Milicyjne i wojskowe pojazdy z czasów stanu wojennego
Jednym z ponurych symboli ogłoszonego 13 grudnia 1981 r. stanu wojennego w Polsce były pojazdy milicji i wojska. Przyjrzyjmy się niektórym z nich.
13.12.2013 | aktual.: 08.10.2022 09:53
W dniu wprowadzenia stanu wojennego w działaniach na terenie kraju wzięło udział (według różnych źródeł) 70 000-80 000 żołnierzy i 30 000 funkcjonariuszy MSW, którzy korzystali z 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9000 samochodów.
Wojciech Jaruzelski Stan wojenny 1981-1983.wmv
Polski Fiat 125 p i FSO Polonez
Podstawowym samochodem milicji na początku lat 80. był Polski Fiat 125p. W skład wyposażenia radiowozów wchodziły m.in. radiostacja, szyba z pleksiglasu oddzielające fotele przednie od tylnych czy linki w rzędzie tylnym do zaczepiania kajdanek. MO miała do dyspozycji głównie sedany, ale korzystała także z odmian kombi. W autach montowano zarówno silniki 1,3, jak i 1,5 l.
W milicji służyły także Polonezy, z których w dużej mierze korzystała drogówka. Do napędu radiowozów służyły np. jednostki 2,0 Fiata z dwoma wałkami rozrządu w głowicy. Były one sprzęgane z 5-biegową skrzynią manualną. Samochody mogły rozwijać prędkości zbliżone do 200 km/h.
Nysa
Milicyjna Nysa 522 doczekała się niezbyt chlubnego przydomka "suka" (ponieważ "rodziła psy", czyli funkcjonariuszy). Od modeli normalnych pojazdy służb mundurowych różniły się przesuwanymi drzwiami tylnymi po obu stronach karoserii, które ułatwiały szybkie wsiadanie i wysiadanie, a także tym, że miały na dachu właz. Szyby i reflektory często były zasłaniane siatkami chroniącymi np. przed kamieniami.
Nysa miała kilka wersji. Odmiana KW, czyli konwojowo-wypadowa, miała wydzielony przedział dla osób zatrzymanych bez okien po bokach. Szyby w drzwiach tylnych były zabezpieczone siatką.
Z Nys OW (wersja operacyjno-wypadowa) korzystały głównie Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej, czyli ZOMO. Auta te mogły przewozić równocześnie 9 osób. Miały dodatkowe szyby tylne, dzielone tylne drzwi, a we wnętrzu ławki ustawione w poprzek części bagażowej.
Nysy o oznaczeniu RSD służyły jako ruchome stanowiska dowodzenia. W kabinie montowany był stolik. W skład wyposażenia wchodziły dwie radiostacje i ogrzewanie postojowe.
GAZ-69 M i UAZ 469 B
Podstawowymi modelami terenowymi MO były GAZ-69 M oraz nowszy UAZ 469 B. Oba pojazdy pierwotnie zostały stworzone na potrzeby wojska.
Do napędu modelu GAZ służył dolnozaworowy, benzynowy silnik 2,1 o oznaczeniu M-20 rozwijający 55 KM. UAZ miał pod maską benzynową jednostkę górnozaworową 2,4 o mocy 70 KM.
Samochody te były wykorzystywane do działań rozpraszających, stąd na wyposażeniu znajdowały się wyrzutnie granatów łzawiących, megafony czy reflektory olśniewające.
Star
Tak samo, jak Nysa, także Star został dodatkowo ochrzczony "na cześć" Milicji Obywatelskiej. Modele 200 i 244 w odmianie wypadowo-taktycznej (WT) były zwane "budami" lub "dyskotekami".
Mogły one transportować w przedziale pasażerskim 18. funkcjonariuszy. W kabinie były uchwyty na tarcze, hełmy i broń. Przewożono także zasobniki na pałki i gaz łzawiący. Star 200 był wersją szosową, zaś 244 terenową, z napędem 4x4.
Hydromil
Do rozpędzania zgromadzeń w czasie stanu wojennego często używano armatek wodnych. Na wyposażeniu służb były m.in. wozy marek Tatra i Steyer. Najpopularniejsze były jednak konstrukcje polskie.
Hydromil I opierał się na Starze 29. Pojazd mógł mieć jedną polewaczkę (na dachu) lub też trzy, dachową i dwie dodatkowe pod zderzakiem. Pojemność zbiornika na wodę wynosiła 4100l.
Hydromil Milicja (Jelcz P420) PRL
Nowszy Hydromil II bazował na Jelczu P-420. Wóz był wyposażony w sterowane z wnętrza dwie dysze dachowe i dwie pod zderzakiem przednim. Armatki mogły pracować w trybie zaporowym, rozpraszającym lub uderzeniowym. Hydromil II był w stanie przewozić do 9800 l wody. Kabina była opancerzona.
Część Hydromili po wycofaniu ze służby milicyjnej trafiło do Straży Pożarnej.
SKOT i BRDM-2
Powszechnym widokiem na ulicach podczas stanu wojennego były transportery opancerzone. Modele SKOT i BRDM-2 były wykorzystywane m.in. do blokad drogowych.
SKOT to skrót od Średni Kołowy Opancerzony Transporter. Został on opracowany pod koniec lat 50. w Czechsłowacji, gdzie był znany jako Střední Kolový Obrněný Transportér lub OT-64. Na terenie Polski był produkowany w Fabryce Samochodów Ciężarowych w Lublinie. Przewoził on do 12. osób, z czego 2. z obsługi. Do napędu służył 180-konny silnik Diesla marki Tatra.
BRDM-2 to z kolei opancerzony pojazd rozpoznawczo-patrolowy stworzony w latach 60. przez Gorkowską Fabrykę Samochodów GAZ. Wóz z napędem 4x4 miał 140 KM. Załoga była 4-osobowa.
T-55 i T-72
W relacjach świadków stanu wojennego często powtarzają się wspomnienia o tym, że pierwszą oznaką powagi sytuacji było pojawienie się w miastach czołgów.
Wojsko używało m.in. T-55, modelu, który w Polsce był wytwarzany w latach 1964-1981. W sumie w Zakładach Mechanicznych Bumar-Łabędy zbudowano 5000 sztuk tego czołgu, z czego spora część trafiła na eksport. W Polskiej armii służył do 2002 r. T-55 miał wysokoprężny, 12-cylindrowy silnik o mocy 580 KM. Wyposażony był w armatę kalibru 100 mm, 2 karabiny maszynowe SGMT kalibru 7,62 mm i wielkokalibrowy karabin maszynowy DSzK kalibru 12,7 mm.
czołg.avi
Następca T-55, czyli T-72, wszedł do służby w Polsce w 1978 r. i do dziś jest na wyposażeniu naszych sił zbrojnych. Czołg napędzany 12-cylindrowym dieslem rozwijającym 780 KM. W porównaniu do T-55 pojazd ma większą armatę, o kalibrze 125 mm.