Honda Civic urosła i chce być bardziej premium. 11. generacja debiutuje w USA
Oto jest, 11. generacja Hondy Civic w całej okazałości. Na razie tylko z nadwoziem sedan - większym, bardziej eleganckim i zdecydowanie ugrzecznionym w stosunku do poprzednika. Sporo zmieniło się też w kabinie.
29.04.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:37
Decyzja o uczynieniu Civika większym niż dotychczas wydaje się zrozumiała, gdyż na niektórych rynkach jest to największy model marki niebędący SUV-em. Jest tak na przykład w Europie, gdzie od dawna nie dostaniecie już Accorda.
Wyrośnięty kompakt, szczególnie w wersji sedan, dla wielu klientów może okazać się niezłą propozycją, gdyż wymiary są naprawdę zachęcające. 4,67 metra długości i 273 cm rozstawu osi to wartości, których nie powstydziliby się niektórzy reprezentanci segmentu D. Już poprzednik był zaskakująco przestronny, a w nowej odsłonie może być tylko lepiej.
Sama karoseria jest też o 14 proc. sztywniejsza. W kwestii wyglądu widać, że styliści starali się przypodobać wszystkim, co sprawia, że linie nie budzą większych emocji. No, może poza bokiem nadwozia z długą maską i dynamicznie opadającym tyłem. Sam front wydaje się jednak dość nudny. Może planowany hatchback, który pojawi się w ofercie później, będzie bardziej emocjonujący.
Narzekać nie można za to na wnętrze. Choć auto bazuje na platformie poprzednika (nieco zmodyfikowanej), kabina jest zupełnie nowa. Kokpit, który idealnie balansuje na granicy nowoczesności i elegancji, zgodnie z panującą modą wyróżnia się wystającym ekranem multimediów. Wyświetlacz w zależności od wersji ma 7 lub 9 cali przekątnej. Są też 10,2-calowe, cyfrowe zegary.
Na uwagę zasługuje ciekawy zabieg przedzielenia kokpitu na 2 części czymś w rodzaju perforowanej listwy. Za nią ukryto nawiewy regulowane małymi pokrętłami. Co ważne, Honda nie odeszła od klasycznych przycisków - zarówno klimatyzację, jak i inne elementy wyposażenia będziemy obsługiwać "po staremu."
Zastosowane materiały oraz ciekawe dodatki mają sprawić, że klienci poczują się bardziej premium. Skóra czy aluminium zagoszczą w bogatszych wersjach. Podobnie jak 12-głośnikowy system audio Bose. Będzie też adaptacyjny tempomat, łączność Wi-Fi czy zestaw kamer monitorujących sytuację wokół pojazdu. Tyle w USA - na Europę musimy jeszcze poczekać.
Podobnie jest z gamą silników. Na razie znamy tylko tę amerykańską z dwoma benzyniakami do wyboru: wolnossącym 2.0 160 KM lub doładowanym 1.5 182 KM. U nas zapewne pojawi się ten drugi, choć na razie trudno stwierdzić w jakim wydaniu. Biorąc pod uwagę wcześniejsze zapowiedzi Hondy, hybrydy, także te miękkie, nie powinny dziwić.
Sprzedaż 11. generacji w USA ruszy już latem 2021 roku. Niestety na razie nie wiadomo kiedy nowa odsłona pojawi się u nas. Wciąż czekamy też na hatchbacka, który w Europie cieszył się znacznie większym wzięciem niż brat.