Lubczański: "Kowalski" nie będzie miał czym jeździć. Podwyżki akcyzy uderzą we wszystkich (opinia)

Plany dotyczące podniesienia podatku akcyzowego na auta używane wywołały niemałe poruszenie opinii publicznej. Rząd chce, by "używek" z zagranicy nie opłacało się rejestrować. W imię elektryfikacji władze uderzą w potężną gałąź gospodarki i robią to chyba w najgorszym do wyobrażenia momencie.

To kolejne podejście rządu do podniesienia akcyzy
To kolejne podejście rządu do podniesienia akcyzy
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne Macieja Szymajdy
Mateusz Lubczański

16.09.2020 | aktual.: 22.03.2023 10:16

"Chcielibyśmy stosunkowo szybko opracować regulację akcyzową, która sprawi, że samochodów używanych po prostu nie będzie się opłacało do Polski sprowadzać” – stwierdziła podczas konferencji prasowej Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju.

Resort rozważa powrót do regulacji, które były opracowywane w ubiegłej kadencji. To fatalna wiadomość, wcześniejsze plany bowiem przewidywały, że auta mające więcej niż 10 lat z silnikami większymi niż "standardowe" 2 litry, pociągną za sobą akcyzę idącą w dziesiątki tysięcy (!) złotych. Poniżej przypominam, jak wyglądała propozycja sprzed kilku lat.

Stawki akcyzy, które planowano jeszcze w 2016 roku:

Proponowane stawki podatku akcyzowego od samochodów rejestrowanych po raz pierwszy w kraju

Pojemność 

silnika [cm3]

Rok produkcji i stawki w zł
od 20162015-20102009-2005do 2004
poniżej 1199424474524574
1200-149963882012301474
1500-19991072137820672481
2000-24991772227834174101
2500-29993025359253886466
3000-34994753528179229506
3500-39996328703110 54712 656
4000 i więcej12 64414 64416 64418 644
Opracowano na podstawie danych z SAMAR

Dlaczego to zły moment na podwyżki?

Europejski rynek motoryzacyjny jest jednym z najtrudniejszych dla producentów. Nigdzie na świecie nie ma tak wyśrubowanych norm bezpieczeństwa, czystości i tak srogich kar za przekroczenie emisji dwutlenku węgla. By spełnić wymagania, potrzebna jest zaawansowana technologia i elektryfikacja, co ciągnie za sobą olbrzymie koszty. Widać to po cenach pojazdów.

Szokiem rynkowym była ostatnia premiera Hondy Jazz. Samochód segmentu B osiągnął cenę przekraczającą 100 tys. zł. Średnio wyposażone auta miejskie kosztują już 60-70 tys. zł. Dlatego też Polacy zwracają uwagę na samochody używane.

W 2019 roku sprowadzono z zagranicy ponad milion (!) pojazdów. Niektórzy handlarze mają w swojej ofercie setki pojazdów i zatrudniają kilkanaście osób. Podniesienie akcyzy do poziomu "nieopłacalności" sprawi, że stracą oni pracę, a przeciętny "Kowalski" nie będzie miał czym jeździć – bądź będzie się poruszał autem starym.

Od lat Polacy jeżdżą jednymi z najstarszych pojazdów w Europie. Średni wiek auta to 13,9 roku. Nie wynika to z zamiłowania Polaków do klasycznej motoryzacji. Nowe samochody są po prostu drogie, a kroki rządu do promocji nowych aut są (to delikatnie powiedziane) niewystarczające.

Zrezygnowanie z akcyzy dla hybryd i elektryków (3,1 proc. ich ceny) jest niezauważalne. Dopłaty do zeroemisyjnych pojazdów wymagają i tak wyłożenia całej kwoty na stół i późniejszego starania się o zwrot małej jej części. Władze chcą zabrać Polakom środek transportu, nie dając nic w zamian. W dobie wykluczenia komunikacyjnego jest to po prostu katastrofa.

Czym tak naprawdę jest akcyza?

Akcyza to podatek, który należy zapłacić przy pierwszej rejestracji pojazdu w kraju, niezależnie czy jest on używany, czy też prosto z salonu. Wyznaczono dwie stawki: 3,1 proc. wartości czterech kółek dla aut z silnikami do 2 l pojemności i 18,6 proc. dla samochodów z większą jednostką. To sprawia, że różnica w cenie nowej Toyoty Supry, w zależności od motoru, wynosi nawet 100 tys. zł!

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)