Mandaty dla rowerzystów. Policja ostro wzięła się za karanie
Policjanci coraz częściej przyłapują rowerzystów na przejeżdżaniu wzdłuż przejść dla pieszych. Takich kar jest obecnie o 50 proc. więcej niż przed dwoma laty. Być może rowerzyści coraz śmielej łamią przepisy lub większa ich liczba ich nie zna. Jednocześnie jednak warto byłoby zastanowić się nad zmianą prawa.
20.08.2023 | aktual.: 20.08.2023 15:49
Narastający problem
Temat rowerzystów i ich sposobu na przemieszczanie się budzi wiele skrajnych emocji. Nie brakuje osób twierdzących, że użytkownicy jednośladów nie szanują przepisów, a jednym z ich głównych grzechów w miastach jest przejeżdżanie wzdłuż przejść dla pieszych, czyli korzystanie z nich tak, jakby byli oni pieszymi. Dane pokazują, że takich przypadków jest coraz więcej. Jak wynika z wartości podanych przez sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury Rafała Webera w odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich, liczby lawinowo rosną.
W 2020 r. policjanci przyłapali 11 309 rowerzystów na przejeżdżaniu wzdłuż przejść dla pieszych. W 2021 r. było to 11 340 osób, a w 2022 r. już 17 042. W pierwszym półroczu 2023 r. liczba wystawionych za to wykroczenie mandatów wynosiła 8944, więc prawdopodobnie wynik z 2022 zostanie pobity. Nagłego zwiększenia się tych wartości nie należy wiązać wyłącznie z pandemią koronawirusa. Od początku jej trwania dało się bowiem zauważyć ogromny wzrost zainteresowania rowerem jako środkiem transportu. Do tego stopnia, że w niektórych miesiącach trudno było kupić rower w sklepie. Skąd więc taki wzrost?
Być może w obliczu nowego taryfikatora mandatów kara w wysokości 50-100 zł, jaką przewidziano dla rowerzystów jadących wzdłuż przejść dla pieszych, wydaje się mało dotkliwa. Na robiących to samo kierowców pojazdów mechanicznych czeka mandat w wysokości 1500 zł lub 3000 zł w razie recydywy. Możliwe też, że ostatnio policja z większą uwagą przygląda się poczynaniom rowerzystów na drogach i w efekcie wyłapuje więcej przypadków łamania przepisów. Jest też trzecia możliwość.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rower staje się coraz popularniejszym środkiem transportu – także w mniejszych miastach. Tymczasem w wielu z nich poziom rozwoju infrastruktury dróg dla rowerów jest, delikatnie rzecz ujmując, daleki od doskonałości. Częstą bolączką wyznaczonych dla rowerów szlaków jest to, że nie są to pełnoprawne drogi dla rowerów, a ciągi pieszo-rowerowe, w przebiegu których brakuje przejazdów rowerowych. Zamiast nich są zwykłe przejścia dla pieszych. Prawo nakazuje na nich przeprowadzanie roweru. Jeśli jednak dotarcie do pracy czy do szkoły w pełnej zgodzie z przepisami wymaga, by po drodze kilka razy zsiadać z roweru, pokusa zignorowania przepisów jest naprawdę duża. W końcu czy kierowcy przestrzegaliby przepisu, który nakazywałby na czerwonym świetle opuszczanie auta i jego okrążenie?
Powód, dla którego przepisy przewidują zakaz przejeżdżania na rowerze przejścia dla pieszych, jest oczywisty. Taki zapis miał zapobiec sytuacjom, w których rozpędzony rowerzysta wpada na "zebrę" z prędkością, uniemożliwiającą kierowcom samochodów jakąkolwiek reakcję. Problem polega jednak na tym, że przepisy nie przewidują żadnych odstępstw od karania. Nawet jeśli na przejściu regulowanym sygnalizacją rowerzysta na zielonym świetle wjedzie na przejście wraz idącymi pieszymi i w ich tempie, dalej naraża się na mandat. Mimo że jego zachowanie nie prowadzi do wzrostu zagrożenia dla kogokolwiek.
Do ilu wypadków z udziałem rowerzystów dochodzi na przejściach dla pieszych i na przejazdach rowerowych? Na to pytanie nie ma niestety odpowiedzi. Policyjny raport za 2022 r. podaje na przykład godzinowy rozkład wypadków z udziałem użytkowników rowerów, ale nie wyszczególnia miejsc, w których najczęściej dochodzi do zdarzeń drogowych.
Co mówi prawo?
Przede wszystkim w dziedzinie pierwszeństwa na przejazdach rowerowych nie zaszły zmiany analogiczne do tych na przejściach dla pieszych. Rowerzysta, który zamierza wjechać na przejazd, nie ma pierwszeństwa przed zbliżającymi się pojazdami. Jak mówi art. 27. 1 Prawa o Ruchu Drogowym, "Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, znajdującym się na przejeździe".
Jeśli ktoś chciałby, jadąc na rowerze, oszukać system i skorzystać z przejścia dla pieszych, by mieć bezwzględne pierwszeństwo przed samochodami, też trafiłby kulą w płot. Przepis dotyczy tylko pieszych, a nie rowerzystów. Prawo o Ruchu Drogowym mówi, że osobą pieszą – oczywiście poza poruszającymi się na własnych nogach - jest ten, kto pcha lub ciągnie rower. Co ważne, pieszym jest również "dziecko w wieku do 10 lat kierujące rowerem pod opieką osoby dorosłej". Wynika z tego, że takie dziecko może przejechać przejście dla pieszych, ale tylko pod opieką osoby dorosłej, która rower musi już przeprowadzić.
Przejścia zwykłe i sugerowane
Skoro już jesteśmy przy przejściach, warto wyjaśnić kwestię, która umyka zarówno części rowerzystów, jak i pieszych. Chodzi o przejścia dla pieszych wyznaczone w przebiegu dróg dla rowerów. Owszem na takich drogach pierwszeństwo przed pieszymi mają rowerzyści, ale na przejściach sprawa wygląda już inaczej. Choć wiele zależy od rodzaju "zebry".
Jeśli przejście na drodze rowerowej jest oznaczone znakiem pionowym D-6 (niebieski z wizerunkiem idącego człowieka) oraz poziomym P-10, mamy do czynienia z przejściem dla pieszych. Wszystko odbywa się więc jak na zwykłej drodze. Zbliżający się do przejścia rowerzysta musi zachować szczególną ostrożność i zwolnić, jeśli szybka jazda mogłaby narazić kogoś na niebezpieczeństwo. Rowerzysta ma też obowiązek ustąpić pierwszeństwa pieszym, którzy znajdują się na przejściu lub wchodzą na nie.
Inaczej mają się sprawy, gdy w przebiegu drogi dla rowerów wymalowano "zebrę", czyli znak poziomy P-10, ale nie ma znaku pionowego D-6. Jak informuje Wydział Ruchu Drogowego Komendy Stołecznej Policji, w takim przypadku mamy do czynienia z sugerowanym przejściem dla pieszych. Piesi nie mają w takim miejscu pierwszeństwa. Według definicji zawartej w Prawie o Ruchu Drogowym jest to jedynie "miejsce umożliwiające przekraczanie jezdni, drogi dla rowerów".
Jeśli zaś chodzi o pieszych, ci – wkraczając na przejście usytuowane na drodze dla rowerów – mają takie same obowiązki jak w przypadku przejść na jezdni. Nie wolno im wchodzić bezpośrednio pod nadjeżdżające jednoślady czy bez uzasadnienia zatrzymywać się na przejściu lub zwalniać tempo chodu. Nie mogą też używać na nich telefonów w sposób, który prowadziłby do obniżenia zdolności do obserwowania otoczenia.
Drastyczny wzrost liczby mandatów wystawianych za przejeżdżanie rowerem przez przejścia dla pieszych może świadczyć o postępującej u rowerzystów obojętności na przepisy lub po prostu znacznym przyroście liczby osób regularnie korzystających z rowerów. Dla zarządców dróg jest to jednak z pewnością sygnał do tego, by wyznaczyć przejazdy rowerowe przy przejściach wszędzie tam, gdzie jest to możliwe.
Tomasz Budzik, dziennikarz Autokult.pl