Lamborghini Urus Performante to SUV z piekła rodem. Ma 666 KM i tryb jazdy rajdowej
Producent superaut z Sant'Agata już od pewnego czasu zapowiadał nową odmianę swojego SUV-a. Teraz jest już wszystko jasne: to ostrzejsza wersja, która bardziej niż pogoń za liczbami ceni sobie rajdowe poślizgi po szutrze.
19.08.2022 | aktual.: 13.03.2023 16:06
Lamborghini Urus Performante (2022) – premiera, cena
Urus nigdy nie był w końcu ani autem wolnym, ani subtelnym. Należy natomiast do tych samochodów, które się doskonale sprzedają. Lamborghini niedawno świętowało wyprodukowanie egzemplarza numer 20 000, co stanowi tym większe osiągnięcie, że model ten wszedł na rynek dopiero w 2018 roku. Obecnie odpowiada on już za ponad połowę całkowitej produkcji w Sant'Agata Bolognese.
Naturalne więc, że Włosi starają się wycisnąć z tego sukcesu jeszcze więcej. To znaczy: wykorzystać potencjał, który tkwił w tym podwoziu. Jak przekonałem się już w moim porównaniu Lamborghini Urusa z Porsche Cayenne GT, SUV spod Bolonii rzeczywiście daje doświadczenie nadspodziewanie bliskie jazdy prawdziwym superautem. W nowej wersji Performante będzie ono jeszcze bliższe, a w bonusie dostanie się jeszcze jedną atrakcję.
Podobne oznaczenie w przeszłości trafiło już na Huracána Performante i nowy model powstał wedle podobnej strategii. Brzmi ona mniej więcej tak: trochę więcej mocy, ale nie aż tak dużo, bo lepsze tempo jazdy osiągniemy ambitniejszymi metodami pokroju sprytniejszego zawieszenia. I skrzydła. Dużo skrzydeł.
Wprowadzenie wersji Performante niewątpliwie było doskonałą okazją dla Mitji Borkerta i jego zespołu stylistów Lamborghini do sprawienia, by Urus wyglądał jeszcze bardziej… hmm, okazale. Mnogość wlotów powietrza, kolorów i wstawek z włókna węglowego ma sugerować wszem i wobec, jak bardzo poważnie należy traktować to auto na drodze.
Ale tak już zupełnie serio trzeba przyznać, że za projektem aerodynamicznym tego nadwozia kryje się potężna nauka. Producent skrupulatne wylicza, że jest tu najwięcej elementów z włókna węglowego spośród wszystkich aut w segmencie, a to jakże nieodłączone w wersji Performante skrzydło z tyłu generuje o 38 proc. więcej docisku aerodynamicznego niż spojler z wersji bazowej (całkowita wydajność w tym zakresie wzrosła o 8 proc.).
Jednocześnie projekt przodu obniża opór aerodynamiczny, a dach z włókna węglowego obniża środek ciężkości. Swój udział w uczynieniu Urusa jeszcze bardziej agresywnym z wyglądu ma tytanowy układ wydechowy Akrapovića, dzięki któremu silnik brzmi teraz jeszcze bardziej dziko, oraz obniżone o 20 mm zawieszenie (z równolegle poszerzonym o 16 mm rozstawem kół).
Nowości w kabinie ograniczyły się do zmian w wykończeniu, a nowym motywem przewodnim stał się czarny mat. Pokrywa on wszystkie najprzedniejsze materiały, z których wykonano tę przestrzeń: skórzaną tapicerkę, Alcantarę i aluminium (Włochom udało się je pomalować).
Lamborghini Urus Performante: najszybszy, ale nie na wprost
Zastosowane materiały nadwozia i wnętrza mają również swój udział w obniżeniu wagi auta o 47 kg (do nadal cokolwiek mamuciego wyniku 2153 kg). Moc czterolitrowego V8 TFSI, które znamy już z udanych występów nie tylko w tym modelu, ale i w wielu topowych audi, bentleyach i porsche, została tymczasem podniesiona o jeszcze bardziej symboliczne 16 KM, do – ustawionego tak chyba nie przez przypadek i nie bez poczucia humoru – 666 KM. Maksymalny moment obrotowy sięga równie złowrogo brzmiących 850 Nm.
Z jednej strony takie liczby budzą trwogę w sercu, ale przytomnie trzeba jednak zauważyć, że nie zapewniają tytułu najmocniejszego super-SUV-a świata. Takim mianem niezmiennie może szczycić się Aston Martin DBX707, który z podobnej wielkości V8 od AMG wyciska 707 KM i 900 Nm. Kilka miesięcy temu, podczas pierwszych jazd tym konkurentem z Wielkiej Brytanii, sugerowałem już nadejście takiego modelu od Lamborghini i wtedy szczerze się spodziewałem, że Urus przebije te wartości.
Włosi argumentują, że dla nich czasy tworzenia aut tylko do szpanowania krzykliwymi nadwoziami i samymi liczbami już minęły. Mają dowody przynajmniej na to drugie, jako że Urus Performante przegrywa nieznacznie w zakresie prędkości maksymalnej (310 vs 307 km/h), ale już zrównuje się w kategorii przyspieszenia do 100 km/h (3,3 sekundy). Nowy model z Włoch jest za to lepszy w hamowaniu, jako że z prędkości 100 km/h zatrzyma się na dystansie zaledwie 32,9 metra.
Te wszystkie zmiany złożyły się już na konkretne osiągnięcie w postaci rekordu w kategorii fabrycznych SUV-ów w słynnym wyścigu górskim Pikes Peak International Hillclimb. Jeszcze zamaskowany egzemplarz auta pokonał kilka tygodni temu ten odcinek prowadzący na mierzący 4302 m n.p.m. szczyt w niesamowite 10 min. 32,064 s, czym poprawił dotychczasowy rekord nieodległego technicznie Bentleya Bentaygi o ponad 16 sekund.
To, czym Urus Performante ma się naprawdę wybijać, to radością z jazdy. O to zadbać mają nowe ustawienia zawieszenia i układu kierowniczego (z czterema kołami skrętnymi) oraz nowa mieszanka opon Pirelli P Zero Trofeo R, które do tej pory znaliśmy raczej z występów w rasowych autach torowych niż SUV-ach.
Nowy model Lamborghini ma się wybijać również w takich warunkach po przestawieniu trybu jazdy na Corsa. Jednak co ciekawe na liczącym wiele pozycji przełączniku trybów jazdy teraz pojawiła się pozycja Rally. Po przełączeniu na nią Urus Performante ma zaprezentować zupełnie nowe talenty dynamiczne na odcinkach szutrowych, gdzie będzie i szybki, i pozwoli na długie i kontrolowane poślizgi.
Pytanie tylko, jak po takiej zabawie będą wyglądały nowe, drogocenne obręcze kół o średnicy sięgającej nawet 23 cali. No ale cóż, właściciele takiego auta chyba takimi drobnostkami nie będą się przejmowali. Najpierw muszą w końcu wydać niemałą fortunę na całe auto, które na rynku europejskim będzie startowało od wartości 218 487 euro netto, co stanowi podwyżkę o około 10 proc. wobec standardowej odmiany.