Kupujemy Mercedesa SLS AMG

Kupujemy Mercedesa SLS AMG

Kupujemy Mercedesa SLS AMG
Bartosz Pokrzywiński
08.03.2010 12:16, aktualizacja: 02.10.2022 20:13

Są czasami takie dni jak ten, kiedy to budzisz się rano i wiesz, że musisz poprawić sobie humor. Zdradzę Wam jedno z moich rozwiązań na takie sytuacje, które może służyć również jako sposób na nudę. Trzeba kupić sobie naprawdę fajny zestaw kółek. Dzisiaj Merc SLS AMG.

Są czasami takie dni jak ten, kiedy to budzisz się rano i wiesz, że musisz poprawić sobie humor. Zdradzę Wam jedno z moich rozwiązań na takie sytuacje, które może służyć również jako sposób na nudę. Trzeba kupić sobie naprawdę fajny zestaw kółek. Dzisiaj Merc SLS AMG.

Nie bez powodu padło właśnie na to auto, gdyż jest ono wyjątkowe pod paroma względami. Istnieje bowiem szansa, że pojazd ten, nie stanie się, podobnie jak Ferrari F430 czy Lamborghini Gallardo, obiektem zainteresowania byłych handlarzy narkotyków z Miami, którzy w ciągu kilku minut są w stanie wyrzucić na śmietnik oryginalne felgi i zamontować chromowany komplet rodem z okładki magazynu dla tuningowych ekstremistów.

Poprzez swój szczególny charakter, jako iż jest to tak naprawdę remake jednej z legend motoryzacji, istnieje możliwość, że SLS nie podzieli losu Porsche 911 i nie trafi do garażu możliwie każdej osoby, która dorobiła się na produkcji gwoździ i teraz chce pokazać całemu światu, że stać ją na Porsche, kupując najtańszą możliwą 911tkę. To zupełnie nie ta liga.

SLS AMG ma szansę stać się prawdziwym unikatem, mimo tego, że niemiecki producent zrobił dla tego modelu najzwyklejszy konfigurator, niczym nie różniący się od tego, którym posługują się lekarze kupując nową E-Klasę.

Kupujemy!

Auto na szczęście dostępne jest tylko w jednej wersji silnikowej z potężnym motorem V8 o pojemności 6.3-litra, który tłoczy 571 koni mechanicznych. Nie ma odmian dla eko-zboków, jest czysta moc V8, warta każdej ceny. No właśnie, na start musimy przygotować 810.000 złotych, gdyż tyle kosztuje "goły" SLS.

Pierwszą rzeczą, którą możemy dobrać jest pakiet Carbon AMG. Jako iż Mercedes jest jednym z tych producentów, którzy nie oferują standardowych wersji wyposażeniowych, również SLS oferowany jest głównie z pojedynczymi opcjami wyposażenia, które traktowane jest jako dodatkowe. Więc za jedyny z dostępnych pakietów, który daje nam kilka elementów ozdobnych z włókna węglowego musimy zapłacić 37.892 złote. Wyliczone co do grosza.

Dalej mamy możliwość wyboru koloru i tutaj pojawia się najdziwniejsze pytanie. Czy możliwe jest żeby za lakier AMG srebrny alubeam, który fakt, wygląda świetnie, zupełnie jak wypolerowane aluminium, zapłacić aż 54.260 złotych?! Trudno, bierzemy! Z felgami nie ma większego kłopotu, gdyż standardowe są chyba najbardziej urokliwe, ale przydałaby się większa gama wzorów.

13.565 złotych za skórzaną tapicerkę w kolorze beżowym, tak, wnętrze też musi się ładnie prezentować. Tutaj akurat plus dla Mercedesa, mogło być znacznie drożej. No i dochodzimy do najciekawszej części, a więc pojedynczych opcji. Za "karbonową" obudowę silnika z logo AMG (czyli kawałek tworzywa sztucznego imitującego włókno węglowe?) nasz portfel zubożeje o 21.704 złote, jacy oni są dokładni w tych wyliczeniach.

Chcemy jeszcze pokrowiec na auto za 1519 złotych i tuż poniżej pojawia się coś ciekawego. Zabezpieczenie transportowe - 136 złotych. Czy wyobrażacie sobie minę milionera, który konsekwentnym dążeniem do celu, asertywnością i ciężką pracą nad samym sobą doszedł do majątku, a teraz siedzi w salonie Mercedesa i słyszy od gentlemana w przepoconej ze stresu marynarce, że za dodatkowe 136 złotych firma zabezpieczy jego auto podczas transportu? A co będzie jeżeli tego nie zapłaci? SLS spadnie z lawety?! Idiotyzm! Oferowanie takiej opcji, tak szczególnej i cennej klienteli to jak pobieranie opłat za wejście do toalety w restauracji hotelu Ritz.

Kolejnym popisem Mercedesa jest opcja "Bez apteczki", która na szczęście nie kosztuje nas ani grosza. Czyżby dało się w ten sposób zaoszczędzić na masie pojazdu? Można jeszcze bez pasów i lusterek?

32.013 złotych za system nagłośnienia Bang&Olufsen? Nie. Wolimy dźwięk silnika V8. My decydujemy się jeszcze na ceramiczny układ hamulcowy za 51.547 złotych. Taaak, to już chyba trzeci Golf kupiony za równowartość wyposażenia dodatkowego. Poprosimy jeszcze zawieszenie AMG Performance, kolejne 6511 złotych, a nie wiem w czym jest lepsze od standardowego, i to wszystko z dostawą do Bydgoszczy.

Równiutko 997.087 złotych, kultura nakazuje więc danie kelnerowi napiwku, rzucając tekstem "do miliona proszę". Jak nasz Merc ma się na tle konkurencji? Konkurencji nie ma. Konkurencją jeżdżą piłkarze i gwiazdy TVNu, a my wolimy latać. Gullwing.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)