Duży błąd przy mrozach. Możesz nawet zniszczyć auto
W wielu regionach Polski temperatury spadły poniżej zera, co z pewnością skłoni wielu kierowców do wizyty u wulkanizatora. Opony to podstawa, lecz nie można zapominać także o innych kwestiach, takich jak np. płyn do spryskiwaczy. Zły może doprowadzić do uszkodzeń.
18.11.2022 | aktual.: 15.11.2024 09:02
Płyn do spryskiwaczy, który nie zamarza w ujemnych temperaturach, jest jednym z kluczowych punktów przygotowania auta do zimy. Niestety wielu kierowców zapomina o tej błahostce narażając się na niebezpieczeństwo, a w najlepszym przypadku spory dyskomfort. Potwierdzi to każdy, kto w ciemną zimową noc podróżował z brudną szybą.
Zobacz także
By uniknąć przykrych niespodzianek wynikających z zamarznięcia letniego płynu, warto zawczasu wymienić go na zimowy. Tym bardziej, że nie jest to przecież przesadnie trudna czynność.
Nad zimowym płynem warto pomyśleć już przy okazji pierwszych przymrozków, bo gdy temperatury spadną bardziej, może być za późno. Wówczas nie pozostaje nic innego jak postój w ciepłym miejscu, zużycie pozostałego płynu, a następnie zastąpienie go zimowym odpowiednikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto pamiętać, że zamarznięcie płynu jest niebezpieczne nie tylko dla kierowcy (słaba widoczność), ale i naszego pojazdu. W skrajnych przypadkach może dojść nawet do pęknięcia zbiornika lub uszkodzenia przewodów.
Wszystkich tych problemów można uniknąć wydając kilkanaście złotych na bańkę zimowego płynu. Drugą warto wozić w bagażniku na wypadek potrzeby szybkiej dolewki, gdyż zimą zazwyczaj zużywamy znacznie więcej płynu niż latem.