Pierwsza jazda: Škoda Kodiaq — jest diesel, jest plug-in
W nowej odsłonie największego SUV-a Škody z jednej strony zmieniło się niemal wszystko, a z drugiej nic nie zaskakuje. Z jednej robi wrażenie samochodu w starym stylu, a z drugiej Kodiaq jest na wskroś nowoczesny. A przede wszystkim jest tym, czego można spodziewać się po Škodzie i ogólnie — samochodzie Grupy Volkswagena — jest bardzo dobrze poukładanym autem.
Powyższe opisy pasują też do wyglądu. Škoda Kodiaq mocno się zmieniła wizualnie, ale zachowała sporo charakterystycznych dla modelu motywów. Mnie stylistyką nie porywa, ale to kwestia gustu. Przód wygląda bardziej monumentalnie, co pasuje do sporego SUV-a i powinno się spodobać kupującym. Nieco kontrowersyjny jest natomiast tylny słupek. W zależności od wersji jest on srebrny lub czarny. I tak jak w tym drugim przypadku wygląda to dobrze, tak w pierwszym jest to dziwny dodatek.
Na uwagę zasługuje natomiast coś, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Škoda znacząco poprawiła aerodynamikę Kodiaqa i współczynnik oporu powietrza spadł z 0,32 do całkiem imponującej wartości 0,28.
Przestrzeń
Zostawmy jednak kwestię nadwozia z boku, gdyż to sprawa indywidualnych preferencji, a i tak (jak zawsze) Škoda zadbała przede wszystkim o to, żeby Kodiaq nie wzbudzał stylistycznych kontrowersji. Za to projekt deski rozdzielczej i użyte w kabinie materiały to coś, za co należy się uznanie.
Wszystko wygląda ładnie, nie jest nudno, a jakość materiałów stoi na wysokim poziomie. Czy to sztuczny zamsz, czy plastik udający drewno (lub inne materiały) — wygląda to dobrze i jest miłe w dotyku. Nawet tworzywa, które już przy pierwszym kontakcie zdradzają, że nie są najdroższe, pokazują pragmatyzm VAG-a. Skoro można coś zrobić taniej i dobrze, to czemu nie? Tym bardziej że wcale tanio nie wygląda.
Nowa Škoda Kodiaq mierzy 4758 mm długości, co oznacza, że jest 61 mm dłuższa od poprzednika. To przekłada się na naprawdę przepastne wnętrze. To, że z przodu miejsca nie zabraknie nikomu (również na szerokość) to oczywiste, ale to w drugim rzędzie można odczuć, jak dużym autem jest Kodiaq. Mówiąc krótko — można się tam poczuć jak w sporej limuzynie. Pewnym minusem jest dość wąskie oparcie kanapy, ale sporo w kwestii komfortu poprawia regulacja kąta jego pochylenia. Dla opcjonalnego trzeciego rzędu zapewniono dodatkowe 15 mm nad głową, jednak nie ma się co oszukiwać — nadal te dwa miejsca "w bagażniku" to rzecz na krótsze dystanse i dla mniejszych podróżnych.
Choć Škoda informuje, że aż 40 proc. sprzedawanych Kodiaqów to wersje 7-osobowe, to warto się zastanowić, czy naprawdę się tego potrzebuje. Co prawda dzięki wygospodarowaniu dodatkowych 80 l w nowej generacji już wersja z trzema rzędami siedzeń oferuje świetne 845 l pojemności bagażnika (i nadal niezłe 340 l przy podniesionych dwóch dodatkowych siedziskach). Jednak wersja 5-osobowa to prawdziwe szaleństwo — 910 l wygląda imponująco. Nieco gorzej jest w odmianie hybrydowej, gdzie akumulator trakcyjny zabiera trochę miejsca i mamy do dyspozycji 745 l — nadal bardzo dużo.
Ergonomia i nowoczesność w jednym
Producenci mają ostatnio ogromny problem z połączeniem tych dwóch cech. Wydaje się, że wymyślają nowe rozwiązania na siłę, tylko po to, aby się wyróżnić. Niestety, najczęściej te najbardziej efektowne okazują się dużo mniej wygodne w obsłudze. Škodzie udało się uniknąć tego błędu. Tak, przez to kabina nie wygląda szczególnie futurystycznie. Nie ma tu modnego, minimalistycznego stylu, ale Škoda postawiła na maksymalną ergonomię, która kryje nowoczesne rozwiązania.
Za kierownicą znalazła się spory ekran, który może prezentować sporo informacji, w tym np. mapę nawigacji. Powyżej opcjonalnie może znaleźć się również rozbudowany HUD. Ale największą uwagę (dosłownie) zwraca centralny ekran, który mierzy 10,4 lub nawet 12,9 cala. W testowych egzemplarzach znalazł się ten większy i miał najnowszą odsłonę systemu multimedialnego Škody.
Jego praca jest płynna, a całość wygląda bardzo estetycznie. Nawigacja nie tylko działa dobrze (choć automatyczne przybliżanie mapy mogłoby zostać jeszcze nieco poprawione), ale jest też przyjemna dla oka. Wszystko przy zachowaniu dobrej ergonomii całego systemu. Co ważne — skróty zarówno na dole, jak i górze ekranu można dostosować według własnych preferencji.
Poniżej na konsoli centralnej znajduje się panel klimatyzacji, który ma znane z kilku innych marek rozwiązanie — pokrętła z wyświetlaczami, których wciśnięcie zmienia ich funkcje. Działa to bardzo dobrze i jedynie mogę nieco przyczepić się do plastiku, z którego wykonane są same pokrętła, ale z drugiej strony to marka popularna, a nie premium. Co ważniejsze, Škoda dorzuciła na środku trzecie pokrętło, którego funkcje można wybrać (maksymalnie sześć zmienianych wciśnięciem) — np. można nim ustawiać głośność czy wybierać tryb jazdy.
Ważną nowością jest przeniesienie wybieraka kierunku jazdy z tunelu środkowego na kierownicę (jak to miejsce w elektrycznych Volkswagenach czy Škodzie Enyaq). Zmiana ta ma bardzo praktyczną podstawę — dzięki temu na środku jest więcej miejsca na schowki, uchwyty czy wentylowaną półkę z aż dwoma bezprzewodowymi ładowarkami telefonów.
Škoda nie byłaby sobą, gdyby nie miała sporej liczby pomysłowych rozwiązań z serii Simply Clever. Mamy więc klasyki jak parasolkę w drzwiach, przyczepiane rzepami listwy pomagające utrzymać porządek w bagażniku czy skrobaczkę do szyb przy wlewie paliwa. Jest też kilka nowszych dodatków, jak umieszczony na tunelu środkowy element do czyszczenia ekranu dotykowego, wysuwające się ochraniacze krawędzi drzwi czy zaczepiana na tunelu środkowym z tyłu półeczka.
Coś dla każdego
Škoda Kodiaq łączy też różne światy, jeśli chodzi o napędy. Do wyboru jest pięć opcji — dwa diesle, dwa benzyniaki i hybryda plug-in nowej generacji. Czesi nie rezygnują z 2-litrowego TDI, który dostępny jest w wersjach o mocy 150 KM (360 Nm) lub 193 KM (400 Nm). Benzynowe opcje to miękka hybryda z silnikiem 1.5 TSI o mocy 150 KM (250 Nm) lub 2.0 TSI bez elektrycznego wspomagania, które oferuje 204 KM (320 Nm). Plug-in opiera się o silnik 1.5 TSI i również generuje 204 KM (350 Nm). Wszystkie wersje napędowe łączone z automatyczną skrzynią DSG.
Można się spodziewać, że sporą popularnością będą się cieszyć dwie mocniejsze klasyczne odmiany, gdyż tylko one mają napęd na cztery koła, a taki stanowił 60 proc. sprzedaży pierwszej generacji Kodiaqa.
Ja do jazd testowych wybrałem trzy wersje. Na start był to mocniejszy diesel. Można powiedzieć, klasyka gatunku. Trasa prowadziła w znacznej części drogami ekspresowymi, co przełożyło się na zużycie 5,6 l/100 km. Słabsza benzyna okazała się tylko nieco bardziej paliwożerna i wystarczyło jej 5,9 l/100 km. A jak na tym tle wypada hybryda plug-in?
Zacznijmy od tego, że jest to druga generacja takiego napędu od Volkswagena. Oznacza to zdecydowanie większy akumulator trakcyjny o pojemności 25,7 kW (choć użyteczne jest nieco poniżej 20 kW). Škoda obiecuje, że Kodiaq przejedzie na prądzie ponad 100 km. Na trasie testowe byłoby to nieco mniej, gdyż średnie zużycie prądu wyniosło 21 kW/ 100 km, co i tak jest dobrym wynikiem. Zatem w mieście, w warunkach bardziej optymalnych dla napędu elektrycznego, obiecywany zasięg jest możliwy.
A co jeśli skończy się prąd? W tej sytuacji mamy do czynienia z dolegliwością wielu plug-inów. Spalanie przy "wyzerowanej" baterii wyniosło 7,3 l/100 km. Pokazuje to, że ta opcja jest tylko dla osób, które faktycznie będą jeździły niemal jedynie na prądzie, a silnik spalinowy będzie się uruchamiał tylko na okazjonalnie pokonywanych trasach. Zatem jest naprawdę dobrze, do momentu, gdy niepotrzebne jest zasilanie benzyną.
Niezależnie od wersji Škoda Kodiaq bardzo dobrze się prowadzi. Nawet w przypadku plug-ina większa masa nie jest problemem. Układ kierowniczy skutecznie wykonuje wszystkie polecenia i można czuć się zaskoczonym, że ma się do czynienia ze sporym SUV-em popularnej marki.
Klasyczna Škoda
Tak, wiem, ż Škoda już dawno przestała być marką budżetową. Natomiast cały czas jest tą, która nawet najnowocześniejsze dodatki ubiera w konserwatywne, acz często stylowe ciuchy. Dodatkowo całość okrasza wzorową praktycznością. I tak jest w tym przypadku. Gama silnikowa oznacza, że każdy znajdzie coś dla siebie, a po pewnych problemach Grupy Volkswagena z ergonomią nowa Škoda Kodiaq pokazuje, że w koncernie nie zapomniano, jak robić wzorowe pod tym względem wnętrza.