Nowy Mercedes CLA: baby-benz jeszcze nigdy nie był tak dobry
Coupe. Coupe. Coupe. Podczas konferencji prasowej designer z Mercedesa cały czas powtarzał to słowo w różnych kontekstach – wszystko po to, byśmy na pewno zapamiętali, że nowe CLA naprawdę jest autem typu coupe. Nie jest.
Mercedes CLA - pierwsza jazda, opinia
Jest za to kolejną generacją samochodu dla ludzi którzy a) wchodzą w świat posiadania Mercedesa b) mogą zapłacić nieco więcej za auto, które prezentuje się nieco inaczej, agresywniej. W niemieckiej gamie jest przecież jeszcze Klasa A w wersji hatchback, jak i sedan. CLA z kolei jest niższe i ma nawiązywać do znacznie większego CLS-a.
Zobacz także
Choć to i tak niezbyt trafne określenie. Nowe CLA, przynajmniej z zewnątrz, tak naprawdę jest małym CLS-em. Gdy z prezentacji stylistów Mercedesa usunąłem bajki o coupe, dowiedziałem się wielu interesujących faktów. Linia drzwi nie wymaga już mocnego podkreślenia na dole, co pozwoliło zmniejszyć liczbę przetłoczeń. Znaczek na grillu pochylony jest o 5 stopni, by "naciągnąć" na siebie maskę i imitować agresywnego rekina. W końcu, patrząc od przodu, okaże się, że od wysokości lusterek auto robi się zdecydowanie szersze, przez co w połączeniu z czerwonym lakierem przypomina butelkę Coca-Coli.
Ten wygląd do mnie przemawia, a różnica pomiędzy otwierającym gamę autem a wysoko plasowaną limuzyną jest jeszcze mniejszy. Dzięki temu młodsi (od standardowej klienteli Mercedesa) kierowcy jeszcze szybciej przekonają się do tego modelu.
MBUX ma sens
Zwłaszcza, gdy znajdą się w środku. Wnętrze Klasy A, pokazane jeszcze w zeszłym roku na salonie w Genewie, nie zrobiło na mnie szczególnie szokującego wrażenia. Teraz przy każdym kontakcie zauważam jego zalety. Tak, dalej opiera się na dwóch ekranach, ale teraz nie przypominają już one tanich tabletów z dyskontu, mają większy kontrast i zmienione proporcje.
Minimalistyczne podejście prezentuje się naprawdę ładnie, o ile nie zestawimy ze sobą czarnego plastiku piano black i jasnego wnętrza, przez co różnica w jakości materiałów staje się bardzo widoczna. Podobny problem z tanimi plastikami Mercedes miał przy prezentacji Klasy E, dopiero później, po wprowadzeniu na rynek wersji Coupe (prawdziwego coupe), tanie wykończenie zastąpione zostało ładną imitacją drewna. Czekam na podobny krok w przypadku nowego CLA.
Jeśli auto ma trafić do młodych, musi mieć więcej elektroniki i – nie wierzę, że to piszę – ta w Mercedesie naprawdę ma sens. Gdy na rynku pojawiła się Klasa A, jej asystent głosowy pozostawiał wiele do życzenia. Przedstawiciele Mercedesa uspokajali – będzie się on uczył z dnia na dzień. Dla mnie ta odpowiedź była ucięciem tematu i niezbyt dawałem jej wiary. No ale cóż.
Tymczasem to działa – mówisz "Hej Mercedes, chce posłuchać Jamiroquai", a Jay Kay po sekundzie wybrzmiewa z głośników. Zmień oświetlenie, prowadź do domu, podkręć klimatyzację – to wszystko działa i nie doprowadza do wściekłości, jak rozwiązania konkurencji. Dodatkowo, przy działającym podążaniu do celu, na wyświetlaczu pojawia się obraz z kamery z nałożoną strzałką wskazującą ulicę, w którą mamy skręcić. Ten system – rozszerzona rzeczywistość – nie jest idealny, ale jeśli Mercedes zaczyna od takiego wysokiego poziomu, nie mogę się doczekać co Stuttgart pokaże konkurencji już niedługo.
Nie mogę oczywiście tylko wychwalać auta – dotykowe panele obok kilkunastu przycisków na kierownicy odrywają od prowadzenia lepiej niż przeglądanie "fejsa", a miejsce z tyłu pozostaje raczej sprawną umowną. Mam 180 cm wzrostu, a głowa zmieściła mi się na styk. O ile nie brakuje miejsca na kolana, tak siedziska są krótkie i przy dłuższej podróży pozycja zaczyna irytować. Na plus można zaliczyć szerokość kabiny, uzyskanej dzięki zwiększeniu rozstawu kół. A ten parametr wpływa też na prowadzenie.
To nie jest "zwykła" Klasa A
Mercedes z wielką uwagą podchodził do opinii dziennikarzy w sprawie prowadzenia auta. Tak jakby inżynierowie za bardzo namieszali w ustawieniach i czekali na naszą reakcję. Tymczasem nowy CLA w trybie komfortowym nie jest specjalnie angażujący (i taki powinien pozostać), a w ostrych zakrętach przechyla się, dalej całkiem sprawnie komunikując co zamierza zrobić. W trybie sportowym zawieszenie utwardza się, opór na kierownicy sztucznie wzrasta, a możliwości auta dają nadzieję na całkiem przyjemnie spędzony czas w zakrętach. Z tyłu zamontowano przecież układ wielowahaczowy. Czuć jednak, że nie jest to dynamika, którą zapowiadają pociągające linie nadwozia. Prawdziwe oblicze tej konstrukcji zobaczymy w przypadku wersji AMG - A35, A45 czy nawet A45S.
Miałem okazję przejechać się najmocniejszą aktualnie wersją CLA, czyli modelem ukrywającym się pod oznaczeniem CLA 250 4MATIC. To dwulitrowa jednostka o mocy 224 KM, mająca 350 Nm i rozpędzająca auto do setki w 6,3 s. Łączona jest tylko z siedmiobiegową przekładnią automatyczną. Trzeba jej też przyznać, że przy wchodzeniu na wyższe obroty wydaje z siebie dźwięki tak nudne, że aż trudno uwierzyć w jej możliwości.
Alternatywą, przynajmniej benzynową, jest silnik 1,3 o mocy 136 lub 163 KM, który można połączyć z "manualem". Wyższe moce zapewni wspomniana wcześniej dwulitrowa jednostka M260 o mocy 190 KM, która jest w stanie przekazywać moc na wszystkie cztery koła.
Są też diesle, a jakże. W dobie walki o obniżenie emisji dwutlenku węgla – oraz wyłożeniu grubego budżetu na nową rodzinę silników - Mercedes nie mógł zignorować tego napędu. Jednostka generuje 150 i 190 KM. Filtry, które zamontowano, pozwolą spełnić standardy czystości obowiązujące od 2020 roku. Bazowe wydanie wysokoprężne to znana już jednostka o pojemności 1,5 i mocy 116 KM – znajdziemy ją również w samochodach Renault.
Nowy Mercedes CLA - ceny
Mercedes CLA kosztuje od 125 300 zł (CLA 180, 136 KM). Diesle zaczynają się od kwoty 141 100 zł. Zdecydować się możemy na linię AMG (od 11 613 zł) z 18-calowymi felgami, zmienionymi zderzakami, sportowymi fotelami czy nawet sportowym wydechem w mocniejszych wersjach. Linia AMG ma też obniżone (choć dalej komfortowe) zawieszenie i przekładnię kierowniczą o zmiennym przełożeniu. Dostawy pierwszych egzemplarzy rozpoczną się w maju.