Lepsze stare auto niż nowszy trup. Modele z lat 90., które można i warto kupić
Zastanawiasz się nad tanim samochodem? Pomyśl o czymś starszym, zamiast z uporem szukać młodszego rocznika, ale w kiepskim stanie. To trudna decyzja, ale warto, choć modele z lat 90. nie są dla każdego.
01.08.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:41
Osoby szukające taniego samochodu, tj. do 5 lub do 10 tys. zł, bardzo często mierzą zbyt wysoko. W Polsce jest to typowe – rocznik to sprawa kluczowa, kupić najmłodsze auto za wszelką cenę. Owszem, w samochodach do 10 lat wiek ma spore znaczenie, ale jeśli szukacie po prostu tanich czterech kółek, rocznik bywa zgubny.
Próbując na siłę kupić samochód stosunkowo młody, napotykamy pułapki i wpędzamy się w koszty. Żerują na tym handlarze, który wynajdują za granicą w miarę młode, ale tanie samochody, nierzadko z licznymi wadami, wyeksploatowane, z cofniętymi licznikami, które Polak i tak chętniej kupi niż coś starszego, w dobrym stanie, nierzadko z polskiego salonu i mającego w swojej historii jednego lub dwóch właścicieli.
Artykuł ten nie ma na celu zachęcać do zakupu starych gratów, lecz zwrócić uwagę na to, że nierzadko łatwiej kupić 25-letnie auto w dobrym stanie niż o 10-15 lat młodsze. Nowszy model może być większym "trupem", niż starszy, ale z niższym przebiegiem. Jednocześnie przestrzegam przez zakupem samochodu z lat 90., bo moim zdaniem nie jest to propozycja dla każdego.
Dla kogo auto z lat 90. jest odpowiednie?
Zakładając, że szukamy samochodu w tej samej cenie, w której moglibyśmy kupić młodszy, to model projektowany w latach 90. jest przede wszystkim dla osoby, która szuka czegoś niewyeksploatowanego. Bez problemu można znaleźć - nierzadko krajowe - egzemplarze z przebiegiem nieprzekraczającym 200, a nawet 100 tys. km i w stanie, który na to wskazuje. W przeciwieństwie do młodszych zagranicznych aut, w których przebieg 200 tys. km może równie dobrze oznaczać faktyczny na poziomie 400 tys. km.
Stare auto jest bardzo "wdzięczne", jeśli trafi do kierowcy, który ma choć przeciętne pojęcie o mechanice. Wiele rzeczy, które w samochodach produkowanych po roku 2000 wymagają ingerencji mechanika, a nawet podłączania do komputera, w aucie z lat 90. można zrobić samodzielnie (np. regulacja zaworów, wymiana świec, nawet wymiana napędu rozrządu). Bardzo rzadko takie samochody wyposaża się normalne dziś rozwiązania, które są drogie w naprawach (turbo, koło dwumasowe, systemy oczyszczania spalin).
Dla kogo auto z lat 90. nie jest dobre?
Kluczowa rzecz to bezpieczeństwo. Samochody z lat 90. nierzadko nie mają systemu ABS i poduszek powietrznych. Nie prowadzą się tak pewnie, jak auta po roku 2000. Nie są to więc dobre samochody do jeżdżenia w trudnych warunkach czy na długich trasach, po autostradach.
Inna kwestia to komfort. Nie chodzi tylko o brak klimatyzacji, co jest bardzo częste, ale także brak elektrycznie sterowanych lusterek, resorowanie, wyciszenie, wibracje.
Ostatnia sprawa to usterkowość. O ile nowsze auta często trapią poważne problemy, a drobiazgi są rzadkością, to ze starymi jest na odwrót. Rzadko wadliwe, są bardzo trwałe, ale w czasie podróży może zdarzyć się wszystko. Z racji wieku i prostej konstrukcji drobne usterki są częstsze, ale i łatwiejsze do usunięcia, nawet przez kierowcę czy pierwszego lepszego mechanika.
Co ciekawego oferuje rynek?
Poniżej mój subiektywny wybór modeli, które warto rozważyć przy zakupie taniego samochodu, poprzedzony przeglądem ofert. Pod uwagę brałem tylko te modele, których produkcję zaczęto przed rokiem 2000.
Citroen Saxo (1996-2004)
Francuski maluszek wciąż jest dostępny w całkiem dobrej kondycji, z kilkoma silnikami do wyboru. Cechuje go prosta konstrukcja, wysoka trwałość silników, mała podatność na korozję, niskie zużycie paliwa, dobre właściwości jezdne i wciąż bezproblemowa obsługa (dostęp do części).
Do wad Saxo można zaliczyć niezbyt trwały mechanizm zmiany biegów oraz belkę na drążkach skrętnych, którą trzeba regenerować co ok. 100-150 tys. km. Jeśli chcecie kupić to auto za 2-3 tys. zł, sprawdźcie tylko stan belki tylnego zawieszenia. Jeśli koła się "rozchodzą", to nadaje się do regeneracji (ok. 1,5 tys. zł).
Fiat Seicento (1998-2010)
Choć konstrukcja jest włoska, to mamy tu do czynienia z polskim autem (produkcja w Tychach). Nie jest zbyt odporne na korozję, ale z godnością znosi trudy eksploatacji. Jego największą zaletą są skrajnie niskie koszty napraw. Trwałość mechanizmów jest wysoka. Wybór samochodów wciąż ogromny - sporo aut z roczników młodszych niż 2000.
Do wad można zaliczyć fatalny poziom bezpieczeństwa, zarówno czynnego jak i biernego, a także niski komfort jazdy i mało praktyczne wnętrze. Również silniki, które pomimo niskiej mocy i małej masy auta palą sporo.
Skoda Felicia (1994-2001)
Ze wszystkich tu opisanych aut, to jest najbardziej przestarzałe. W chwili debiutu takie było, co wcale go nie przekreśla. Łatwiej dziś znaleźć ładną Felicię niż Fabię I. Nie brakuje aut z niskim przebiegiem, użytkowanych kilkanaście lat przez jedną osobę. Prawie wszystkie pochodzą z polskiego salonu.
Do zalet należy prosta konstrukcja i niezły stan techniczny. Jeśli boicie się korozji, to lepiej oglądać felicje niż pierwsze fabie. Wadą samochodu jest niska jakość mechaniki i montażu. Nic nie pracuje w tym aucie idealnie, a przestarzały, najpopularniejszy silnik 1,3 l wymaga częstej obsługi. Na pocieszenie i jako ciekawostka, jego remont generalny kosztuje mniej niż wymiana koła dwumasowego w przeciętnym współczesnym kompakcie. Wszystkie części kosztują grosze, a większość napraw wykonacie sami.
Daewoo Lanos (1997-2008)
Auto o dobrej relacji ceny do przestronności i kosztów eksploatacji. Polsko-koreański twór był w swoim czasie hitem, teraz kojarzy się z kitem. W praktyce Lanos – jeśli nie skoroduje – przeżyje niejedno nowocześniejsze auto. Ma trwałą mechanikę i wyjątkowo tanie części.
Niestety wad też jest sporo. Poczynając od niskiej odporności na korozję, fatalnej jakości wykonania, a na kiepskim wyposażeniu wielu egzemplarzy kończąc. Na szczęście obecnie te najgorsze auta trafiają na złom, a nie brakuje też ładnych egzemplarzy z niedużym przebiegiem.
Opel Astra (1991-2002)
Co prawda rynek nie jest zbyt bogaty w Astry pierwszej generacji w ładnej kondycji, ale i takie egzemplarze można znaleźć. Jeśli nie są skorodowane czy podszykowane do sprzedaży, to można brać w ciemno. Samochód bywa usterkowy, ale ogólnie mechanika jest ponadprzeciętnie trwała, a model wygodniejszy niż np. Lanos.
Poza niską odpornością na korozję, Astrę cechują dość toporne silniki, które nie należą ani do dynamicznych, ani ekonomicznych. Jednak w takim aucie nie do końca o to chodzi. Koszty utrzymania są minimalne, a konstrukcja należy do najprostszych z możliwych w tej klasie. To główne zalety samochodu.
Volkswagen Golf (1991-1997)
Choć auta mają zazwyczaj wysokie przebiegi i ceny, to mimo wszystko warto rozważyć zakup Golfa III w ładnym stanie zamiast IV w przeciętnym. Jest prostszy, tańszy w naprawach, a te lepiej utrzymane egzemplarze są naprawdę ładne, a nie tylko na takie wyglądają.
Wad Golf III trochę ma, m.in. dość częste usterki, ale samochód łatwo naprawić byle gdzie. Choć w ofercie było mnóstwo wersji, to obecnie najbezpieczniej kupować proste odmiany benzynowe o niedużej mocy. Sporo samochodów nawet teraz przyjeżdża z Niemiec i jest ryzyko zakupu dobrze wysuszonego egzemplarza po powodzi. Z drugiej strony, jeśli już kupić zalanego Golfa, to lepiej takiego niż nowszego.
Audi 80 (1986-1996)
Łatwiej kupić ładnie utrzymane Audi 80 niż trzy pierwsze generacje nowszego A4. Szczególnie dysponując kwotą ok. 10 tys. zł. Tak, ten samochód może tyle kosztować, a perełek wciąż nie brakuje. Genialnie prosta i trwała konstrukcja sprawia, że nie tylko dobrze trzyma ceny, ale te mogą jeszcze wzrosnąć.
Jeśli choć trochę zależy wam na wyposażeniu, celujcie w możliwie młody rocznik i generację B4. Co prawda od B3 różni się jedynie kosmetyką, ale jest lepiej wykonany i bezpieczniejszy (ABS, poduszka powietrzna, klimatyzacja). Do wad samochodu należy wyłącznie wysoka cena oraz dość duże spalanie oraz trudności z poprawnym zagazowaniem silników benzynowych.