Nie tylko kłódka. Wyłudzacze chcą też okupu za skradzione tablice rejestracyjne
Niedawno głośno było o metodzie wyłudzania pieniędzy "na kłódkę". Teraz słyszymy o kolejnym sposobie, który jest bardziej problematyczny dla właściciela auta. Z samochodu znikają bowiem tablice rejestracyjne.
04.02.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:57
O problemie poinformował serwis Niebezpiecznik.pl, do którego odezwał się jeden z czytelników. Opowiedział on o sytuacji, która kilkukrotnie spotkała go na Ukrainie. Jak czytamy, podobne zdarzenia mają miejsce też w Polsce przy wschodniej granicy, chociażby w Tarnobrzegu.
Sposób działania wyłudzaczy jest prosty. Kradną z samochodu tablice rejestracyjne i zostawiają kartkę z numerem telefonu.
Za zwrot "blach" żądają okupu zazwyczaj w wysokości od 50 do 200 dolarów (ok. 190 zł do ok. 750 zł). Problem w tym, że podobno nie zawsze wracają one do właścicieli. Czasem jednak okazuje się, że złodzieje ukryli je gdzieś w okolicy miejsca, gdzie stoi samochód.
Sprawa jest bardzo problematyczna, jeżeli dojdzie do niej na Ukrainie. Bez tablic rejestracyjnych nie da się bowiem wrócić do kraju. Najrozsądniejszym wyjściem jest udanie się na policję i zgłoszenie kradzieży. Tam funkcjonariusze wydadzą zaświadczenie, które umożliwi przejazd przez granicę.
Trzeba pamiętać, że za poruszanie się samochodem bez tablic grozi mandat w wysokości 500 zł, choć policjant może także zdecydować się na zatrzymanie dowodu rejestracyjnego. Dlatego nawet jeśli kradzież miała miejsce w Polsce, czym prędzej powinniśmy podjąć odpowiednie kroki.
Wyjścia są dwa. Można zamówić wtórniki lub zupełnie nowe tablice rejestracyjne. Pierwsze rozwiązania jest mniej problematyczne – nie wiąże się z wymianą dowodu rejestracyjnego ani naklejki na szybie.
Ryzykujemy jednak, że ktoś wykorzysta skradzione tablice rejestracyjne i np. zatankuje swój samochód bez płacenia. Nowe numery rejestracyjne wymagają co prawda więcej zachodu, ale dostaje się je od ręki i gwarantują spokój.