcześniej GR Yaris starał się równo przekazywać moc na obie osie, teraz faworyzuje bardziej tę tylną. Ustawienia są dwa: "zamiataj tyłem" oraz "zamiataj tyłem mocniej".
Japończycy przygotowali też przekładnię automatyczną. Jest cięższa od skrzyni manualnej, jest też oparta na "zwykłym" konwerterze momentu. Twórcy stwierdzili, że mają z nim o wiele więcej doświadczenia. Co ciekawe, BMW również postawiło na to rozwiązanie, co ma zapewnić większą płynność jazdy podczas codziennego użytkowania.
Gdyby mój GR Yaris miałby być weekendową zabawką, pozostałbym przy przekładni manualnej. Gdybym miał go używać na co dzień, automat byłby idealny. Jest na tyle szybki, by nie przeszkadzać w dynamicznej jeździe i nieźle radzi sobie ze zrozumieniem intencji kierowcy.
Zmiany pociągnęły za sobą również podwyżkę cen i GR Yaris ma przekroczyć poziom 200 tys. zł. Biorąc jednak pod uwagę, jak szybko sportowe GR Yarisy znikają z salonów, nie będzie to miało dużego wpływu na sprzedaż.
Podczas pierwszych jazd mieliśmy do dyspozycji wyłącznie zakamuflowane egzemplarze, lecz 12 stycznia Toyota opublikowała oficjalny zestaw fotografii, na których możecie bliżej zapoznać się z wizualnymi zmianami. Zdjęcia znajdziecie w poniższej galerii.