Nowy Seat Leon zyskuje przy bliskim kontakcie. Zaskakuje detalami i wyposażeniem
Seat Leon od zawsze był ładniejszym, lecz uboższym odpowiednikiem Golfa. Był, bo w najnowszej, czwartej już generacji różnice nie są aż tak znaczące. Hiszpański kompakt dojrzał i doczekał się bogatszego wyposażenia. Zadbano też o detale, będące najlepszym dowodem na to, że Volkswagen przestał traktować Seata po macoszemu.
Wnioskując po reakcjach publiczności zebranej na oficjalnej premierze oraz późniejszych, medialnych komentarzach, czwarta generacja Leona nie została przyjęta tak ciepło, jak trzecia. Nie jestem zdziwiony, gdyż sam muszę jeszcze przyzwyczaić się do prezencji kompaktowego Seata. Nie dlatego, że jest to brzydkie auto, lecz właśnie z uwagi na charakternego poprzednika, który mimo upływu lat nadal wygląda świetnie i przynajmniej w kwestii stylistyki wyróżnia się na tle konkurencji.
Dojrzałość nie tylko stylistyczna
Nowy Leon natomiast stał się bardziej generyczny. Zarówno nadwozie hatchbacka, jak i kombi składa się z elementów, które już gdzieś widzieliśmy. Komentarze mówiące o tym, że czwarta odsłona Leona straciła dotychczasowy pazur, nie są więc bezpodstawne.
Stylistyka jest jednak tylko kwestią gustu, a obiektywne zalety, których temu modelowi nie brakuje, powinni docenić wszyscy. Bardziej zachowawczy design idzie tu bowiem w parze z dojrzałym i znacznie lepiej wykonanym wnętrzem, wyposażeniem niedostępnym dotychczas w tym modelu, czy rozwiązaniami pozwalającymi poczuć się wyjątkowo.
Wątpliwości, które można mieć, patrząc na nadwozie nowego Leona, mijają po zajęciu miejsca za kierownicą. Kabina, która była zdecydowanie najsłabszym punktem poprzednika, nareszcie została wykonana z należytą starannością. Materiały nie prezentują może poziomu nowego Golfa - większość plastików jest twarda - ale wyglądają dobrze i sprawiają solidne wrażenie. To samo można powiedzieć o wygodnych, dobrze wyprofilowanych fotelach, choć te akurat były w porządku już w dotychczasowej generacji.
Sam kokpit - co nie powinno dziwić - mocno przypomina ten znany już z Golfa ósmej generacji. Znajdziemy tu dokładnie ten sam zestaw cyfrowych zegarów oraz centrum dowodzenia w postaci dotykowego wyświetlacza umieszczonego centralnie - w zależności od wersji, o przekątnej 8,25 lub 10,25 cala. Większy w standardzie zaoferuje także trójwymiarową nawigację, możliwość sterowania głosem i gestami oraz oczywiście Android Auto (za pośrednictwem kabla) oraz Apple CarPlay (bezprzewodowo).
Leon przestał być ubogim krewnym
Multimedia w najwyższej specyfikacji charakteryzują się też stałym dostępem do sieci oraz współpracą z aplikacją Seat Connect na smartfony, dzięki której możemy zdalnie weryfikować status naszego pojazdu lub sterować zamkami czy oświetleniem. Hiszpanie chwalą się, że to ich pierwsze auto zapewniające tak rozwinięte możliwości komunikacji. Pod względem multimediów Seat nareszcie nie odstaje od Volkswagena. Szkoda tylko, że wzorem Golfa i Octavii nie zdecydowano się na wyświetlacz head-up, który wyświetla treści na przedniej szybie przed oczami kierowcy.
W zamian możemy liczyć jednak na klasyczne przyciski i pokrętła w kierownicy, co z pewnością zostanie docenione przez tradycjonalistów. I choć liczba przełączników została zredukowana do minimum, a sterowanie większością funkcji odbywa się za pośrednictwem dotykowego ekranu, kabina Leona jest bardziej analogowa niż w Golfie, co może być zaletą. Ci, którzy nie przepadają za błyszczącymi kokpitami, docenią także brak fortepianowej czerni, tak wszechobecnej w wielu modelach Audi i Volkswagena.
Dojrzałość wnętrza Seata przejawia się jednak nie tylko w nowoczesnych multimediach i wyższej jakości wykończenia, lecz przede wszystkim w detalach takich jak chociażby mocowania ISOFIX na przednim fotelu pasażera, system ostrzegania o obiektach w martwym polu wykorzystujący dynamiczne, ambientowe oświetlenie kabiny, czy projektory LED, które po otwarciu drzwi pojazdu witają nas po hiszpańsku napisem "Hola!".
Te z pozoru zbyteczne gadżety są dowodem na to, że Seat nie oszczędzał na dodatkach i stanowią ciekawe uzupełnienie dla bogatego wyposażenia. Na pokładzie nowego kompaktu mogą gościć takie "luksusy" jak 3-strefowa klimatyzacja, podgrzewane i elektrycznie regulowane fotele, adaptacyjny tempomat, adaptacyjne zawieszenie DCC czy system zapobiegający otwarciu drzwi przed nadjeżdżającym pojazdem.
Czekamy na pierwsze jazdy
Nietrudno oprzeć się wrażeniu, że nowy Leon przestał być czymś na wzór atrakcyjnej, lecz bardziej budżetowej wersji Golfa, a stał się bardziej pełnoprawnym rywalem kompaktu z Wolfsburga i choć stylistyka czwartej generacji nie jest już tak emocjonująca, jak w przypadku poprzednika, kompakt Seata wygląda atrakcyjniej niż jego czeskie i niemieckie rodzeństwo. Wszystko to w połączeniu z nareszcie poprawionym wnętrzem, bogatą gamą silników obejmujących także odmiany zasilane gazem CNG, miękką hybrydę oraz hybrydę plug-in, może stanowić bardzo ciekawą ofertę.
O tym jak jeździ nowy Leon, będziemy mieli okazję przekonać się już w marcu. Wtedy też powinniśmy poznać pierwsze informacje dotyczące cen, od których w dużej mierze zależy sukces modelu. Zapewne będzie drożej niż dotychczas, lecz to zrozumiałe, jeśli weźmiemy pod uwagę różnice w wyposażeniu, odczuwalnie lepszą jakość i nieco większe wymiary. O technicznej stronie nowego Leona więcej przeczytacie w artykule Filipa dostępnym tutaj.